Początek zapowiadał się bardzo ciekawie. Co tu nie poszło? Zacznę od elementów technicznych. Chaotyczny montaż jest strasznie dziecinny, te dynamiczniejsze sceny wyglądają jakby ktoś montował ten film w CapCut na telefonie i wrzucał randomowe i wyolbrzymione efekty drżenia ekranu. Ujęć przypadających na jedną scene jest zdecydowanie za dużo i nie mają one żadnego sensu, sztuczne budowanie dramaturgii szybkimi cięciami w połowie zdania jeszcze bardziej podbija tę dziecinadę. Rola Olsen kompletnie nie potrzebna, romans poprowadzony srak bo relacja 2 postaci rozwija się poza ekranem, strasznie to leniwe. I dostała jakąkolwiek rolę dopiero na samym końcu żeby rozwikłać wielką zagadkę z randomowym statystą który miał swoje 5 sekund na początku filmu i okazał się jednak być aktorem. Plot twist tutaj nie działa, sposób w jaki jest ukazany finał sprawia, że to co miało zaskakiwać wywołuje w najlepszym przypadku przewrócenie oczami. Nie polecam ale Cillian wygląda cudnie.
Moja ulubiona scena to ta, gdy Tom wybiega na ulicę i znajduje się przy lewej krawędzi jezdni, a taksówką jadąca przy prawej krawędzi trąbi na niego niemiłosiernie przez pół drogi jakby jej w czymś przeszkadzał staniem w miejscu po jej drugiej stronie xD.