Przykro mi stwierdzić, ale tylko Collin Farrel ratuje ten film, swoją rolę odegrał z brawurą, dystansem i poczuciem humoru. Affleck jest jak zwykle drewniany i flegmatyczny, w kostiumie wygląda przyciężko i równie niezgrabnie prezentuje się w scenach walk. Jeżeli już o walkach mowa, to nie zaprezentowano nam tu nic nowego, poza tym wszystko paskudnie zmontowane. Dialogi również bardzo niedobre są i składają się w większości z głodnych kawałków typu "Zostań ze mną", "zabiłeś dwie jedyne osoby, które kochałem" itp. Klimat miał być chyba hybrydą "Batmana" i "Kruka" ale jednakcoś chyba się po drodze nie udało, na odległość zalatuje wtórnością i bolesnym przeczuciem, że ja-to-już-gdzieś...no i scena łóżkowa to straszliwy standart, mogli ją od razu wyciąć.
Scena łóżkowa
Rozbawiła mnie najbardziej w całym w filmie. Z niesmiertelnego kominka nabijał się już Zucker w "Top Secret". :)
Kominek
W Dardevilu jest scenamiłosna, która kończy się kiczowatym pokazaniem kominka z płonącymi drwami. Nie wiem czemu, ale to skojarzenie: sex-kominek było wykorzystywane do bólu w tysiącach filmów. W "Top Secet" była nawet taka scena. Pan i Pani spadaja na spadochronach i zaczynają się całować.... a za nimi kominek na spadochronie. :)