Niestety Guy Ritchie stara się tylko odświeżyć stare zgrane gangsterskie numery...do jego opus magnum Snatcha się nie umywa... dialogi momentami aż kłują w uszy... sztampowo i bez błysku... do tego dochodzi deficyt charyzmatycznych postaci - pamiętacie Brick Topa? To był gość... produkcja co najwyżej rzemieślnicza ...ech pozostał tylko sentyment i wspomnień czar...