Film kojarzy mi się trochę z "Pearl Harbour" (to takie lużne skojarzenie - wiem, że to nie ta wojna), z tym, że to co zrobili Niemcy da się oglądać w przeciwieństwie do tej amerykańskiej (moim zdaniem) "szmiry". 
Przymykając oko na zgodność historyczną, poprawność moralną Niemców i parę innych szczegółów, przynajmniej tu japońskie bombowce nie bombardują współczesnych amerykańskich niszczycieli typu "Spruance". Mnie się filmik nawet podobał, a i efekty niezłe.