Bardzo lubię ten film. Płytki, czy też nie – po prostu mi się podoba. Jednak muszę przyznać, że ta scena bitki w łazience to jakiś zupełny obłęd. Głowami rozbijają ściany, umywalki, lustra itd. A potem jeden (Terminator chyba) po prostu otrzepuje się i wychodzi. Nawet nie jest brudny. Buckley też wstaje i co prawda mniej chyżo, ale powłócza nogami niezły kawałek drogi, chociaż przed chwilą topił się w kiblu.