PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=560406}

David chce odlecieć

David Wants to Fly
6,4 1 603
oceny
6,4 10 1 1603
5,7 3
oceny krytyków
David chce odlecieć
powrót do forum filmu David chce odlecieć

maruda nie poleci

użytkownik usunięty

Ten "dokument" trafnie - choć w sposób niezamierzony - pokazuje, dlaczego autor filmu nie jest reżyserem klasy Lyncha, dlaczego nigdy nie będzie artystą nawet marnym i nie nakręci filmu, którym zaintrygowałby kogokolwiek...
Sieveking to jeden z tych mdłych harcerzyków, którym marzy się artystyczny odlot, ale... przyziemny i zdroworozsądkowy, bez żadnych szaleństw. Brak mu jaj, dzikości serca, magii, fantazji, kręćka... czyli choćby jednej cechy decydującej o tym, że twórca staje się barwnym artystą.
David Sieveking wcale nie chce odlecieć, przeciwnie, jest do bólu tuzinkową marudą! Jemu przeszkadzają odloty innych ludzi, zwłaszcza znanych artystów, chce ich ściągnąć na ziemię, bo w jego oczach to jacyś szkodliwi dziwacy.
Nie warto zawracać sobie głowy tą dziecinadą. Ale niedawno widziałem na Kulturze dokument Lynch I - i ten gorąco polecam!

ocenił(a) film na 4

Muszę się zarówno z Tobą zgodzić, jak i nie. Film z jednej strony fajnie pokazuje mechanizm działania sekty i to jak potrafi omamić (pseudo)guru z wielką charyzmą. Ale pokazuje temat strasznie jednostronnie, tendencyjnie. Maharishi to złożona osobowość (tu - http://piotrpiotrowski.blog.onet.pl/2008/02/07/maharishi-mahesh-yogi/ - ciekawa analiza jego horoskopu, o ile Cię to interesuje) która wyciskając z ludzi kasę i mamiąc bajkami o "latających joginach" jednocześnie przyczyniła się do rozpowrzechnienia na zachodzie ciekawych idei związachych z medytacją trnscendentalną i nie tylko. Że przy okazji wiele z tych rzeczy wypaczył i splycił - no coż, podstawowy mechnizm mamienia ludzi - wrzucasz kilka ziaren prawdy w garść fałszu i robisz z tego misz masz taki, by któś czuł, że coś jest prawdziwe, ważne, ale za nic nie mógł się w tym połapać. Jednak np. efekt maharashiego to ciekawa sprawa, szkoda, że nie analizuje się dalej wpływu zbiorowej medytacji, na zachodzące zmiany w społecznści itd. David - nielot- wysmiewająć naiwność i ślepe zapatrzenie w guru Lyncha, sam jednak osmiesza sie bardziej. Ten jego monologii, sposób podchodzenia do medytacji i jej efektów to niezły kabaret jest. Nie potrafi jej sie poddać/oddać nawet na chwilę - a oczekuje, że po klku nieudolnych próbach (głownie polegających na marudzniu) jakis cudów jak za pstryknięciem palca. Szkoda, że zabiera się za temat, krórego kompletnie nie rozumie (i zrozumieć nie chce)

"Ten "dokument" trafnie - choć w sposób niezamierzony - pokazuje, dlaczego autor filmu nie jest reżyserem klasy Lyncha, dlaczego nigdy nie będzie artystą nawet marnym i nie nakręci filmu, którym zaintrygowałby kogokolwiek...
Sieveking to jeden z tych mdłych harcerzyków, którym marzy się artystyczny odlot, ale... przyziemny i zdroworozsądkowy, bez żadnych szaleństw. Brak mu jaj, dzikości serca, magii, fantazji, kręćka... czyli choćby jednej cechy decydującej o tym, że twórca staje się barwnym artystą."

Idiotyczne uwagi - film nie jest absolutnie o tym, że jego twórca chce być genialnym reżyserem jak Lynch. Film nie jest nawet za bardzo o samym Lynchu. Film jest o tym, że na bazie medytacji robi się ogromny sekciarski biznes. Odchodzi się od sedna.

Bardzo dobry dokument. Nie jest krytyka Lyncha, ale ruchu, który reklamuje. Jeśli ktoś jest fanem filmów Lyncha (ja jestem) i traktuje ten dokument jako atak na Lyncha, to robi śmieszny intelektualno emocjonalny błąd.

ocenił(a) film na 7

Nazywasz to "dziecinadą"? Dla mnie dziecinadą jest przyklejanie swojej mordy do sekty.

ocenił(a) film na 1

W ogólności zgadzam się, aczkolwiek uważam, że w głębi serca on bardzo by chciał odlecieć, ale ponieważ brakuje mu polotu, to usiłuje wmówić ogółowi, że ci, którym się w tych kwestiach cokolwiek udaje (przykładowo Lynch) tylko sami się oszukują. Skoro Sievekingowi się nie udaje, to innym też nie może się udać, a przynajmniej nie powinno! Typowe podejście psa ogrodnika. To, że inni mają jakieś osiągnięcia, to musi być mistyfikacja, bo przecież nie mogą być lepsi od Sievekinga. Tak więc zgadzam się z twierdzeniem, że ten paskudny marudny człowiek usiłuje sprowadzić wszystkich lepszych od siebie do swojego bardzo niskiego poziomu. Z tymże robi to ponieważ nie może wytrzymać tego, że ktoś jest od niego lepszy (co zasadniczo nie jest wyczynem, bo nie trzeba być Lynchem, żeby być lepszym od Sievekinga). Nie mając fantazji i polotu artystycznego usiłuje zostać dziennikarzem śledczym. Kręci dokument o tym jak śledzi sam nie wie co. Byle wzbudzić sensacje. Zdepcze wartościowych ludzi byle samemu się wybić. Byle zostać twórcą filmu (jakiegokolwiek). Stać się choć trochę sławnym i jeszcze na tym zarobić. W tym celu jest w stanie szkalować nawet swojego idola, co doskonale pokazuje jak podłą istotą jest Sieveking - jak nadarzy się okazja to wykorzysta lub/i sprzeda każdego - tego można być pewnym. Tematyka transcendentalna jest dla niego zupełnie niezrozumiała i niedostępna, więc chce udowodnić, że to wszystko to po prostu ściema. To tak jakby ktoś nie rozróżniający kolorów pretendował do bycia wyrocznią na temat kolorystyki świata. Nikt go nie zmusza do tego by za coś płacił, nikt go nie wykorzystuje. Więcej nawet - sam Lynch spotyka się z nim i traktuje go po przyjacielsku i pociesza, że Sieveking będzie dobry w robieniu filmów (bo najwidoczniej biedny Lynch nie widział żadnej próbki twórczości Sievekinga i w związku z tym nie przekonał się, że gość za grosz nie ma talentu do robienia filmów ani artystycznych, ani dokumentalnych). Sieveking chce osiągnięć bez pracy, chce żeby go uczyć, ale bezpłatnie. Chce robić filmy jak Lynch choć nie ma ani krzty talentu. Co za kosmiczna buta! Normalny człowiek może być fanem np. Lyncha, może sobie myśleć, że też chciałby tak tworzyć, ale normalny człowiek raczej godzi się z rzeczywistością i tym, że jeśli nie ma talentu, to tworzyć w ten sposób nie może. Normalny człowiek nie żąda od innych żeby dokonali cudu i stworzyli jego talent z niczego. Ale nie Sieveking. Sieveking uważa, że wszystko mu się należy. Bezpłatnie i bez wysiłku z jego strony. Ale za ten film pieniądze wziął na pewno bardzo chętnie. Film sam w sobie straszliwie źle zrealizowany i do tego z makabrycznie nieprofesjonalnym podejściem do omawianego tematu. Zero zrozumienia kwestii związanych z rozwojem, kwestiami duchowymi czy religijnymi, zero pokory. A przy tym wszystkim jednak, o, ironio!, Sieveking jest wręcz przekonany, że należy mu się również i oświecenie. No, kurcze, przecież powtarza mantrę! Skoro tak ciężko pracuje, to powinien w końcu dojść do oświecenia :P No, może nie po miesiącu, ale po dwóch, to jednak już powinien :P...... Koniec końców po prostu chce wszystkiego absolutnie nic od siebie nie dając. Antypatyczne rozkapryszone dziecko wyzbyte skrupułów moralnych. Wystarczy, że coś pójdzie nie tak - przykładowo rzuca go kobieta - to od razu szuka winnego gdzie indziej - taaa to medytacja jest temu winna, że go rzuciła. Na pewno. Absolutnie nie chodzi o jego paskudny charakter i odpychające zachowanie przygłupa. Na pewno nie :P

Spotkał się z psychologiem, który niby pomagał "ofiarom", więc myślę sobie w tym momencie - o, wreszcie będzie jakiś konkret, że komuś coś zaszkodziło - jakikolwiek argument przeciwko tej "strasznej sekcie" - ale oczywiście nie. Jedyny zarzut to to, że te "ofiary" zapłaciły za to, żeby pójść na jakiś kurs czy wyjechać do jakiegoś ośrodka na jakiś czas. Nic niezwykłego. Nikt ich do niczego nie zmuszał - chciały jakiejś usługi/pobytu gdzieś za co z własnej woli zapłaciły. Cała rewelacja. Może niech Sieveking pójdzie do jakiegoś spożywczaka czy sklepu z odzieżą i zacznie się kłócić, że nie może wszystkiego dostać za darmo. Niech zrobi awanturę w hotelu, że nie może mieszkać za darmo. Naprawdę porażająca głupota w połączeniu z hipokryzją. I jeszcze ten kompletny brak zrozumienia jakichkolwiek kwestii duchowych. To tak jak ten jeden facet plujący się o to, że był sponsorem, bo chciał kupić pokój dla świata i tak go oszukali, bo nie ma pokoju... Świetne naprawdę. Facet w ogóle nie rozumiał o co chodzi z wpływem tego typu medytacji i ogólnie działań na świat i ludzkość, a mimo to dawał na to pieniądze. Dlaczego je dawał? Bo gdyby z tych działań wynikło coś spektakularnego, to mógłby wtedy powiedzieć "ludzkości! ja za to zapłaciłem! jestem bohaterem!". Żenada stulecia, ale dobrze pokazuje pewien typ ludzi.

Nie pojmuję jak ktoś po tym filmie może mieć negatywny stosunek do Lyncha. Pokazane tu wypowiedzi jak i zachowanie Lyncha są pełni sensowne i inteligentne. Sieveking ośmiesza się na całej linii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones