Jeśli do pierwszej filmowej części mogłem mieć jakieś zastrzeżenia, to do druga całkowicie została spartolona. Light z geniusza zrobił idiotą, za to L zmądrzał jeszcze bardziej (podchodzi to aż pod zaglądanie w przyszłość). Fabuła znacząco odbiega od anime, a sam Light staje się jedynym przegranym. Może nie którym koncepcja wygranej "L" się podoba, mi jednak zdecydowanie nie pasuje taki koniec, chociaż przyznam że byłem ciekawy zakończenia.
Szczerze mówiąc zrobili z Light'a taki czarny charakter ;) I mimo, że
oglądałam tylko 2 część to mi się spodobała a na zakończeniu w sumie
miałam łzy w oczach - ale ja jestem dziewczyną -,-
Jest tylko 2 Części filmowej wersji DN (nie licząc L Change the world).
A co do wzruszenia, to w anime łezka się w oku kręciła, jednak w filmie tego tak nie odczułem za bardzo.
Z tym się do końca nie zgodzę, że obydwaj zginęli. I tu uwaga - jakby ktoś nie był w temacie, bo SPOILER - 'L', dzięki takiemu zakończeniu ma jeszcze niespełna miesiąc do swojej śmierci, przez co zdąży jeszcze w kolejnym filmie po raz kolejny uratować świat;-)
Osobiście zakończenie mi się nie podobało, jak już wspomnieliście Light został zdegradowany intelektualnie i zostaje ośmieszony przez 'L'. Nie podoba mi się też, że Ryuuk wpisuje Jego imię do notatnika. W serialu na końcu też to zrobił, ale sprawiał wrażenie jakby Go to martwiło, sam zresztą wspomina, że wspólna przygoda była dla Niego ciekawa. W filmie natomiast wpisuje Jego imię, gdy ten prosi Go o pomoc nie siląc się na żadne słowa podsumowania jakby mu to było zupełnie obojętne.
Zastanawia mnie zawsze jak to się dzieje, że Death Note ma mimo wszystko taki niezwykle trzymający w napięciu klimat mimo wielu niedociągnieć, absurdów itp. I przypuszczam, że to nieszablonowi bohaterowie łamiący utarte konwenanse jak Light, 'L' czy Ryuuk przyciągają tak bardzo, że nawet z gry w tenisa potrafią zrobić rozgrywkę psychologiczną;-)
Jeszcze co do ostaniego filmu, nie będę ukrywał, że bez Lighta to już nie to samo. 'L' nie ma godnego przeciwnika i wiadomo, że wszystko się skończy Happyendem.
"Nie podoba mi się też, że Ryuuk wpisuje Jego imię do notatnika. W serialu na końcu też to zrobił, ale sprawiał wrażenie jakby Go to martwiło, sam zresztą wspomina, że wspólna przygoda była dla Niego ciekawa."
Co ma serial do filmu skoro anime powstało później? ;p W filmie zakończenie jest takie samo jak w mandze z tym że tutaj był L a nie N. Tzn. Light ranny, zwijający się z bólu prosi Ryuka o pomoc, ten się zgadza po czym wpisuje Lighta. Zakończenie anime było ułagodzone bo raz że sugerowało iż to Death Note był złem a Light był tylko kolejną ofiarą, a dwa sugerowało również że Ryuk darzył Lighta sympatią. W mandze, podobnie jak i w filmie to Light był tym złym który kręci, manipuluje i zabija bliskich, a na sam koniec to Ryuk okazał się największym sukinsynem. Light był dla niego tylko zabawką a nie na odwrót. Kiedy Light przegrał Ryuk się go po prostu pozbył bez mrugnięcia okiem bo zabawa się skończyła.
Oczywiście rozumiem że komuś bardziej do gustu mogło przypaść zakończenie anime podobnie jak sugestia że Light i L są prawdziwymi przyjaciółmi a nie tylko udają ale to nie zmienia faktu że film pod tym względem jest jednak wierniejszy mangowemu pierwowzorowi ;p
"wiadomo, że wszystko się skończy Happyendem."
No nie wiem czy taki happy end, wszak od początku filmu było wiadomo że L tak czy siak umrze za niedługo.
"Zakończenie anime było ułagodzone bo raz że sugerowało iż to Death Note był złem a Light był tylko kolejną ofiarą, a dwa sugerowało również że Ryuk darzył Lighta sympatią.ę
Ja tylko sugeruje swoją skromną opinię, że poznając Ryuuka przez czas trawania niezależnie czy anime, filmu czy mangi z czasem wydaje się, że oprócz dobrej zabawy naprawdę daryz Go sympatią. Tu tylko moje zdanie i nie trzeba się z nim zgadać. Ty np. mogłeś tak tego nie odebrać. Jeśli chodzi o to, że zakończenie anime sugerowało, że Light jest tylko ofiarą, tu akurat mam przeciwstawne zdanie. Light jest geniuszem na tyle inteligentnym, że zdaje sobie doskonale sprawę, że może przegrać i zginąć od samego początku, więc ciężko go nazwać ofiarą.
Co do filmu - skoro w jakimś filmie pod początku wiadomo, że główny bohater umrze, tzn. że nie kończy się on happyendem? Piękne słowa L-a do N-a, że teraz świat będzie potrzebował jego "opieki" jak chłopiec dorośnie jak dla mnie są jak najbardziej happyendowe. Ale każdy na wszystkie powyższe sprawy może mieć swoje własne zdanie;-)
Jakby na to nie spojrzeć Death Note mimo wielu niedoskonałości jest naprawdę wciągającym anime, ale o tym już było;-P
"Ja tylko sugeruje swoją skromną opinię, że poznając Ryuuka przez czas trawania niezależnie czy anime, filmu czy mangi z czasem wydaje się, że oprócz dobrej zabawy naprawdę daryz Go sympatią."
Zgadzam się, Ryuk sprawiał wrażenie nie tylko że lubi Lighta (choć oczywiście cały czas podkreślał że tak nie jest) ale także robił wręcz wrażenie głąba który daje się wodzić Lightowi za nos. Tyle że w anime taki pozostał właściwie do końca (można domniemywać że zabił Lighta żeby oszczędzić mu dalszego cierpienia) podczas gdy w mandze i filmie na końcu pokazuje swoją prawdziwą naturę - cała ta zabawa była dla niego tylko grą która skończyła się wraz z klęską Lighta. Ale jak już pisałem, inne zakończenie serii w anime jest plusem bo jest czymś nowym czego nie było w mandze. Szkoda jednak że w najnowszym specialu nie pokusili się zrobienie zakończenia znanego z mangi + świat po śmierci Kiry z ostatniego rozdziału.
"Jeśli chodzi o to, że zakończenie anime sugerowało, że Light jest tylko ofiarą, tu akurat mam przeciwstawne zdanie. Light jest geniuszem na tyle inteligentnym, że zdaje sobie doskonale sprawę, że może przegrać i zginąć od samego początku, więc ciężko go nazwać ofiarą."
Miałem na myśli to iż Light był ofiarą/niewolnikiem notesu i gdyby nigdy nie znalazł Death Note'a nie zszedł by na złą drogę. Świetnie to obrazuje finałowa scena anime kiedy Light umiera z wyrazem spokoju/błogości na twarzy - jest wolny. W mandze i filmie dobitnie jest pokazane że Light był po prostu zły (w filmie chyba nawet bardziej, np. zabił Shiori żeby załatwić Misorę) a potem umiera krzycząc, z przerażeniem na twarzy, pokazując jaki z niego 'bóg' który boi się śmierci tak samo jak każdy zwykły człowiek.
W kwestii L: Change the WorLd, może i masz rację. Zakończenie jest na pewno nieco weselsze niż w The Last Name bo wiemy że choć Ryuzaki odszedł, miano L przejął ktoś inny. No ale mimo wszystko od początku film ogląda się ze smutkiem bo wiemy że Ryuzaki tak czy siak umrze.
Co do tego że mamy swoje zdanie, jak dla mnie super. Gdyby wszyscy się ze mną zawsze zgadzali nie miałbym z kim rozmawiać ;p