Daje 6/10 chyba tylko dla tego, że jest to historia oparta na faktach, a normalnie zacząłbym od listy absurdów lub rzeczy co najmniej mało logicznych jak: zgubili siebie nawzajem w przesmyku który miał raptem 100-150 metrów ??
Na miejscu pierwszego i drugiego siedziałbym tam dwa dni i szukał kolegi ale najwyraźniej pierwszy towarzysz się zmył połazić po dżungli...
No ale OK, skoro to na faktach to najwyraźniej mogło tak być, choć obstawiam, że twórcy poszli na skróty lub zwyczajnie przedstawili inaczej niż w rzeczywistości było, bo po co zakładać, że niektórzy na widowni myślą..
Choć prawdę mówiąc to nie brak logiki (którego akurat nie było dużo w filmie) mi nie podpasował, ani chyba nawet nie Daniel Radcliffe, od którego znowu jest mi ciężko oderwać łatkę Pottera, ale pewne niezdecydowanie reżysera jak chce tą historię opowiedzieć, co przekazać i jak to zrobić wiarygodnie.
Główny wątek, w którym bohater tygodniami doświadcza realnego survivalu w Amazońskiej dżungli, został spłycony do jakiś retrospekcji, odżywiania się powietrzem (bo zdobywa i je od święta - to samo z wodą). Wycina sobie z czoła glistę wielkości dłoni po czym rusza dalej w świat jak gdyby wycisnął syfa... Czuję, że reżyser niektóre takie sytuacje (które faktycznie mogły przydarzyć się bohaterowi) przerysował i z perspektywy widza, nie oddał w pełni a nawet w satysfakcjonującej części autentyczności tej historii.
BTW - przy napisach końcowych widzimy różne zdjęcia z tamtego wydarzenia i na jednym czy dwóch z nich, jest nasz bohater, 2 dni po odnalezieniu - i szczerze mówiąc to nie wygląda, jakby został odnaleziony po paru tygodniach, skrajnie wyczerpany przez głód, pragnienie czy te robactwo, które zalęgło mu się tu i ówdzie ;)
Poza tym fajne plenerowe zdjęcia - prawie na pewno kadry z dżungli kręcili kliszą a nie cyfrą za co choćby punkt się należy :)
Ja Harry'ego Potter'a nie widziałem, ale ogólnie się zgadzam. D.R. jest całkiem dobrym aktorem i można się wciągnąć w film, nawet jeśli jakieś drobiazgi są denerwujące.
Też daję 6/10.
--------------------UWAGA MOŻLIWE SPOJLERY.------------------------------------
Zgadzam się z oceną, dałbym może 6.5 jakby była taka możliwość, historie oparte na faktach zawsze traktuje poważniej, były fajne momenty, ładne zdjęcia, dobre aktorstwo. Zastanawia mnie ten cały Karl, o co mogło mu chodzić. Hmm jest informacja, że wyprowadzał turystów, zmyślał historię o tych plemionach, no ok, nie mamy pojęcia jakie są jego motywacje i cele. Potem mamy moment, gdzie facet chce zawracać, ale zostaje, pomaga z tratwą i wyraźnie panikuje na wodzie, ma problem z rzeką, może tylko nie umie pływać, a może coś więcej. Dalej nagle się zwija i gotowy jest zostawić chłopaków samych sobie, nie zależy mu na dalszym marszu, idziecie albo nie, wasza wola. Tylko wspólna decyzja powoduje, że jeden z nich zostaje z nim i ostatecznie znika. Karl niczego nie wymusza, nigdzie ich nie zaciąga, co prawda ma spory wpływ na tego jednego, ale zupełnie nie ciśnie i kij wie tak naprawdę o co kolesiowi chodzi i czemu zabrał całą ekipę tam gdzie zabrał, a potem całkowicie się wycofał i tak naprawdę nie wiemy czy i co zrobił, co chciał zrobić. Jakieś takie niekonsekwentne było jego zachowanie, jakby bezcelowe. :) 6/10. Ciekawe kiedy będzie można to w końcu faktycznie ocenić.
No właśnie, na tym polega problem z autentycznymi historiami. Nie zawsze wszystko wiemy aby powstała spójna historia fabularna. Aby film trzymał się kupy, trzeba by było zmyślić jakieś motywy Karla, autorzy chcieli tego najwyraźniej uniknąć. Uniknęli też historii co działo się z Kevinem. Wylądował przed kanionem na brzegu w samych tylko mokrych ciuchach i co potem? Znaleźli go jacyś miejscowi z wioski, gdzie? jak?
Jak jesteś ciekawy historii Kevina to mogę podpowiedzieć, że po kilku dniach wędrówki bez jedzenia wlazł do wody razem z jakimś powalonym drzewem i dryfował. W dżungli wioski powstają głównie przy rzekach, więc w ten sposób miał największe szanse na przeżycie zwłaszcza, że to Yossi znalazł plecak z zaopatrzeniem. A co do Karla to inna historia. Nie wspomnieli o jego motywach, bo to jest na faktach (prawdziwy Yossi nie zgodził się na zmianę fabuły), a w realu też nie wiedzieli jaki był jego motyw. Ale mało to chorych ludzi na świecie istnieje? Może dla niego to była zabawa, wyprowadzanie dzieciaków i patrzenie jak sobie radzą. Może innych którym miał przewodzić zostawiał i patrzył ich marne poczynania. Kto wie co bawi ludzi z takimi zaburzeniami. Może kiedyś sam wylądował w dżungli i ledwo przeżył, więc chciał zobaczyć czy komuś też się uda. Poza tym podczas zabijania małpy był aż zanadto zadowolony...
A ja właśnie odwrotnie odebrałam jego wychudzona sylwetkę. Najpierw mówię jak po 20 dniach moglbsie tak wychodzić a na prawdziwych zdjęciach ewidentnie podglodzony człowiek. Pewnie nigdy nie był zbyt gruby ale widać że jest wychudzony.
Co do absurdów mówisz że jest ich wiele ale nie wymieniasz ich?
To że się zgubili w przesmyku w dżungli? Tam na trzy metry nie widać, polecam filmy przyrodnicze
Jeśli chodzi ci i przesmyk w kanionie to taka woda mogła go w kilka sekund porwać bardzo daleko.
Rozwiązania są dwa jak dla mnie albo zejść do końca i tam poczekać na kolegę albo iść wzdłuż linii rzeki, pewnie wybrali ta druga a przecież nie zawsze da się iść patrząc na rzekę i tu pewnie nastąpiło odejście i najprawdopodobniej się pogubili. Ja bardziej nie rozumiem co kolega robił w wodzie gdy go znaleźli...
Zgadzam się. Powinni penetrować odcinek rzeki, na którym się zgubili i szukać do skutku. Ale film wcale nie sugeruje, że tak właśnie nie było. W końcu on latał i wołał. Ale musiał też brać pod uwagę, że kolega gdzieś przepadł i woda go zabrała daleko i w końcu ruszył ratować własny tyłek. Jeszcze kwestia strony rzeki, nie musieli się znajdować na tym samym.
Dorzućmy też do tego emocje, strach, przerażenie. Myślę, że w takich momentach nikt nie myślałby w 100% logicznie, a tym bardziej nie przewidziałby reakcji i planu działania zgubionego towarzysza.
Wydaje mi się, że wylądowali po dwóch różnych stronach rzeki, a nurt też nie był spokojny. Poza tym jak obejrzysz "O krok od Śmierci" (odcinek 3 - dżungla amazońska) to wspominają tam, że Yossiego wyrzuciło ponad 3 kilometry dalej. Przy okazji uderzył w skałę, nie jestem pewna którą częścią ciała, ale ja na jego miejscu po wyjściu z wody nie myślałabym o koledze tylko o wyziębieniu, zmęczeniu i ranach.