Zambrini i jego zagroda dwunastu brudnych świń.
"Pigs" aka "Daddy's Deadly Darling" to niskobudżetowy i dobrze zagrany rural horror pamiętający czasy wypożyczalni kaset video w Polsce (dystrybucja Video Rondo). To także jeden z filmów, który widziany w dzieciństwie uczynił ze mnie miłośnika kina grozy. Pamiętam dość dobrze seanse kasetowe takich horrorów jak np. "Teksańska masakra piłą mechaniczną" (1974), "Żywe trupy" (1988) , "Dom przy cmentarzu" (1981) czy "Ostatni dom po lewej" (1972). Cudowny czas!
Lynn (Toni Lawrence) ucieka z psychiatryka i znajduje pracę w prowincjonalnej kafejce Zambriniego (Marc Lawrence). Zambrini posiada 12 wygłodniałych i hałaśliwych świń, które karmi zwłokami zamordowanych ludzi. Zagadkę zniknięć dwójki mężczyzn próbuje rozwikłać lokalny szeryf (Jessie Vint). Czy Lynn ma z tym coś wspólnego?
Lubię "Świnie", gdyż to dziwaczny psycho-slasher z fajnym redneckim klimatem nasuwającym na myśl rural horrory Tobe Hoopera, Williama Girdlera czy S.F. Brownrigga. Dobra gra aktorska, trochę suspensu i makabry, kilka niezłych ujęć oraz niespodzianek. Fabuła jest ciut absurdalna, ale nie sposób się nudzić w trakcie seansu.
Pierwszy seans już w latach 90-tych XX wieku, kolejny 29 listopada 2002 roku. Czas trwania: 80 minut.
Chrumkające świnie, wiejski klimat i mordy brzytwą & nożem. Plus doskonała scena, gdy Lynn rzekomo rozmawia przez telefon z ojcem.
Świetna recenzja, jak zwykle zachęca do sięgnięcia po film. Swoją drogą dobrze widzieć, że wróciłeś do oglądania starych, zapomnianych horrorów. Pozdrawiam