Tak naprawdę nie ma pojęcia dlaczego wszyscy tak się tym filmem zachwycają. Może i jest fajna fabuła i dobry scenariusz, ale przecież nie można przy "Czterech weselach i pogrzebie" zataczać sie ze śmiechu i proszę nie mówić, że to przez angielski humor, bo widziałam wiele produkcji angielskich, w których pękałam ze smiechu... A tu (tak naprawdę) rozśmieszył mnie jedynie (jak zwykle świetny) Rowan Atkinson w roli księdza mylącego nazwiska i słowa przysięgi małżeńskiej...