Uwielbiam to co Richie robi z postaciami kobiet w swoich filmach. Są zazwyczaj obiektem celebracji, wielkiego szacunku, bystre, przyczyniają się do słabości głównych bohaterów. A przede wszystkim są silne i zarazem bardzo… delikatne, atakowane przez największych przeciwników.
A w temacie Dżentelmenów, film jest świetny, i rozbraja mnie wątek steka… czyżby tyłek był najczęściej odcinaną częścią ciała, która ląduje później na grillu?