Film dobry, nawet bardzo dobry, tylko poczułem lekki niedosyt ponieważ walki powietrzne miały ogromny potencjał, byłe naprawde niesamowite (polecam na conajmniej 40' telewizorze) jednak.. mało.. za mało, na cały film tylko 4 i też niezbyt długie. Jednak, film i tak godny polecenia, dobrze opisuje historie bohatera. Wspaniała scenografia, muzyka, gra aktorska nawet i oczywiście efekty specialne. Nie wiem kto tam pisał, ale śmierc czerwonego barona nie była w tym filmie pokazane tylko dano do zrozumienia że zginąl. Niestety film rzeczywiście można jak narazie dostac tylko w "nielegalny" sposób.
podejrzewa, że nie chcieli pokazać takiego końca Red Baron bo ginie w zasadzie dość mało epicki sposób ( kula od piechura, chyba z jakiegoś wczesnego karabinu przeciwlotniczego?) ale jak na produkcje europejską trzyma wysoki poziom więcej takich filmów!
e tam 40 calowy telewizor... ja tam polecam iść do kina. Ja to mam prywatne, ale jak ktoś nie ma to publiczne też nie jest złe. Az przykro jak sie czyta takie komentarze :)
I znowu Germanie mówią w znienawidzonym języku - angielskim... czy to aż taki problem zatrudnić niemieckojęzycznych aktorów?
Tak się składa, że w tym filmie gra sporo niemieckich aktorów:, ale takie czasy, film ma być łatwy w odbiorze. Na mnie ten film nie wywarł dobrego wrażenia. Nie udało się twórcom pokazać horroru IWS. Wstawili pilota, żyda coby pokazać jakie to było braterswo broni między żydami i niemcami i ten fatalny wątek miłosny niepotrzebnie wysunięty na 1-szy plan, zamias lepiej ukazać życie pilotów podczas IWS. Były juz lepsze filmy o tej tematyce.
Jak to się nie udało ukazać horroru wojny? Po 1 bohaterami filmu są lotnicy, a nie piechurzy - wojna w powietrzu faktycznie traktowana była jako coś elitarnego, rycerskiego - sport lub turniej, tak jak mówi postać w filmie. W okopach na coś takiego nie było miejsca. Po 2 właśnie pokazano to, o czym piszesz - von Richthofen traci wszystkich niemal przyjaciół i sam w końcu ginie niemal pod koniec wojny. Ukazano również działania lądowe - niemieckich żołnierzy dziesiątkowanych ogniem z dział i karabinów maszynowych, stosy trupów, szpitale pełne rannych i kalek.
A co do postaci Żyda, to Niemcy wyznania mojżeszowego brali udział w działaniach wojennych dość powszechnie, głównie właśnie w lotnictwie oraz w marynarce. Niejeden mógł się poszczycić Żelaznym Krzyżem. Nie jest to więc w żadnym razie historycznym błędem (choć ciężko się oprzeć wrażeniu, że jest to element politycznej poprawności).
Przecież język angielski jest również językiem germańskim. Ale fakt, lepiej by było, gdyby mówili po niemiecku.
Zgadzam się, dobry film, ja mu dałem 8/10. Nie zawiodłem się i co ważniejsze, nie wynudziłem. Szkoda, że tak mało walk (te, które są, zrealizowane świetnie!) i trochę momentami zbyt cukierkowy (postać głównego bohatera jest wręcz obrzydliwie słodziutkim misiaczkiem). Polecam.
Yo!
A ja uwazam, ze film zrobiony kiepsko.
Siedze troche w temacie lotnictwa I wojny i doszukalem sie wielu niescislosci historycznych. Sam Richthofen zostal pokazany jakos pryszczaty zakochany nastolatek, podczas gdy to byl czysty germanski zolnierz z krwi i kosci, szkolony od najmlodszych lat w rygorach wojskowej dyscypliny.
Ja sie raczej zawiodlem tym filmem.
Pozdro
Zgadza się dla kogoś kto interesuję się tematem lotnictwa może się wydawać słaby.
Nie lubie historii (ale uwielbiam filmy wojenne) i nie zagłębiałam sie w nią nigdy tak jak i w lotnictwie nie mniej jednak film mi się bardzo podobał i uważam że jest świetny choć czasami mam wrażenie że niektóre wątki się kupy nie trzymają.
Już wcześniej pisałem o tym. Film został strasznie spłycony. Jak wiadomo służby sanitarne i piloci bardzo się przyciągają. Do teraz się zastanawiam dlaczego ordynatorami nie zostają piloci bojowi, od razu poprawiłaby się jakoś pracy pielęgniarek, a każdy pacjent miałby szanse poznać podstawy awiacji. Jak każdy wspomniał, walki powietrzne... za mało!!! Tak rzadki temat i nie potrafią w pełni wykorzystać. Cały cyrk barona to były w pewnym sensie "osobistości" lotnictwa tamtych czasów. Podobało mi się, że mówiono o alianckich lotnikach ale to był w sumie mały szczegół. Gdyby skupili się na okropieństwach wojny od strony pilotów, a nie sztabowo-romantycznej strony sądzę, ze film byłby bardziej sugestywny. PS: Plus za brata, rzadko się go wymienia jako asa. No ale pasował do konwencji filmu :) Ci co grali w WINGS i tak poczują klimat :)