Wyjątkowo głupi przykład kina familijnego, które nie będzie strawne dla nikogo, kto ukończył piąty rok życia. Dowcip zgrany i raczej niewyszukany, fabuła podobnież. Można obejrzeć żeby przekonać się jak nisko upadła "królowa krzyku" Jamie Lee Curtis. Albo jaką fuszerkę odwala się przy kręceniu produkcji dla dzieci. Można też wcale nie oglądać, chyba że przy akompaniamencie substancji zmieniających świadomość.