PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30431}

Czerwony smok

Manhunter
1986
7,0 12 tys. ocen
7,0 10 1 11617
7,1 24 krytyków
Czerwony smok
powrót do forum filmu Czerwony smok

Widziałam tylko ten drugi film i bardzo mi się podobał. Hopkins jako Hannibal jest rewelacyjny, ciekawe były też sceny kiedy Dolarhyde był sam na sam z Rebą (np. kiedy nie chciał jej dać dotknąć swoich ust). Szkoda,że tak mało było o dzieciństwie Francisa...

ocenił(a) film na 10
somebody_3

"Manhunter" Manna jest, moim zdaniem, o niebo lepszy od "Czerwonego Smoka" Rattnera.

ocenił(a) film na 9
somebody_3

Po co zadajesz to samo pytanie, które padało tu - jak i zresztą na forum filmu Rattnera - już wiele razy (na przyszłość przeglądaj inne wątki), skoro i tak "Łowcy" nie widziałaś? Film Manna jest w mojej opinii dużo lepszy. "Czerwony smok" nie wnosi niczego do serii, jest po prostu nieudaną próbą nawiązania do formuły "Milczenia owiec". Warsztatowo nic nie można mu zarzucić, jednak klimatu, napięcia, dramaturgii się tu nie uświadczy. Także aktorstwo nie powala. Jedynie w grze Fiennesa widać prawdziwe zaangażowanie. No i Hopkins, choć niebezpiecznie balansuje na granicy autoparodii, przynajmniej coś gra i nie przechadza się po ekranie na autopilocie jak koledzy z planu. Norton i Keitel wyglądają, jakby im było wszystko jedno, Hoffman przysypia, Watson gra jedną miną przez cały film. Moim zdaniem powinnaś obejrzeć "Manhuntera", bo to dzieło naprawdę nietuzinkowe, a dla ewentualnego porównania przeczytać książkę. "Czerwonego smoka" można sobie spokojnie darować.

Dwight_

sorry nie wnikalam we wczesniejsze wypowiedzi az tak bardzo. ksiazke czytalam i dlatego chcialam zobaczyc film. A "manhuntera" to raczej nie zdobede... tylko zwiastun widzialam i sceny wydaly mi sie bardzo podobne do tych z ''czrerwonego smoka'' rattnera

ocenił(a) film na 9
somebody_3

"Manhunter" jest o wiele lepszym filmem i lepszą adaptacją książki Harrisa, choć oczywiście nie zawsze trzyma się wiernie jej fabuły. Jednak Mannowi udało się wykreować w swoim dziele tą ponurą atmosferę i oddać nastrój paranoi głównego bohatera zatracającego się w śledztwie. W ogóle konstrukcja postaci jest u Manna o wiele lepsza; dotyczy to zwłaszcza głównego bohatera. Nie wspominając o rewelacyjnym aktorstwie. Naprawdę warto go obejrzeć. Film bardzo specyficzny, utrzymany w klimacie lat 80., ale naprawdę oryginalny, ma doskonałą oprawę muzyczną, równie fantastyczną stronę wizualną. A przede wszystkim wciąga i trzyma w napięciu, czego nie mogę powiedzieć o "Czerwonym smoku".
Wbrew pozorom "Manhunter" jest łatwy do zdobycia. Jeśli mieszkasz w większym mieście, nie powinno być problemów ze znalezieniem go w jakimś sklepie z płytami DVD typu media markt czy nawet empik. Jeśli nie, zawsze pozostaje internet. Ja swój egzemplarz kupiłem bez trudu.

somebody_3

ale w sumie jak obejrzałam wczoraj drugi raz film z Hopkinsem , to oczywiste jest że łowca jest gorszy od czerwonego smoka nie wiem tylko czemiu wcześniej tego nie dostrzegłam

ocenił(a) film na 10
somebody_3

Czerwony Smok Rattnera jest w porównaniu z Manhunterem cieńką popierdówką i idealnym przykładem na to jak można z super ciekawym tematem, super obsadą zrobić ledwo-ledwo-poprawny film.

somebody_3

Zobacz i zdecyduj, która wersja jest według Ciebie najlepsza. Prawda jest w oku patrzącego. Dlaczego dla mnie Manhunter jest lepszy? Bo nakręcił ten film reżyser, który ma wyobraźnie i myśli. Mann wyłuskał z książki to, co było w niej najlepsze, sensownie odczytał symbolikę postaci Czerwonego Smoka, zdołał wyłapać smaczki powieści Thomasa Harrisa. Tego wszystkiego nie da się powiedzieć o Ratnerze, który przeczytał Czerwonego Smoka i niemal przekalkował książkę na ekran, ale totalnie nie zrozumiał jej przesłania.. Niestety, ale potwierdza sie powszechna w Hollywood opinia, że Bratner to marny reżyser z miałką wyobraźnią. Z dobrego materiału wyjściowego w postaci scenariusza i dobrej obsady powstał najgorszy obraz z całej serii ekranizacji prozy Thomasa Harrisa.
Michaelowi Mannowi często czyniony jest zarzut, że w swojej adaptacji poczynił zbyt duże zmiany w stosunku do papierowego oryginału wyrzucając pewne wątki i zmieniając zakończenie. Tak, to prawda, ale patrząc na to z ówczesnej perspektywy wybór Manna był całkowicie zrozumiały. Po pierwsze Mann był ograniczony przez niski budżet. Jego pozycja w przemyśle nie byłą tak silna, jak obecnie, a więc musiał zmieścić się w ciasnych ramach finansowych i czasowych narzuconych przez producenta. Coś trzeba było wywalić. W zupełnie innej sytuacji był Ratner, który nie musiał martwić się o środki finansowe po sukcesach poprzednich adaptacji książek Harrisa. Mann zapewne zdał sobie sprawę z tego, ze gdy ma się ograniczony budżet i czas na skręcenie materiału trzeba bardzo dokładnie przemyśleć każde ujęcie, każdą scenę i zawrzeć w nich maksymalną ilość informacji, bądź zasugerować to, co nie można było pokazać wprost. Pozostała kwestia metody przełożenia na język filmu książki Harrisa, z jej bardzo sugestywną atmosferą grozy i skomplikowanymi profilami psychologicznymi głównych bohaterów. Najbardziej oczywistą metodą, było odwołanie się do symbolizmu - użycia skrótu w warstwie wizualnej, niewerbalnego wyrażenia emocji i motywacji głównych bohaterów, czy sytuacji, w której się znaleźli. Jaka metoda byłaby lepsza na przełożenie symbolicznego znaczenia obrazu Czerwonego Smoka, jak nie posłużenie się symbolem? Jak inaczej pokazać wyizolowanie we własnym świecie wyobraźni zbrodniczego geniusza, jeśli nie umieszczenie go w całkowicie białej, nudnej i sterylnej celi? Cela doktora w Manhuterze nie ma nic, z groteskowej gotyckości celi z Milczenia Owiec i Czerwonego Smoka. Bian Cox w swoim białym wdzianku i przemyślanie nudnej angielskiej powierzchowności nie jawi się nam, jako potwór ludzkiej skórze, ale zdecydowanie pasuje do opisu wielu psychopatycznych osobowości, które starannie skrywają swoje zbrodnicze skłonności. Weźmy scenę otwierającą film, w której Crawford stara sie nakłonić Grahama do powrotu do służby w FBI, co wiąże się z bolesnymi dla niego wspomnieniami i prawdopodobnym narażeniem rodziny - po środku kadru leży zbielały pień drzewa, który przypomina ramiona wagi, a szalami są sami bohaterowie. Każdy z nich waży argumenty drugiej strony, każdy z nich sprawia wrażenie lustrzanego odbicia osoby siedzącej na przeciwko. Ten sam efekt lustrzanego odbicia poprzez zachowanie osi symetrii kadru Mann konsekwentnie powtarza w ujęciach z Grahamem i Lecterem w scenie więziennej rozmowy. Poprzez takie, a nie inny sposób filmowania ostatnie słowa Lectera skierowane do Grahama nabierają większej wyrazistości i wzmacniają potencjał emocjonalny całej sceny. W końcu dwoistość ludzkiej natury, zmaganie się pozytywnego i negatywnego pierwiastka w ludzkiej duszy, czy chęć przeistoczenia sie w przeciwieństwo siebie lub spojrzenia na siebie i innych z perspektywy lustrzanego odbicia , jest tematem książki Harrisa. Kolejną, pięknie skomponowaną plastycznie i zagadkową w warstwie symbolicznej jest scena ostatecznej konfrontacji Grahama i Dolarhyde'a. Dolarhyde leży na podłodze swojej kuchni i z rozłożonymi rękami, w powiększającej się plamie krwi, przypominającej rozwijające się, czerwone skrzydła, w końcu staje się Czerwonym Smokiem oczekującym na kobietę ubraną w promienie słońca, które właśnie zaczyna wschodzić za oknami. Wystarczy popatrzeć na obraz Williama Blake'a, którego reprodukcję można zobaczyć nad kominkiem w domu Dolarhyde'a (http://cgfa.dotsrc.org/blake/p-blake4.htm)
Tak przy okazji, to znając pierwotny tytuł kawałka In-A-Gadda-Da-Vida (In the garden of Eden) i zestawiając to poezją Blake'a i tytułem jednej z jego pieśni trudno o lepiej pasujące tło muzyczne dla sceny spinającej całą historię. Przykłady, które tutaj podałem to tylko wyrywek z tego, co mógłbym napisać na temat wyższości wizji M. Manna nad pustką intelektualną filmu Ratnera, ale nie mam zamiaru na siłę kogokolwiek przekonywać. Niech każdy oceni sam.

ocenił(a) film na 7
Salamand

Krótko: Mimo lepszej obsady (Finnes!), Red Dragon jest moim zdaniem gorszym filmem od Manhutera. Nigdy nie przepadałem za tą serią ale Manhunter mi się podobał.