PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=510953}

Czerwony świt

Red Dawn
2012
5,4 11 tys. ocen
5,4 10 1 11259
4,0 6 krytyków
Czerwony świt
powrót do forum filmu Czerwony świt

Z góry sprostuję błędny opis(komuś się coś pomerdało z wersją z 1984). To nie Kuba i Rosja tylko Chiny dokonują inwazji. A przynajmniej tak było do chwili w której Chińczycy tupnęli nogą. Teraz w post-produkcji są pieczołowicie przerabiani na obywateli Korei Północnej. Eee, yyy, chwilę, zaraz? Że niby Korea Północna ze swoją muzealną armią tłucze amerykańców? A właściwie czemu nie, przecież nie pierwszy to już raz.

PROLOG

W 1997 wszedł na ekrany film "Siedem lat w Tybecie" przedstawiający losy alpinisty Heinricha Harrera i jego przyjaźń z dorastającym Dalajlamą z chińską inwazją na Tybet w tle. Chińczykom ten film się niespecjalnie spodobał. Reżyser, scenarzysta, producenci i aktorzy dostali dożywotniego bana na terytorium ich kraju. Jakieś pół roku później do kin wszedł film reżyserii Martina Scorsese "Kundun" o zbliżonej tematyce. Tym razem Chińczycy byli cwańsi i wzięli się także za dystrybutora filmu(Disney). Po delikatnej acz zdecydowanej sugestii, że ktokolwiek choćby tylko dotknie się do tego filmu już nigdy więcej niczego nie sprzeda w Chinach, Kundun trafił do nielicznych kin i zarobił ledwie 5 mln $.

ROZWINIĘCIE

Problem nie dotyczy tylko filmu, ale także i to jeszcze bardziej rynku gier komputerowych. Jednym z bardziej znanych przypadków jest "Hearts of Iron", gra przedstawiająca realia II wojny światowej. Jakie popełnił grzechy? Tybet, Sinciang i Mandżuria są niepodległymi państwami, a Kuomintang jest główną siłą walczącą z Japończykami. Producent i wydawca, Paradox Interactive, mógł już na zawsze zapomnieć o sprzedaży swoich gier na terytorium Chin.

Chyba nie muszę tutaj nikogo uświadamiać jak dynamicznie rozwija się Państwo Środka od jakiś trzech dekad. Z roku na rok jest to coraz chłonniejszy rynek, coraz zamożniejszy, a ogromny był od zawsze. Dochodzi do tego nawet, że chiński Pan nie musi nawet tupać nogą, wyznawcy dolara sami już nakładają na siebie odpowiednią cenzurę. W grach Homefront I Crysis istnienia Chińczyków nie uświadczymy, ich rolę pełni zadziwiająco silne, groźne i nowoczesne państwo północnokoreańskie.

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak można w ogóle prowadzić dialog i interesy z państwem, które stosuje takie metody zastraszania, zamyka swój rynek dla tych, korzy nie chcą się podporządkować i nie musi się martwić, że ktokolwiek zrobi z nimi to samo, które będąc członkiem WTO w pełni korzysta z przywilejów wolnego rynku, ale w najmniejszym stopnie nie przestrzega i nie chce przestrzegać jego obowiązków. W przestrzeganiu praw człowieka nie ma w tym kraju dużej różnicy z Iranem, no, ale w Iranie przecież nie trzepie się mamony. To, że wyznawcy boga Dolara mają świetny interes w przenoszeniu produkcji i bezcłowym handlu nie jest żadną tajemnicą - ta nacja straciła wszelkie opory moralne jeszcze w latach 80tych, ale politycy, nasi możni i przywódcy mogliby sobie chociaż zadać pytanie jaki pożytek niesie z sobą wyeksportowywanie własnego PKB i postępująca deindustrializacja własnego kraju. Ktoś kiedyś się mnie zapytał czy znam z historii taki przypadek, że jedno imperium wyhodowywuje sobie na własnej krwi i za własnym przyzwoleniem inne imperium, które coraz bardziej zaczyna mu zagrażać?

EPILOG

Wiem, że znacznie zboczyłem z tematu ogólnofilmowego, ale wieść o tym, co się dzieje z Red Dawn skłoniła mnie tutaj do głębszej refleksji nad stanem naszego świata, gdyż idealnie się to wpisuje w pewien ciąg zdarzeń, które być może zdefiniują naszą przyszłość i które już w pewnym stopniu zdefiniowały naszą teraźniejszość. Ten idealnie zaprogramowany układ zaburzył ostatnio kryzys finansowy, który wybuchł zbyt szybko i zbyt mocno. Dzisiaj miliony ludzi W USA i Europie wychodzi na ulicę by zadać politykom pytanie dlaczego nie ma przed nimi żadnej przyszłości. Na razie przynosi to umiarkowany skutek, ale chyba warto bo kilku światowych przywódców już otrzeźwiało, a paru następnych właśnie trzeźwieje. I tego się właśnie boją Chińczycy, im gorzej będzie tym większą refleksją zaskutkuje."Nie pozwólcie Ameryce upadać zbyt szybko", powiedział niedawno Brzeźińskiemu jeden z chińskich notabli. Oni jeszcze nie są na to gotowi, jeszcze nie mają dość siły, ale pewnego dnia będą.

zemstafreda

Nieźle pociągnięty temat ... ; )

zemstafreda

moze troche nie na temat(tzn nie o filmie) ale w odpowiedzi na twoj post

wezmy to co powiedziales i obrocmy w druga strone, jak myslisz jakby sie w usa przyjal film o dzikim zachodzie, pokazujacych amerykanow (a szczegolnie tych z wojska) jako dzikusow mordujacych indian i gwalcacych ich kobiety, a ci indianie sa przedstawieni jako nacja o kulturze rozwinietej jeszcze bardziej niz nasza obecna

ewentualnie film o biednych chlopcach z afganistanu ktorzy bronia swoj kraj brzed inwazja amerykanow ktorzy dla czystej zabawy morduja i zabijaja wszystich dookola (szczegolnie dzieci) i znow amerykanie przedstawieni jako brutalni najezdzcy, a afganscy talibowie przedstawieni jako wielcy wyzwoliciele kraju walczacy o to zeby kraj znow nalezal do wolnych ludzi

myslisz ze te filmy by sie w usa sprzedawaly dobrze? szczegolnie gdyby byly zrobione przez kraj ktory jest w amerykanskiej strefie wplywow (np rosja chiny czy korea pn)

a co do upadku usa i wzrostu chin, tak masz racje chiny jeszcze nie sa gotowe zeby przejac paleczke lidera, nawet economist o tym pisal jakiec pol roku temu, ale chinczycy robia wszystko zeby sie na to przygotowac, z roku na rok zwiekszaja wydatki na zbrojenia, na rozwoj technologii i na nauke wydaja juz na chwile obecna wiecej niz amerykanie, maja swoj program kosmiczny (i bynajmniej nie mowie tutaj o ludzkie drabinie z chinczykow) . warto tez dodac ze na chwile obecna chiny kupuja rope placac w yuanach a nie tak jak wiekszosc pozostalych krajow w dolarach amerykanskich, to jest dowod na to ze pozycja chin jest naprawde mocna a nie jest to tutaj jakies widzimisie komunistycznej partii ktora wysuwa idiotyczne rzadania (jak to ma miejsce w korei pn)
dlatego smiem twierdzic ze chiny sa juz prawie gotowe

ocenił(a) film na 4
Tan Ke

"jakby sie w usa przyjal film o dzikim zachodzie, pokazujacych amerykanow (a szczegolnie tych z wojska) jako dzikusow mordujacych indian"
Wydaje mi się, że "Tańczący z wilkami" się nieźle sprzedał.

ocenił(a) film na 2
logan_slupsk

Trochę po czasie, ale jednak skomentuję--mistrzowska riposta kolego!! Sha-tsun!! ;-)

Tan Ke

„wezmy to co powiedziales i obrocmy w druga strone…”
Ni cholery nie wiem w jaki niby sposób ma to się odnosić do tego, co napisałem wcześniej więc pozostawię to bez komentarza.

„kraj ktory jest w amerykanskiej strefie wplywow (np rosja chiny czy korea pn)”
???

A teraz powód dla którego znowu tutaj piszę. Myślałem, że nie dożyję już czasu w którym wielka firma wyda grę w której Chiny zostaną przedstawione jako antagonista zachodniego świata. Fabuła Call of Duty: Black Ops II będzie się działa w 2025 i ma przedstawić całkiem realny i sensowny scenariusz nowej zimnej wojny pomiędzy dwiema superpotęgami. Powodem jej wybuchu mają być kolejne zawieruchy wokół metali ziem rzadkich, których rynek już teraz jest całkowicie kontrolowany przez Chińczyków:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/93/Rareearth_production.svg
http://forsal.pl/artykuly/602230,ue_ponownie_zlozyla_skarge_przeciwko_chinom_do_ wto_ws_eksportu_surowcow.html

Tan Ke

"film o dzikim zachodzie, pokazujacych amerykanow (a szczegolnie tych z wojska) jako dzikusow mordujacych indian i gwalcacych ich kobiety, a ci indianie sa przedstawieni jako nacja o kulturze rozwinietej jeszcze bardziej niz nasza obecna"

Chętnie obejrzałabym film o takiej fabule. Przydałoby im się, bo w czasach dzisiejszego amerykańskiego imprerium gospodarczego nikt o tamtych czasach nie mówi.

ocenił(a) film na 8
WhiteOleander95

"film o dzikim zachodzie"... A nie dopatrzyliście się lekkiej analogii w "Awatarze"? Na'vii jako indianie i amerykańce jako... amerykańce :P I film dobrze się sprzedał w stanach...

Noviush

Lekkiej - owszem. Jednak mogliby nakręcić coś bardziej realnego i po prostu... brutalniejszego.

WhiteOleander95

Tańczący z wilkami?

zemstafreda

Film ma już parę lat. Chodzi mi o to, że mogliby nakręcić coś świeżego, co uświadomiłoby dzisiejszą młodzież, że amerykanie nie zawsze byli tacy super. Bo niestety nie często sięgają po starsze filmy.

WhiteOleander95

"amerykanie nie zawsze byli tacy super."
Czy oni kiedykolwiek byli super?

Zakrza

Według części młodzieży są aktualnie... Ot, popularność Ameryki

ocenił(a) film na 2
Noviush

Avatar-futurystyczna wersja Pocahontas

ocenił(a) film na 5
Tan Ke

A The Economist to jakaś wyrocznia jest?
Boże chroń nas od świata gdzie CHRL miałoby być dominującą potęgą.
Poproszę źródło o "na rozwoj technologii i na nauke wydaja juz na chwile obecna wiecej niz amerykanie" bo za grosz w to nie wierzę.
"maja swoj program kosmiczny" jak wiele innych państw. Do tej pory CHRL nie pokazała w tej dziedzinie nic wyprzedzającego czołówkę. Tacy Japończycy biorą się za to rozsądniej - wykluczyli tworzenie misji załogowych jako nieopłacalnych ekonomicznie i idą w stronę misji zautomatyzowanych.
Tak CHRL płaci za ropę w yuanach (walucie o sztucznym kursie gdyby ktoś nie wiedział)... Iranowi :) Zresztą nie jest istotne jaka walutą się płaci ale w jakiej rozlicza się płatność (można zapłacić złotówkami ale cenę ustala się w oparciu o dolara amerykańskiego).

Zabawne jest to, że CHRL przedstawia się podobnie jak Japonię w latach 80tych XX w. Japonia miała wykupić świat... aż pękła bańka na ichniejszym rynku bankowym i Japonia do tej pory nie może wyjść z permanentnego kryzysu. W CHRL z sektorem bankowym jest jeszcze gorzej niż to było w Japonii, o bańce spekulacyjnej na rynku nieruchomości nie wspominając. Widzę, że strach przed "żółtym niebezpieczeństwem" ma się doskonale. Można by pewnie przekuć to w medialne straszydło i zarobić sporo kasy... gdyby nie strach przed bojkotem CHRL :D Paradoks:>?

tomek2123

Dobrze zapamiętaj te słowa bo pewnie dożyjesz tych "ciekawych czasów" z pewnego chińskiego przysłowia. Nie wiem ile CHRL wydaje na naukę i szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Państwowe dotacje do badań to trzeciorzędny problem. W długotrwałej wojnie na wyniszczenie liczą się tylko potencjał przemysłowy, zasoby ludzkie i zdolność do pozyskiwania surowców naturalnych. Przesadzam? Może tak, może nie. Jakieś 10 lat temu napisałem dość obszerny tekst w którym rozprawiałem się z rojeniami o ewentualnej III wojnie światowej. Argumentowałem to tym, że rozwój chińskich sił zbrojnych nie wskazuje na to aby ich decydenci brali pod uwagę coś więcej niż konflikty lokalne. Teraz to już nie jest aktualne. Co prawda w wojnę dalej umiarkowanie wierzę gdyż chinole będą się kierować starą mądrością Sun Tzu mówiącą, że najlepiej zdobyć wszystko bez niszczenia czegokolwiek, ale fakty pozostają faktami, a liczby liczbami. Na pewno będą siedzieć cicho przynajmniej do czasu aż rozbudują flotę do odpowiednich rozmiarów.

Japończycy? Japończycy nigdy nie byli prawdziwym problemem, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nie pieprz głupot, że o CHRL mówi się tak samo jak o Japonii w latach 80-tych. Chyba każdy pamięta te amerykańskie filmy z epoki w których Japończyków przedstawiano tak jak przedstawiano. "Pewnego dnia japoniec zapuka do twych drzwi, ty mu otworzysz, a on każe ci się wynosić" - autentyczny tekst z jednego z filmów. Ciekawe kiedy przyjdzie mi zobaczyć taką filmową wypowiedź o Chińczyku? Cały ten problem złych Japończyków został nakręcony przez amerykańskie korporacje, którym japoński biznes zaczął coraz agresywniej odbierać rynek. Ich lobbyści regularnie pielgrzymowali do Kapitolu i podkręcali atmosferę. Z czasem taki pogląd rozlał się na całe kraj, a nawet poza jego granice. Dzisiaj przed Chinami przestrzega garstka ludzi, jest ich niewiele więcej niż tych oryginałów twierdzących, że chińska gospodarka zbawi świat(nasz rodzimy Witold Orłowski for example). Skąd ta różnica? Japończycy mieli swoje własne korporacje, które zagrażały interesom amerykańskich ważniaków. Chińczycy byli cwańsi, powiedzieli "oddajcie nam swoje fabryki, korporacje sobie zatrzymajcie". I tak oto zmuszony różnorakimi regulacjami do założenia fabryki na terytorium USA Japończyk był zły, a produkujący dla zachodniej firmy Chińczyk był dobry.

ocenił(a) film na 5
zemstafreda

oj z pewnością (no może nie z pewnością ale bym chciał ;)) dożyję i świetnie bo będę miał dużo pracy (tak się składa, że ciekawe czasy są mi na rękę).

A widzisz tak się składa, że mnie obchodzi ile na naukę wydają skoro twierdzisz (bez pokrycia w faktach), iż wydają więcej niż SZA - stąd czytelnik wysnuć może wniosek, iż CHRL lepiej stoi i SZA przegania. Mam rozumieć, że wycofujesz się z twierdzenia dotyczącego wydatków na naukę?
ps. mówiąc Chiny wydają X na naukę ma się na myśli także wydatki prywatne a nie tylko jakieś tam państwowe dotacje ;) Notabene w CHRL są one głównym składnikiem badań naukowych - specyfika systemu politycznego.
Wojna ach wojna :D Twierdzisz, że CHRL ze swoja produkcją sznurówek albo kradzionych (lub nielegalnie opartych na licencjach) projektów samolotów ma większy potencjał przemysłowy od USA (weź poprawkę na tzw. militaryzację gospodarki)? Zasoby ludzkie CHRL są raczej ich problemem niż przewagą (zwłaszcza gdy idzie o wykwalifikowaną siłę robocza), zresztą SZA same by się z CHRL nie bawiły. Jakież to ukryte zdolności do pozyskiwania surowców naturalnych ma CHRL, które by ją stawiały na czele wyścigu z SZA? CHRL to państwo wbrew pozorom lądowe - bardzo łatwo je zablokować i odciąć dostawy morskie (a tym ze względów oczywistych większość idzie). Podaj proszę te liczby i fakty, z radością się z nimi rozprawię.
Z twojego punktu widzenia Japonia może nie była problemem, ale falę histerii w SZA wywołała. Pieprzyć to ja mogę laskę na jedną noc, także miej nieco kultury dyskusji. Jakie filmy z epoki? Może te o Pearl Harbor? Z jakiego to było filmu o tym Japońcu? Ano ja myślę, że sytuacja dojrzewa do znacznie bardziej soczystych tekstów o Chińczykach. Dajmy sobie czas ;) Oj tak, amerykańskie korporacje brały w dupsko aż miło i wiesz co? Zreformowały się albo upadły i rynek odzyskały a Japonia do tej pory nie może wyjść ze skutków załamania (bo przyczyny strukturalne wciąż się tlą).
Poczekaj aż te "amerykańskie korporacje" zaczną przegrywać w rywalizacji z chińskimi to zobaczysz masy przestrzegające przed CHRL. Zresztą naciski na uwolnienie kursu yuana (co załamie w dłuższej perspektywie ten cały chiński boom) nie ulegają spowolnieniu.
Widzisz posiadanie fabryki przez skośnych braci z kontynentu i jednoczesne nie posiadanie korporacji, która tą fabryką zarządza samo się wyklucza - to nie są zrzeszenia ale firmy (i jakaś siła zazwyczaj jest udziałowcem większościowym). W samym CHRL jest tak samo - fabryki są na terytorium chińskim, ale właścicielem nie są Chińczycy (chodzi o te fabryki z inwestycji zagranicznych). Jeżeli zaczną szantażować Zachód ich zamknięciem to sami sobie w stópki strzelą - mam rozwijać dlaczego? A Japończycy inwestowali w SZA aby omijać cła, co jest powszechną i racjonalną strategią inwestycyjną. Jako zabawną ciekawostkę podam, że z CHRL powoli zaczyna się od kilku lat exodus pewnych segmentów produkcji ze względów różnych (a to konsument nie chce kupować produktów powstałych na wyzysku mas pracujących za przysłowiową miskę ryżu, tudzież ma opory przed kupowaniem dóbr wyprodukowanych w państwie, które zabija swoich obywateli -więźniów rzecz jasna ;)- i pozyskuje z nich organy).
Zauważam również pewną dziwną prawidłowość - fascynację i apologezję Sun Tzu i rzekomej chińskiej przebiegłości (jak widać niestałej bo nie dalej niż dobre 100 lat temu nie przeszkodziła im ta przebiegłość, pracowitość i zaradność stać się de facto kondominium Zachodu) - ratuj się kto może bo Chiny nadchodzą i nakryją nas czapkami hehe :D To nie jest zresztą nic nowego, wszak co jakiś czas pojawia się wśród białych zauroczenie egzotyczną Azją (np. Indiami i Bliskim Wschodem w XIX wieku).

tomek2123

Po pierwsze:
Zastanów się gościu co i do kogo piszesz bo ja akurat nigdzie nie pisałem, że Chiny wydają więcej na naukę niż USA, a już na pewno się z niczego nie wycofywałem.

Po drugie:
Przeczytaj wszystkie moje posty w tym temacie zanim zaczniesz coś tutaj skrobać. Pisałem choćby o minerałach ziem rzadkich wraz z podaniem linku do artykułu.

„Wojna ach wojna :D Twierdzisz, że CHRL ze swoja produkcją sznurówek albo kradzionych (lub nielegalnie opartych na licencjach) projektów samolotów ma większy potencjał przemysłowy od USA (weź poprawkę na tzw. militaryzację gospodarki)?”

Chińskie sznurówki? To było aktualne jakieś 30 lat temu. Od początku panowania Denga Xiaopinga chińska gospodarka rosła niemal wykładniczo, a chińscy obywatele przenieśli się z rowerów do samochodów. I co z tego, że są to badziewne samochody, kiedy one po prostu są, kiedy jeszcze niedawno ich nie było. Co z tego, że samoloty są oparte na kradzionych technologiach skoro są(Co to są nielegalne licencje?), a jeszcze 10 lat temu nie było ich w ogóle? Mam gdzieś w kronice techniki zdjęcie typowego chińskiego produktu eksportowego z początku lat 80tych. Pistolet na wodę bez mechanizmu spustowego(pompki), bo był widocznie zbyt skomplikowany do produkcji. Żeby wypuścić strumień trzeba było ścisnąć pistolet. Dzisiaj mamy Lenovo, Huawei, ZTE, TP-Link, Haier – tyle przychodzi mi do głowy na poczekaniu, a to tylko ich własne marki. Większość ich firm produkuje wyłącznie na zlecenie dla zachodnich koncernów, które nie posiadają nawet jednej własnej fabryki(Apple na przykład).

Teraz ciekawostka. W latach 60tych rolę chińszczyzny pełniła w Stanach japońszczyzna, 20 lat później wiadomo. W latach 80tych rolę chińszczyzny pełniła koreańszczyzna, 20 lat później wiadomo.

„…ma większy potencjał przemysłowy od USA…”

http://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_the_United_States#GDP_by_industry
http://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_China#GDP_by_industry

Potrzebne do przemnożenia wielkości PKB podane w ramkach w górnych częściach artykułów.
No i jeszcze w Stanach produkcja systematycznie maleje, w Chinach rośnie.

„(weź poprawkę na tzw. militaryzację gospodarki)”

Rozwiń się to może się do tego odniosę.

„Zasoby ludzkie CHRL są raczej ich problemem niż przewagą”

Jeżeli chodzi ci o przeludnienie to od lat sobie z tym doskonale radzą.

„zwłaszcza gdy idzie o wykwalifikowaną siłę robocza”

Rozwiń się to może się do tego odniosę.

„Jakież to ukryte zdolności do pozyskiwania surowców naturalnych ma CHRL, które by ją stawiały na czele wyścigu z SZA?”

Czyli czytajmy ze zrozumieniem. NIE NAPISAŁEM, że Chiny mają w tym punkcie przewagę, napisałem co jest najważniejsze w wojnie na wyniszczenie. W dwóch pierwszych punktach Chińczycy zdecydowanie górują co jest oczywiste(ale jak widać nie dla wszystkich), wyciągnięcie wniosków pozostawiłem czytelnikom.

„CHRL to państwo wbrew pozorom lądowe - bardzo łatwo je zablokować i odciąć dostawy morskie (a tym ze względów oczywistych większość idzie).”

I niby kto miałby to robić? Rosja? Najprędzej Indie i Wietnam ze względu na kiepskie stosunki, ale i tak raczej by tego nie zrobiły. A tak swoją drogą chyba nie zdajesz sobie sprawy, że piszesz o najbardziej(no może z wyjątkiem Rosji) zasobnym w surowce kraju na świecie.

„Podaj proszę te liczby i fakty, z radością się z nimi rozprawię.”

A jakież to liczby i fakty są ci potrzebne w kwestii ewentualnej blokady gospodarczej?

„Pieprzyć to ja mogę laskę na jedną noc, także miej nieco kultury dyskusji.

http://cdn.memegenerator.net/instances/400x/28666529.jpg

Jakie filmy z epoki? Może te o Pearl Harbor?

http://en.wikipedia.org/wiki/Anti-Japanese_sentiment_in_the_United_States#Since_ World_War_II

Poza wymienionymi dorzucę jeszcze „Czarny deszcz” z 1989.

„Z jakiego to było filmu o tym Japońcu?”

Film TV. Widziałem tylko kawałek, nie znam nazwy.

„Ano ja myślę, że sytuacja dojrzewa do znacznie bardziej soczystych tekstów o Chińczykach. Dajmy sobie czas ;)”

Dojrzewa, ale bardzo powoli. W Stanach już coś drgnęło, rozwija się coś na kształt patriotyzmu gospodarczego, nawet Obama coś ostatnio bąknął na ten temat.

„Oj tak, amerykańskie korporacje brały w dupsko aż miło i wiesz co? Zreformowały się albo upadły i rynek odzyskały a Japonia do tej pory nie może wyjść ze skutków załamania (bo przyczyny strukturalne wciąż się tlą).”

Ok, ale w jaki sposób to się odnosi do tego co pisałem wcześniej?

„Zresztą naciski na uwolnienie kursu yuana (co załamie w dłuższej perspektywie ten cały chiński boom) nie ulegają spowolnieniu.”

Naciski na uwolnienie yuana miały już miejsce kiedy oglądałem w telewizji Reksia, światełka w tunelu nie widzę.

„Widzisz posiadanie fabryki przez skośnych braci z kontynentu i jednoczesne nie posiadanie korporacji, która tą fabryką zarządza samo się wyklucza - to nie są zrzeszenia ale firmy (i jakaś siła zazwyczaj jest udziałowcem większościowym)”

Jak Apple i Foxconn?

„W samym CHRL jest tak samo - fabryki są na terytorium chińskim, ale właścicielem nie są Chińczycy (chodzi o te fabryki z inwestycji zagranicznych)”

Nie, to jest wszystko joint venture. WFOE jest zarezerwowane tylko dla największych graczy tylko z tego co wiem jeszcze kilka lat temu to było mission impossible. BMW się nawet nie udało.

„Jeżeli zaczną szantażować Zachód ich zamknięciem to sami sobie w stópki strzelą - mam rozwijać dlaczego?”

Tylko zależy komu bardziej. Jak będzie wojna to będzie miała swoje ofiary i reżimy dobrze o tym wiedzą. Poza tym konsumpcja wewnętrzna w chinach systematycznie rośnie.

„Zauważam również pewną dziwną prawidłowość - fascynację i apologezję Sun Tzu i rzekomej chińskiej przebiegłości…”

Chiny były kiedyś absolutnie nieporównywalnym z Europą hegemonem gospodarczym, militarnym i technologicznym. Koło XV(chyba) wieku coś się z nimi stało i na kilka wieków zatrzymali się w miejscu. Teraz po prostu wracają na należne im miejsce jak to poniektórzy piszą(Orłowski).

A chińska przebiegłość wcale nie jest rzekoma, ona po prostu jest. Co więcej Chińczycy posiadają ogromną dozę czegoś co człowiek zachodu niemal kompletnie zatracił: cierpliwość.

tomek2123

Otóz to !
Chciałbym zauważyć, że przewiduje się w Chinach spory szok w związku z pogłębiająca się bańką w rynku nieruchomości taką sama jak zapoczątkowała recesje świata "zachodniego" :p
Swoją droga Dubaj - złote miasto też kilka lat temu zbankrutował :p :>

użytkownik usunięty
zemstafreda

Mam identyczną refleksję na ten temat. Prawda czasu, prawda ekranu.

użytkownik usunięty
zemstafreda

W pełni zgadzam się z ogólną wymową, dodam tylko dla ścisłości, że Koreańczycy robią to cwanym sposobem, ale bez spoilerów. ;)

użytkownik usunięty
zemstafreda

Świetny wątek - dobrze się czytało, dużo przemyśleń. Kilka słów ode mnie - niby w Chinach istnieje wolny rynek, jednak nie do końca tak jest, ponieważ władza w pewnych szczególnych przypadkach - tu polityka historyczna (a raczej jej cenzura) kontroluje dostęp do rynku. W takim przypadku mamy do czynienia po prostu z interwencjonizmem państwowym, małym bo małym, ale jednak. Kolejna rzecz - z Twojego wpisu wynika, że industrializacja jest rzeczą korzystną, nie zgadzam się z tym ponieważ o tym powinien decydować rynek, nie państwo, a jak widać np. stocznie zbankrutowały. I ostatnia sprawa - wydaję mi się równie prawdopodobna zimna wojna między Chinami i Rosją oprócz zimnej wojny Chin i USA. Przyczyna: rosyjski daleki wschód - słabo zaludniony, bogaty w złoża i stopniowo napływają do niego Chińczycy - konflikt gotowy.

użytkownik usunięty
zemstafreda

Świetny wątek - dobrze się czytało, dużo przemyśleń. Kilka słów ode mnie - niby w Chinach istnieje wolny rynek, jednak nie do końca tak jest, ponieważ władza w pewnych szczególnych przypadkach - tu polityka historyczna (a raczej jej cenzura) kontroluje dostęp do rynku. W takim przypadku mamy do czynienia po prostu z interwencjonizmem państwowym, małym bo małym, ale jednak. Kolejna rzecz - z Twojego wpisu wynika, że industrializacja jest rzeczą korzystną, nie zgadzam się z tym ponieważ o tym powinien decydować rynek, a jak widać np. stocznie zbankrutowały. I ostatnia sprawa - wydaję mi się równie prawdopodobna zimna wojna między Chinami i Rosją oprócz zimnej wojny Chin i USA. Przyczyna: rosyjski daleki wschód - słabo zaludniony, bogaty w złoża i stopniowo napływają do niego Chińczycy - konflikt gotowy.

„Gdy brytyjski premier w 1832 r. odwiedził laboratorium Michaela Faradaya, wskazał na dziwaczne urządzenie, które było pierwszym ręcznym dynamem do generowania prądu, i zapytał, do czego ono będzie służyć. - Nie wiem, ale idę o zakład, że kiedyś pański rząd obłoży je podatkiem - powiedział naukowiec. Pół wieku potem w Wielkiej Brytanii wprowadzono podatek od wytwarzania elektryczności.”

To stara anegdota, którą powtarza się z lubością w środowisku naukowym szczególnie gdy idzie o starania o państwowe dotacje. W dodatku nie do końca wiadomo czy prawdziwa.

W 1957 Ayn Rand publikuje „Atlasa zbuntowanego”, do dziś najbardziej znaną pozycję prezentującą wymyśloną przez nią filozofię obiektywistyczną. W kilka lat po wydaniu wśród amerykańskiej elity uznaną ją za pozycje obowiązkową. Dopiero niedawno chwalenie jej znajomością stało się niemodne. Posilę się tutaj cytatem z polskiej wersji Wikipedii aby wyjaśnić czym jest owa filozofia:

„Zgodnie z zasadami etyki obiektywistycznej każdy człowiek powinien kierować się własnym interesem (racjonalnym egoizmem). Rand uznawała, że ponieważ każdy by przetrwać musi dbać o siebie, to doktryna twierdząca, że troszczenie się o siebie jest złem oznacza, że złem jest ludzka chęć przeżycia. Według Rand na tym właśnie polega doktryna altruizmu, którą należy odrzucić, podobnie jak żądanie poświęcania innych dla siebie.”

Nie wiem czy to dobrze wyjaśnia czym jest to obiektywizm więc dodam tutaj swoje własne(oczywiście subiektywne) wyjaśnienie. Obiektywizm twierdził, że jednostka osiąga maksymalną efektywność wtedy i tylko wtedy gdy pracuje jedynie dla własnego interesu. Ponieważ dobrobyt jednostki w jakimś sensie zawsze spływa na innych członków danej struktury społecznej dochodzimy do wniosku, że dążenie do indywidualnego dobra poprawa poziom życia całej reszty. Im więcej jednostek wyznaje taki pogląd tym lepiej dla całej struktury.

W momencie publikacji Atlasa Stany Zjednoczone były niekwestionowanym hegemonem gospodarczym jak i politycznym. A jaki miały system ekonomiczny? Interwencjonizm państwowy, wysokie podatki i silna regulacja rynku. Jakbyśmy to dzisiaj nazwali? Czy w ogóle wróżylibyśmy takiemu państwu przetrwanie choćby jednego roku fiskalnego? A było to państwo, które funkcjonowało nader dobrze, podobnie jak ówczesne kraje zachodniej Europy funkcjonujące wg z grubsza tych samych zasad. No, ale wtedy właśnie zaczęły się rodzić nowe prądy w głowach przedstawicieli establishmentu, które miały na zawsze pogrzebać dotychczasowy dorobek Roosevelta, Keynesa i pośrednio H. Forda(tak, tego Forda). Zastanawiam się tylko czy taki na przykład Faraday w swoich badaniach kierował się prywatnym interesem czy raczej prostą chęcią poznania? Dążył do władzy i bogactwa czy raczej chciał odpowiedzi na dręczącego go pytania? Nie chce mi się wnikać w jego życiorys, ale biorąc pod uwagę, że zmarł w roku 1967 raczej nie zarobił zbyt wiele na tej technologicznej rewolucji, której był współojcem. No i sedno sprawy do której cały czas zmierzam. Śmiem twierdzić, że wbrew popularnym i w zasadzie powszechnym poglądom, indywidualnie dążenie do władzy i bogactwa bardziej przeczy niż służy szeroko rozumianemu rozwojowi. Nie chce mi się tutaj nie wiadomo jak rozwijać czy przytaczać kolejnych przykładów. Zadam raczej proste pytanie: Czy ktokolwiek jest w stanie podać jakąś technologię, urządzenie bądź usługę, która zrewolucjonizowała nasze życie, a od samego początku była wymyślona i opracowana przez sektor prywatny, dla czystego zysku? Mnie jakoś nic takiego do głowy nie przychodzi. Wielkie rzeczy tworzono z innych przyczyn, a budował je głównie sektor publiczny, często wbrew rachunkowi ekonomicznemu. A mimo wszystko ludziom żyło się wtedy lepiej(przynajmniej w sensie ekonomicznym). Stany pół wieku temu miały dość pieniędzy żeby pokryć cały kraj siecią dróg i autostrad na których remonty nie mają dzisiaj złamanego grosza.


„niby w Chinach istnieje wolny rynek, jednak nie do końca tak jest, ponieważ władza w pewnych szczególnych przypadkach - tu polityka historyczna (a raczej jej cenzura) kontroluje dostęp do rynku. W takim przypadku mamy do czynienia po prostu z interwencjonizmem państwowym, małym bo małym, ale jednak.”

Pośrednio już na to odpowiedziałem. W Chinach funkcjonuje coś co nazywam kapitalizmem państwowym. Wielkie przedsiębiorstwa mają służyć państwu, nawet jeśli są prywatne. Na zachodzie przedsiębiorstwa odpowiadają jedynie przed swoimi właścicielami i im są zobowiązane służyć. Wielkie korporacje dzięki sieci swoich filii w różnych krajach i niekończącemu się łańcuszkowi sztucznych opłat licencyjnych, które sami na siebie nakładają maksymalizują swoje wirtualne koszty i w ten sposób minimalizują zyski będące podstawą opodatkowania. Jak im dobrze pójdzie to nie dość, że nie zapłacą ani centa to jeszcze dostaną publiczne dofinansowanie. A później będą mogli wypłacić horrendalne dywidendy akcjonariuszom i premie menagerom. Fajna akcja niedawno była w Londynie:

http://wideo.onet.pl/biznes-jak-starbucks-unika-placenia-podatkow,97224,w.html

A do tego wszystkiego burmistrz Londynu firmujący korporację, która zatrudni tysiące… stażystów(o tym później). I jaka do tego wszystkiego była odpowiedź. Obowiązkiem firmy jest jak najefektywniejsze wykorzystanie obowiązującego prawa dla maksymalizacji zysków właścicieli. W sumie prawda.

A teraz przykład jak to się dzieje w Chinach. Tutaj radziłbym przeczytanie linku do artykułu na forsalu, który przytoczyłem we wcześniejszym poście gdyż będzie o metalach ziem rzadkich właśnie. Jak już wspominano wcześniej Chińczycy na swoim terytorium wydobywają znaczny odsetek światowej produkcji. Jeśli więc obniżają ceny wymuszają tym samym obniżkę wśród innych producentów. Przez to maleją zyski światowych konkurentów. I wtedy przychodzi do nich przedstawiciel chińskiego przedsiębiorstwa z ofertą kupna. Oferuje dużo więcej niż wynosi wartość rynkowa firmy, chce mieć pewność, że nikt go nie przebije. To, że jest to kiepski deal mało go obchodzi, dostał odgórne polecenie, prawdopodobnie również państwowe dofinansowanie specjalnie na ten cel. No i kupuje, to samo robi na całym świecie. Wkrótce kontroluje globalny rynek… i ceny… i podaż. Podobnie działa w każdej innej dziedzinie gospodarki. Można zadać tu pytanie czy ten państwowy kapitalizm, ten interwencjonizm jest taki zły bo akurat Chińczykom służy bardzo dobrze.

„Kolejna rzecz - z Twojego wpisu wynika, że industrializacja jest rzeczą korzystną, nie zgadzam się z tym ponieważ o tym powinien decydować rynek, a jak widać np. stocznie zbankrutowały.”

Nie będę się sprzeczał z tym, że stocznie powinny zbankrutować jeśli działały jedynie jako przechowalnie ‘tych, co mieli dobrze zarabiać i mieć same przywileje’, a nie jak normalne przedsiębiorstwo. Teoretycznie jednak z likwidacji fabryki państwo jak i społeczeństwo nie ma żadnego zysku. Teoria jest taka: Fundusz wykupuje nieradzącą sobie fabrykę. Likwiduje ją i wyprzedaje jej majątek na czym jeszcze zarabia. W ten sposób może zainwestować pieniądze w lepiej działające biznesy. Albo właściciel likwiduje fabrykę i zleca produkcje za granicą. Znowu zaoszczędzone środki może sensowniej przekierować. Ma pieniądze na rozbudowanie sektora managerskiego, więcej pieniędzy na marketing, badanie rynku no i przede wszystkim na podwyżki. Zwolnione miejsca pracy na produkcji rynek zastępuje nowymi stanowiskami managerskimi. Oczywiste jest, że nie starczy dla wszystkich, ale coraz liczniejsza grupa coraz lepiej zarabiających menagerów potrzebuje obsługi. Rozwija się więc rynek usług. Wszyscy są więc zadowoleni. Niestety jest to tylko teoria, której stetryczali ekonomiści trzymają się jak mantry. Od kilkudziesięciu lat postępującej deindustrializacja mamy chyba dość dużo danych aby stwierdzić, że to g**** prawda, że sektor usług nijak nie potrafi zstąpić produkcji przemysłowej. Po pierwsze przedsiębiorstwo usługowe potrzebuje znacznie mniej innych przedsiębiorstw do swojego funkcjonowania(dostawców, kooperantów) czyli poszczególne stanowiska pracy nie potrafią generować adekwatnej liczby miejsc pracy w innych przedsiębiorstwach. Rośnie więc bezrobocie. Po drugie większość stanowisk w usługach nie wymaga żadnych konkretnych kwalifikacji i są nisko płatne(stażyści ze Starbucksa). Dzięki wysokiemu bezrobociu pensje można jeszcze bardziej śrubować. Po trzecie ci coraz lepiej zarabiający choć są najlepszymi konsumentami mają dziwną tendencję do niepłacenia podatków i zostawiania części swoich dochodów za granicą. W sumie lepsza jest setka osób która zarabia po 1000zł niż jedna, która zarabia 100 000. Ich pensje pozwolą im na konsumpcję, która sama z siebie wygeneruje znacznie więcej pracy(i pensji) niż zarobki jednego bogacza.

Dodatkowo występuje tu argument nieekonomiczny. Załóżmy, że wybucha kolejna wielka wojna. I co? Nie mamy fabryk za to mamy najwięcej fryzjerów, kosmetyczek, Starbucksów, prawników i doradców inwestycyjnych na świecie.

„I ostatnia sprawa - wydaję mi się równie prawdopodobna zimna wojna między Chinami i Rosją oprócz zimnej wojny Chin i USA.”

To jest logiczne, ale póki co nic się w tej materii nie dzieje. Oba państwa idą ręka w rękę w swojej szeroko rozumianej konfrontacji z zachodem. Pogląd, że w realiach XXI wieku możemy być bardziej przyjaciółmi z Rosją niż wrogami jest bardziej popularny na zachodzie. Idę o zakład, że przeciętny Rosjanin kibicuje Chinom w tej rozgrywce, decydenci też chyba to samo. A wydawałoby się chyba oczywiste, że Rosji lepiej by się żyło w cieniu Ameryki niż swojego sąsiada. Z kolei Chińczycy, podobnie jak w Europie, nie widzą w Rosji żadnego przeciwnika. To są tylko dwa małe dzieci, które jak trzeba wytargają za ucho i poślą do pokoju na górę. Oni mają tylko jednego gracza do eliminacji.

Wiem, że tematem jest polityka historyczna - mało istotna dla większości. Prawdziwym problemem jest to, że oni działają w podobny sposób na każdej płaszczyźnie. Żądają, wymuszają i dostają. A my się na wszystko zgadzamy.

zemstafreda

Opis jest z oryginalnego filmu z 1984 roku z Patrickiem Swayze - trochę się od tego czasu zmieniło.

Nie ma sensu kinu dla młodzieży przypisywać sporów geopolitycznych, czy doszukiwać się głębokiego sensu.