...perfidny plagiat.
No dobra, nie bądźmy brutalni, jankesi robią swoje wariacje na temat różnych filmów i jakoś żyjemy. Ba, sami siebie kopiują niejednokrotnie wypuszczając na ekrany kin bardzo podobne filmy.
Problem w tym, że my to nie jankesi i u nas jest "bida z nędzom".
U nas "blockbustery" czy "letnie przyjemne popularne kino" to gorszy syf niż mrożonki z McDonalda. Na widok samych plakatów wszystko się cofa do przełyku.
Mamy trzy gwiazdy kina na krzyż, które non stop są mielone w filmach, reklamach, szołach. U nas nigdy nie będzie tak, że nagle spod kamienia wypłynie jedną rolą jakiś 37latek, tak jak to było w przypadku Christophera Waltza.
Druga sprawa, że naszym gwiazdom marzą się role u braci amerykanów... pomarzyć każdy może, ale na ich miejsce przypada kilkadziesiąt innych twarzy, które lepiej umieją język, a bez języka ani rusz. No i kwestia megalomanii - taki Szyc, przynajmniej tak pozuje, chciałby większą rólkę, niźli statysty w jakimś filmie akcji.
Polskie gwiazdy chcą być gwiazdami i tu i tam. Bardziej martwią się opinią portali internetowych, a strach przed opuszczeniem znanego bagienka, sprawia, że ani myślą o emigracji.
Osobiście wolę najgorszy chłam z USA niż polski chłam. Gdy najdzie mnie ochota na polski film, to sięgam do filmów sprzed 1990 roku.