Mi się podobało. Nikt nie jest tym, kim się wydaje na początku i nie ma oklepanego schematu, że po domu gania bezimienny jednowymiarowy psychol-maszyna do zabijania. Tutaj wręcz prześladująca rodzinę postać ma głębsze dno.. W pewnym sensie jest ofiarą, która szuka niejako zemsty, a przede wszystkim wyznania winy przez z pozoru kochającego męża.
Zakończenie też mi się podobało. Odbieram je jako pozytywne. Bohaterka uwalnia się od w sumie dup.kowatego męża, a niedoszły oprawca będący w dużej mierze ofiarą widzi upadek tegoż męża i jest w tym jakaś sprawiedliwość patrząc jak tamten po trupach też w pracy chciał zyskać pozycję, a wcześniej jak doprowadził do traumatycznych przeżyć psychopatycznego sąsiada/dawnego kolegi ze szkoły :).
P.S. Fajnie też, że film skręca z czystego thrilleru powiedzmy w dramat i tak naprawdę nie ma trupów, krwi, a i tak wchodzimy w skórę postaci w filmie - całej głównej trójki bohaterów.
Szczerze to z radością obserwowałem upadek tego zakłamanego mężusia i że ten gnębiony niegdyś koleś jednak odkuł się na tym dupkowatym mężu.