Nie jest to na pewno klasyczny thriller... raczej psychologiczna obyczajówka z elementami thrilleru gdzie zło wraca do złego, a ofiara zła jakby to było (też zgodne z naturą) otrzymuje rekompensate...niestety poprzez intrygę, którą jak się okazuje sam kreuje. No właśnie... zło rodzi zło, ofiara zła mści się w intrydzie... i może za dużo tego zła w tym wszystkim po prostu i na siłę mozna zawsze powiedzieć ku przestrodze. No ale jest w tym wszystkim Robyn, która jest między młotem i kowadłem i sama staje się ofiarą całej sytuacji... chociaż jakoś Rebeca Hall w tym filmie nie jest na tyle eteryczna by w kinie podświadomie kibicować jej postaci.
Edgerton napisał scenariusz, wyreżyserował film, a także zagrał w nim jedną z głównych ról - myślę, że nie wypadło to wszystko źle z racji scenariusza ale czegoś jednak brakuje szczególnie w reżyserce bo film jest dość nierówny. Przez 2/3 filmu ziewałem 3 razy, muzyka jest niezauważalna, wątek z rybkami nakręcony w charakterze przerażającej sceny... a tak wogóle to czy rybki same nie mogły zdechnąć; "szokująca" kolejna scena gdzie Gordo jest w szoku bo zobaczył ten straszny napis na lodówce; Gordo niby miał być dziwakiem - niemniej mam wrażenie, że wywiera wrażenie spoko gościa dla widza czy to w hotelu czy w początkowych scenach w mieszkaniu niesłyszałem nic dziwnego z jego ust tak by jego dziwactwo przerażało, tak jak przerażało Simona.
Dodatkowo zaznaczam, że nie kupuje scen jump scares rodem z horrou. Zabieg ten wrzucony jest na siłę i moim zdaniem był kompletnie niepotrzebny.
Suma sumarum średnie combo różnych gatunków w duchu zimbardowskigo efektu lufycera ale czy jest sens debatować o tym źle aż tyle... dlatego myślę, że można podarować sobie ten Dar ale z pewnością nie za wszelką cenę.