Zaprosiłem żonę i dziś udaliśmy się do kina na ten najzabawniejszy Angielski film roku. Niestety film nie jest specjalnie zabawny i nie jest specjalnie dobry, zwykły przeciętniak. Jedynie ostatnie 10 min filmu faktycznie pokazuje że potencjał na udaną a przede wszystkim śmieszną komedię był ale został zmarnowany. Najbardziej rażący jest wymuszony i słaby humor rodem z amerykańskich komedii klasy B. Dialogi są marne a w przypadku przyjaciela głównego bohatera, wręcz żenujące. Trudno się doszukać pozytywnego przekazu, szczególnie jak na film idzie się z żoną lub mężem. Przekaz filmu jest prosty: Wszystko tylko nie małżeństwo! Na miłość i pozytywy reżyser poświecił zaledwie kilka ostatnich kadrów, reszta to marazm i wizja nieszczęśliwego życia w małżeństwie. Osobiście filmu nie polecam, daleko mu do wspaniałych komedii Francuskich jak "Nietykalni", "Jeszcze dalej niż Północ" czy "Nic do oclenia", daleko mu do miana najzabawniejszego Brytyjskiego filmu od lat czy najlepszego filmu roku. Moja żona jest mniej krytycznie nastawiona i twierdzi że film jest niezły, cóż, każdy lubi co innego. Moja ocena to maksymalnie 4,5/10

pawelacb