Ostatnio zrobiła się moda na tego typu filmy. Wszystko zaczęło się od Igrzysk Śmierci. Twórcy liczyli chyba na sukces. W obsadzie jest nawet Streep. Nieźle się przeliczyli.
Dokładnie :< Wszystko takie samo. Aczkolwiek Igrzyska Śmierci i tak nieźle wypadają w porównaniu do swoich klonów.
Jeśli o mnie chodzi to Igrzyska Śmierci wypadają bardzo dobrze. Po tym szale na fantastyke, wampiry, wilkołaki itp. powstał ciekawy i mądry film sci-fiction. No ale jak coś odniesie sukces, zawsze pojwiają się osoby liczące na łatwy zysk bo " to" teraz jest na topie. Np. Niezgodna i nadchodzący Więzień Labiryntu.
film jest ciekawy ale nie jest dla każdego :) Dałem 10 bo uwielbiam Jeffa i żeby podnieść tak słabą średnią, bo uważam, że film zasługuje minimum na 7! ale zakończenie wszystko psuje.
Rozumiem. :) Nie wydaje się jakiś koszmarny żeby mieć niską ocenę. Mimo to uważam że 6 gwiazdek jest ok. Można film zobaczyć ale nie trzeba.
A ja niestety odnoszę wrażenie, że część "klonów" Igrzysk (które nimi nie są oczywiście, ale wy tak to nazwaliście) są od nich lepsze.
tym bardziej że film jest na podstawie książki z 1993 roku to na pewno został zgapiony od igrzysk śmierci :)
Haha, nie, nie. Źle mnie zrozumiałaś. Miałam na myśli np. Niezgodną. Tutaj chodziło mi tylko o to że akurat teraz obudzili się z ekranizacją tak starej książki. Nawet gdyby książka powstała kilka lat temu to nie napisałabym że jest "zgapiona od igrzysk śmierci". Mają tylko podobną tematyke i osadzone są w świecie przyszłości.
Ok,zle zrozumialam.Post byl nie tylko do ciebie ale tez do barszczu_theone ale niewazne :). A jesli chodzi o ekranizacje to masz racje. Jest tyle fajnych ksiazek swietnie nadajacych sie na film a oni i tak zekranizuja kolejna o powielajacym sie modnym temacie...
Dokładnie. Ciekawi mnie tylko co będzie modne za kilka lat, gdy ten temat się przeje. Była już fantastyka, czarodzieje, wampiry, wilkołaki itp. Teraz mamy futurystyczną przyszłość. Co dalej? :)
futurystyczną przyszłość? proszę nie używajcie takich słów, futuryzm to było całkiem co innego niż te filmy, te filmy mówią o DYSTOPIJYNCH światach, futuryzm miał całkiem co innego na myśli, więc dajże sobie spokój z takim gadaniem.
Dziwne. Jedyną osobą, która się wymądrza, jesteś ty, a zarzucasz to innym. Chyba wiesz, jak takie zachowanie jest nazywane?
Jeśli pomyślałeś tak o mnie to wybacz, bo nie chciałam sprawiać wrażenie takiej osoby. Chcę tylko w fajnej atmonsferze sobie podyskutować. Cały czas uważam że filmy tego typu to takie klimaty futurystyczne. Dobrze że user po wyżej zwrócił mi uwage, ale mógł to zrobić normalnie, na luzie w przyjazny sposób. Niestety to filmweb i tutaj ludzie zawsze muszą zaznaczyć pozycje. Ta Polska zawiść. :(
Właściwie to tę książkę chcieli juz baaaaardzo dawno temu zekranizować. Tak bardzo, że pierwotnie w roli Dawcy mieli obsadzić ojca Jeffa Bridges'a. Ta książka zapoczątkowała wszytskie książki typu "young adults". Tylko jakoś nigdy nie wychodziło z realizacją filmu :)
Akcja w 70% produkowanych obecnie filmów, takich jak Wilk z Wallstreet, czy "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" (to tylko losowe przykłady), jest osadzona w czasach obecnych. Czy to według Ciebie oznacza, że wszystkie od siebie zgapiają, bo poprzednik odniósł sukces? W takim razie, musimy cofnąć się o kilkadziesiąt lat wstecz i znaleźć prekursora, od którego BOOM na filmy o teraźniejszości się zaczął ;)
Idąc dalej tą myślą, nie widzę absolutnie związku, między Igrzyskami Śmierci, a Dawcą pamięci. Ten pierwszy tytuł był bardzo średni. Dużo zamętu, reklam, a okazał się zwykłą efekciarską młócką bez morału. Docelowy odbiorca w tych filmach jest bardzo różny. Prędzej przyrównałbym Dawcę do Atlasu Chmur, który był również świetnym filmem. Skoro filmy są dobre, a fabuła wartościowa, to nie widzę przeciwwskazań aby kręcono więcej ekranizacji o tej tematyce. To co napisałaś, to typowo polskie, malkontenckie podejście: "O Boże! Kolejny film o przyszłości! pewnie zwietrzyli interes i chcą się wzbogacić, nie dajcie im tej satysfakcji. Jak chcecie to idźcie do kina, ale oglądajcie to z rezerwą i niechęcią, a potem wystawcie słabą opinię i koniecznie napiszcie o tym, jak bardzo ten temat się przejadł, bo wcześniej (na własne życzenie) obejrzeliście już 34 takie same filmy." Do każdego filmu trzeba przystąpić z czystą głową. Wiem, że niedawno był wysyp tanich filmów o wampirach, ale mody przychodzą i odchodzą, nie można patrzeć na produkcję przez pryzmat innych aktualnie wydawanych filmów. Zwłaszcza, że żadnego wysypu filmów o przyszłości nie widzę. Przypomnij sobie ile hitów powstało w ubiegłym dziesięcioleciu (Ja robot, Jestem legendą, itp.). Scenarzyści mają do wyboru przyszłość, teraźniejszość, przeszłość albo fantastykę. Jak widzisz, więcej realiów człowiek nie wyróżnia. Prędzej czy później, jedno z czterech musi się powtórzyć :)
Dawca nie przypomina atlasu chmur. Podejrzewam że jego grupa docelowa to też młodzież. Ty też mnie źle zrozumiałeś. Chodziło mi o to że nagle teraz jest szał na to wszystko. I wychodzi po kilka bardzo podobnych do siebie filmów rocznie które skierowane są do młodzieży. Ja w tym widzę skok na kase. Dzisiaj tylko to się liczy.
A teraźniejszość to jaki niby argument.
Weźmy kilka ostatnich przykładów w postaci Igrzysk, Niezgodnej, Dawcy:
- W każdym wypadku osadzenie akcji w przyszłości w pewnego rodzaju dystopii
- W każdym wypadku bohaterem jest nastolatek, który jest wyróżniający się i służy do utożsamiania się z nim
- W każdym wypadku bohater w jakiś sposób odmienia świat, jest jednostką w jakiś sposób wybitną
- W każdym wypadku dostajemy typowego złego rządzącego złym systemem, odgrywanym przez nieco już starszego i rozpoznawalnego aktora.
- W każdym wypadku świat utworzony jest oparty na istniejących już pomysłach i nie ma w nim wiele oryginalności.
- W każdym występuje jakiś wątek romantyczny.
- W każdym głównym targetem jest widownia nastoletnia.
- W każdym pojawia się przynajmniej jeden piękny wspaniały, pomocnik głównego bohatera/bohaterki aby nastolatki miały na kogo piszczeć.
- W każdym wypadku cały świat utworzony okazuje się dość spłycony i niemożliwy do realizacji w żaden sposób.
Ciągnąć to dalej? Jak film ci się spodobał i chcesz go bronić, to broń z rozmysłem.
Przyrównanie Dawcy do Atlasu to jak przyrównanie American Pie do Shawshank Redemption. Niby można ale jest to kompletnie bez sensu.
Docelowy odbiorca jest taki sam. Są to nastolatki, a filmy dla nich tworzone wcale nie są dobre i wartościowe. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie. Była moda na tanie filmy o wampirach i wilkołakach, teraz jest moda na tanie filmy o dystopiach.
Przecież ten film to ekranizacja książki z 1993, a Ty wymieniasz mi kolejno, co ta książka zerżnęła od Igrzysk.. Czy jak zekranizują liczącą sobie już ponad 60 lat książkę Rok 1984 Orwella to też będziesz pisał, że to kopia Igrzysk? To jest wszystko literatura dystopiczna (antyutopijna w przypadku Orwella, ale w obu przypadkach da się to podciągnąć do wspólnego sedna, czy też genezy). Dlatego tak wiele rzeczy w tych filmach się zgadza lub jest wręcz identycznych. Sam pomysł ekranizacji, faktycznie mógł zostać zainicjowany przez sukcesy poprzedników, ale to zupełnie niczego nie zmienia, bo to wartościowa tematyka. Z filmu można wyciągnąć wiele dla siebie. Z resztą, autorzy tych książek, sami pisali je w pewnym sensie ku przestrodze, zaniepokojeni kierunkiem w którym zmierza świat. Tutaj mamy przykład tego, jak wygląda poprawne politycznie społeczeństwo równości - przesadnie idealne i sztuczne. Pokazuje też czym prawdziwa równość (do której przecież nasza zachodnia cywilizacja uparcie dąży) jest okupiona. Równość paradoksalnie nie jest równa, ani sprawiedliwa, bo żeby wszyscy byli tacy sami, to każdy musi coś stracić.
Co do targetu, nie chodzi mi o wiek. Są nastolatkowie, którzy oglądają Warsaw Shore, a są tacy, którzy chodzą do kina na np. "Czwartek konesera" i oglądają niszowe filmy psychologiczne/dramaty. Jedni z drugimi nie mają nic wspólnego. Wiek nie jest tu wyznacznikiem. Chodziło mi raczej o mentalny podział targetu.
Nie. Ja wymieniam co te filmy mają wspólnego... Jak widać nic nie wyniosłeś z postu.
Taka tematyka jest wartościowa, jak jest odpowiednio podana i można z niej coś wyciagnąć. Choćby jak w wypadku 1984. Nie wiem jaka jest książka na podstawie której powstał dawca, ale nie zmienia to faktu, że te wszystkie nastolatkowe ekranizacje w formie filmu nie prezentują wielu wartości.
A dojrzałością nikt się nie przejmuje wybierając target filmu.
Oczywiście, że wyniosłem. Po prostu dyskusja przerodziła się w dialog erystyczny w momencie, w którym napisałeś "Jak film ci się spodobał i chcesz go bronić, to broń z rozmysłem." Jeżeli porzucasz merytoryczną dyskusję, na rzecz atakowania przeciwnika sporu, to licz się z tym, że ten będzie chciał Cię również wyprowadzić z równowagi, niemerytorycznymi kontrargumentami. Jeżeli chcesz używać Erystyki, rób to świadomie. Odsyłam do lektury Artura Schopenhauera. :) Wystarczy Ci sam wstęp, bo reszta lektury jest dość oczywista.
Owszem, dojrzałością nikt się nie przejmuje. Nie o to mi jednak chodziło. "Jak widać nic nie wyniosłeś z postu." Do innych ludzi jest kierowany np. japoński film "Jak Ojciec i syn", a do innych "Mega Shark vs. ....". Są też filmy takie jak Avatar, albo właśnie te nieszczęsne Igrzyska Śmierci, które zawierają fajne efekty, ale też w miarę dobrą fabułę i ściągają do kin wszystkie rodzaje odbiorców. Takie typowe mega hity. Jedni idą dla efektów, inni bo film jest głośny, a przecież kolega też był i sobie chwalił, a jeszcze ktoś będzie dopatrywał się w nich jakichś "wartości" - czymkolwiek są te "wartości" o których tak zacięcie dyskutujemy. Powiedzieć, że film jest dla "nastolatków" to nie powiedzieć nic. Prędzej filmy dla "nastolatek" - to już dużo węższa grupa (dokładnie o połowę). Poza tym, wybacz, ale ja poszedłem do kina spontanicznie, po zobaczeniu ulotki. Za nic w świecie, po zobaczeniu plakatu ze starszym panem z brodą, kilku renderów i przeczytaniu krótkiego opisu pod kinem, nie przyszło mi do głowy że to film dla nastolatków. Ulotka utrzymana w ponurym, zagadkowym nastroju, wszystkie kolory stonowane. Jakby stanąć w większej odległości, to można pomyśleć, że to ulotka filmu wojennego. Moje pierwsze wrażenie było takie, że musi to być bardzo smutny film. Cóż, w kinie średnia wieku też jakieś 30 lat. Jeżeli w ten sposób reklamuje się film dla młokosów, to wytwórnia powinna zatrudnić nowych specjalistów od reklamy. A może, po prostu wiedzą do kogo biją, a Wy jesteście przewrażliwieni?
Tyle, że to nie był atak. To było stwierdzenie faktycznego stanu rzeczy. Do tego jeśli mówić o atakach na przeciwników sporu, to Ty właśnie jesteś prowodyrem takowych. "To co napisałaś, to typowo polskie, malkontenckie podejście:".
Każdy film posiada docelową grupę odbiorczą. Ba, każdy produkt, który ma się sprzedać jest właśnie taki. To wszystko są to ekranizacje ksiażek dla nastolatków (tudzież nastolatek jak wolisz, w angielskim to wszystko to young adults books, więc nie ma jednoznacznego rozdzielenia), które jako takie mają taki sam cel. Powiedzenie "film dla nastolatków/nastolatek" nie oznacza dobry/zły. Za to sugeruje wiele kwestii i mówi nam czego powinniśmy się spodziewać.
Wracając do Givera i choćby samych reklam. Widziałeś jakim zdaniem jest ten film reklamowany?
https://lh6.googleusercontent.com/sdpRNCM59NwFzaB4E9tvcNf1ClTi38RPOq4n9H6Y5I8
To na wszelki wypadek gwoli przypomnienia. Samo to sugeruje świetną fabułę, mroczną wizję przyszłości itp itd. Czyli wszystko to... czego nie dostajemy. Już pominę to, że mniej więcej 10 lat wcześniej mieliśmy okazję oglądać wizję przyszłości bliźniaczo do givera podobną, tylko stworzoną w poważniejszym i mroczniejszym klimacie...
Poniekąd zgodzę się z tym, że kampania reklamowa zawaliła. O ile trailer itp jasno mówiąc z czym mamy do czynienia, to plakaty, ulotki sugerują coś czego nie otrzymamy. Pominę już paskudny wygląd większości (na co sam zwróciłeś uwagę). Ciekawszy jest fakt, że w większości miejsc główny plakat promocyjny wygląda tak:
http://www.filmweb.pl/film/Dawca+pami%C4%99ci-2014-188890/posters
Tym samym jednoznacznie target sugerując.
Poza tym. Czy reklamowanie w taki sposób filmów dla młokosów to pudło? Dzięki temu więcej osób pójdzie do kina, licząc na dojrzalszy film. Oczywiście potem tacy ludzie będą zawiedzeni, ale reklama odniesie sukces.
Jestem już zmęczony tym, jak próbujesz mi zakodować swoje uprzedzenia do wszystkich filmów, w których głównymi bohaterami są nastolatkowie, a ukazana przyszłość jest "za mało mroczna". Nie można do tego filmu wepchnąć mrocznej scenografii, bo społeczeństwo w filmie ma być z pozoru szczęśliwe, bogate, wysoko rozwinięte i bezpieczne. Szkoda, że musisz mieć podawany mrok na ekranie, bo nie możesz go dostrzec w życiu i codzienności bohaterów.
Społeczeństwo ma być szczęśliwe?
Przecież tam NIE MA emocji. Więc jakim cudem miałoby być szczęśliwe?
A co do reszty to wrócę do początku. Naucz. Się. Do. Cholery. Czytać. Ze. Zrozumienie.
Ja piszę a potem twoje odpowiedzi nie mają nic wspólnego z tym co napisałem...
Napisałem jakie są założenia społeczeństwa ukazanego w filmie - Z POZORU szczęśliwe. Mają przecież wszystko, czego potrzeba do szczęścia, a że okupione jest to odebraniem ludzkich emocji i przez to tego szczęścia odczuwać nie mogą, to całkiem inna sprawa. Co więcej, ludzie są wyuczeni sztucznego uśmiechu i uprzejmości. Dla przypadkowego, niepoinformowanego obserwatora, sprawiają wrażenie "szczęśliwych". Zwłaszcza na początku filmu można to zaobserwować. Stąd sformułowanie "z pozoru szczęśliwe". Ktoś kto taką wizję przyszłości projektował, nie miał złych zamiarów. Chciał usunąć ze świata wszystkie złe emocje, które prowadzą do wojen i cierpienia, ale tym samym usunął ze świata wszystko co stanowiło o człowieku. Czegoś jeszcze nie rozumiesz? Z chęcią wytłumaczę :)
Nie rozumiem tego jak możesz nie rozumieć prostych rzeczy które piszę.
Chyba, że siedzisz tu i trollujesz. Ale jeśli to wszystko na poważnie to naprawdę nie wiem skąd się u ciebie wzięły tak wielkie problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
Wytłumacz mi to.
Dealric, Cut the crap.
To jest film dla nastolatków, bo ty tak powiedziałeś,sugerując się tym, że występują w nim nastolatkowie. Czyli horror Mama gdzie jedne z głównych ról grają dzieci,jest filmem dla dzieci :) Ja mam 33 lata, byłem w kinie z moją 36-letnią siostrą, na naszym seansie byli ludzie w podobnym wieku. Mój znajomy jest kierownikiem kina i mówił, że film zbiera widownię koło 30. Poza tym większość nastolatków nie zrozumiała by tego filmu :P Tak na poważnie wydaję mi się, że nastolatkowie preferują trochę inne kino
devil...
Wytłumaczyłem już dlaczego to film dla nastolatków (tudzież jak wolisz dzieci). Oczywiście możesz sobie wmawiać, że film na podstawie KSIĄŻKI DLA DZIECI jest dla dorosłych ludzi.
To dlaczego sporo starszych ludzi pójdzie też wytłumaczyłem wcześniej, także doczytaj.
Czy większość nastolatków by nie zrozumiała nie wiem. Trzeba by zgarnąć grupę nastolatków i przepytać. Ale w tym wypadku dostalibyśmy film za trudny dla nastolatków i zbyt naiwny dla dorosłych ;)
Oh, Ty już nie bądź takim znawcom. Wszystko zależy od gustu. Jeśli Ty uważasz że jakiś film jest płytki, niekoniecznie tak jest.
Oto parę informacji z angielskiej wikipedii:
"Jeff Bridges had wanted to film the futuristic novel for several years, but encountered obstacles when Warner Bros. bought the rights in 2007. They then ended up at The Weinstein Company and Walden Media. Bridges's actual vision was that his own father, Lloyd Bridges, would play as The Giver."
"In the fall of 1994, actor Bill Cosby and his ASIS Productions film company established an agreement with Lancit Media Productions to adapt The Giver to film. In the years following, members of the partnership changed and the production team grew in size, but little motion was seen toward making the film."
"The film adaptation was given the green light in December 2012."
Czyli planowano sfilmować książkę już dawno, Jeff Bridges chciał nawet wtedy obsadzić jeszcze swojego ojca w roli Dawcy, ale natrafiano na przeszkody i zdaje się, że dopiero sukces Igrzysk Śmierci czy Niezgodnej rzeczywiście pomógł producentom w decyzji.
A książka jest bardzo dobrze znana i ceniona w USA i kilku innych krajach anglojęzycznych - zdobyła kilka nagród w latach dziewiędziesiątych. Jest lekturą szkolną w USA, Australii i Kanadzie, z wpisów na youtube pod zwiastunami filmu wnioskuję, że dosyć lubianą, więc wiele osób na pewno oczekiwało na ekranizację. Inna sprawa, że część widzów jest rozczarowana i wypomina twórcom różne niezgodności, ale nie wiem na ile wersja filmowa odbiega od książki, bo nie czytałam.
A co do sukcesu, znowu z wiki:
"The film earned $4.7 million on its opening day. In its opening weekend, the film grossed $12.3 million, finishing in 5th place at the box office.
As of September 3, 2014, the film has grossed $33,940,519 domestically and $5,648,442 overseas for a worldwide total of $39,588,961."
Nie wiem, czy to dużo czy mało, bo się do tej pory kwestiami finansowymi nie interesowałam przy innych filmach i nie mam porównania :)
Koszt produkcji jest oceniany na $25 mln, a box office na dzień 7 września podają na tej stronie jako $43,483,442.
Nie wiem, na ile liczyli i czy się przeliczyli.
Liczyli z pewnością na dużo więcej. Niezgodna natomiast wielkiego sukcesu nie odniosła, ale na siebie zarobiła. Nawet ten film mógł sobie pomarzyć o wyniku Igrzysk który wynosił ok. 650 mln. Jeszcze chcę dodać że nie krytykuje książki. Uważam tylko że twórcy nie powinni liczyć na wielki sukces skoro zaledwie cztery miesiące wcześniej powstał podobny film. Ludzie nie chcą w kółko oglądać tego samego. Mogli trochę poczekać.
No cóż, mogli trochę poczekać albo wręcz odwrotnie - pospieszyć się i nakręcić ten film dużo wcześniej - kiedy podobny wątek (w filmach) jeszcze nie był tak nadmiernie popularny. Teraz pewno żałują ...
Masz racje, mogli się pośpieszyć. Chociaż sądze że przyczyną sukcesu Igrzysk i Niezgodnej to też książki które nadal są na listach bestsellerów. Natomiast co do książki Dawca Pamięci, to pewnie jest znana ale nie ma już na nią takiego szału. W końcu ma swoje lata.
Przede wszystkim różnicą jest to, że tu robią film dla nastolatek na podstawie książki dla dzieci, a nie książki dla nastolatek.
Także amerykanki nie pójdą bo "za dojrzałe" są już na to ;>
Biorąc pod uwagę koszt produkcji, wszystkie dodatkowe koszta itp to muszą jeszcze ze 30mln zarobić, żeby nie stracić (zakładając skromny fundusz na reklamę).
A co do nagród to jak czytam więcej o książce to widzę schemat.
Zgarnia nagrody przeznaczone dla książek dla dzieci, ale przez zwykłych krytyków została zjechana.
Tak, została zjechana jako mało oryginalna w porównaniu ze znanymi powieściami dla dorosłych, ale doceniona jako pierwsza, która wprowadza taki wątek w opowieści dla dzieci.
Nie wiem, jak to wygląda w książce i na co jest położony nacisk. Możliwe, że na coś zrozumiałego dla dzieci lub wczesnych nastolatków - Jonas w książce ma 12 lat, więc prawdopodobnie jest przeznaczona dla czytelników w podobnym wieku. W każdym razie trudno mi coś więcej wymyślać i gdybać na temat książki, której nie czytałam i znam tylko z ogólnych opisów :)
Może ją kiedyś przeczytam.
Nie wiem, czy "Igrzyska Śmierci" to dobre porównanie. Te wszystkie antyutopie: "Igrzyska" czy "Equilibrium" są raczej klonami "Matrixa". Argumenty użyte przez Dealric pasują przecież jak ulał. (Neo niby był dorosły, ale ze względu na młodziutką buzię Keanu Reevesa nastolatki miały do kogo popiszczeć...)
Igrzyska Śmierci klonem Matrixa? Wybacz, sama nie jestem fanką tego ostatniego tytułu. Co Ty tam widzisz podobnego? Odstaw zioło. ;)
Fanką Matrixa czy Igrzysk? Odsyłam do posta Dealric, ale jak ktoś nie chce przewinąć parę linijek w górę, to streszczam - w każdym takim filmie są obecne takie elementy jak:
- antyutopia - tzn. "cudowny", totalitarny świat
- młody bohater, z którym się utożsamiamy, ponieważ jest przystojny, dzielny, mądry i w ogóle wyjątkowy
- główny bohater dzięki swej wyjątkowej mocy, charyzmie itd. odmienia świat
- zawsze towarzyszy mu piękna osoba płci przeciwnej i zawsze następuje zakochanie tych dwojga
- zawsze jest to odgrzewanie starego kotleta, bo o antyutopiach pisali nie tylko Orwell i Huxley, ale jeszcze Szymborska :)
- wizja świata jest spłycona (ci dobrzy i źli) i nierealna
Dla mnie "Matrix" był przereklamowany, więcej efektów specjalnych niż fabuły. Ewidentnie dla młodych widzów, którzy w tamtym roku mieli naście lat, i których rajcują efekty komputerowe. Może jestem dziwna, ale wolę stary, dobry "Tron" z mojego dzieciństwa.