... Wątek "marzeń młodości" został potraktowany po macoszemu. Do końca nie wiadomo po co i za co, bohater trafił tam, dokąd trafił. Jakie pobudki kierowały jego decyzjami? I czemu do cholery nie zjadł żółwia (fakt k**ewskiego głodu przyćmiewa wszelką empatie i "miłość do istotek bożych")? Film cholernie nierówny, co psuje mi jego odbiór i ocenę. Miejscami nienaciągnięty jak stringi na tyłku opasłej Amerykanki, chwilami potęgujący napięcie, jak hormony podczas menopauzy, aby zaraz później, niektóre wątki potraktować tak ostrożnie, jak drapanie tygrysa za uchem. Taki trochę zmarnowany potencjał, jakby scenarzyście / reżyserowi się dokądś bardzo śpieszyło.