Niektóre brytyjskie horrory to dość dobre widowiska(przykładem może być Lęk czy choćby Zejście), ale w tym przypadku mamy dużą porażkę. Co w tym filmie zawodzi. W zasadzie wszystko. Kto jest głównym złym charakterem(stylowa maska, ja kręcę), gra aktorów, która leży i kwiczy. Intryga rozwija się w takim tempie, że spokojnie można przekimać. A i na koniec efekty specjalne związane z krwią, lepsze oglądałem w horrorach z lat 90-siątych. Strata czasu.