Zastanawiam się, jak w ogóle doszło do niej. Nikt ze współpracowników nie powiedział reżyserowi/ - om: ,,Słuchaj, nie jest to trochę zbyt nieprawdopodobne, banalne, mało śmieszne i po prostu polegające na najprostszym paradoksie? Zmieńmy to." W paru momentach ,.zwłaszcza z żałosnym Danny"m wyraźnie przeszarżowano z sytuacjami, w których humor ma polegać na zakłopotaniu innych bohaterów.
Ja nie mogę zrozumieć, czemu w praktycznie każdej komedii musi być taka scena, która mnie osobiście obraża jako widza. Która obnaża scenariusz i psuje odbiór.
Ogólnie film niezły, momentami zabwny, ale dlaczego ten humor taki bez umiaru?
PS: Nie chodzi mi o to, że jest wulgarny, absolutnie.
oglądając miałam ochotę "trzasnąć" beznadziejną panią psycholog/terapeutkę, która w moim odczuciu była jedynie żałosna. nie wiem co autor miał na myśli, bo faktycznie przez cały film humor przekrada się w najbardziej krępujących tekstach (momentami jest to nawet zabawne), ale w tym wypadku wyszło niestety fatalnie.