Film bardzo dobry, ale byłby rewelacyjny gdyby pokazał, że kwestia prawdziwego czy rzekomego molestowania jest w USA nadużywana w celu wyłudzania gigantycznych odszkodowań. Cały czas podejrzewam, że pokrzywdzona od początku chciała dostać odszkodowanie i prowokowała pewne sytuacje, np. przez brak stanowczego sprzeciwu wobec molestujących. Zamiast zareagować odpowiednio to fabrykowała dowody, np. składając skargi do kierownictwa lub urządzając publiczne pokazy własnej krzywdy. I jeszcze ta znajomość z prawnikiem... to wszystko wskazuje, że cała sytuacja mogła być od początku ustawiona. Często ofiara nie jest tak niewinna, na jaką wygląda. Co oczywiście nie oznacza, że prawdziwy problem molestowania nie istnieje.