Jeśli się nie mylę to jest to jeden z tych bardziej ambitnych filmów, tak? W takim razie ja chyba jestem za głupia, żeby go zrozumieć. Kto wpisał w gatunku "komedia" do jasnej ciasnej?! Nic śmiesznego w tym filmie nie było, no chyba, że był to mega-super-inteligentny typ humoru, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Nie wiem, jakie wy mieliście odczucia w czasie oglądania tego filmu, ale jak dla mnie to on był do bani. Główny bohater cały czas pieprzył sobie (za przeproszeniem) życie i przez prawie cały seans zastanawiałam się, czemu on sobie po prostu w łeb nie strzeli, albo się nie utopi, czy coś.
Wybrałam się na ten film do kina z kuzynką. Myślałyśmy, że będzie fajna komedia no bo z opisu brzmi fajnie, ale nie.
Kompletnie nie wiem, jaką ocenę mam wystawić, więc chyba nie wystawię wcale. Nie będę oceniać czegoś, czego do końca nie rozumiem;)
"czemu on sobie po prostu w łeb nie strzeli, albo się nie utopi" - nie obraź się, musisz po prostu dojrzeć. Nie jesteś głupia (chociaż w sumie nie mnie to oceniać, nie znam się), ale z tego jednego zdania, które zacytowałam, dość jasno wynika, że masz trochę niedojrzałe poglądy. Samobójstwo nie jest najlepszym wyjściem, nie jest w ogóle żadnym wyjściem, niczego nie rozwiązuje.
Moja rada na drugi raz - nie sugeruj się opisami ani gatunkami. To pisali ludzie, którzy tak jak Ty obejrzeli film i w ten sposób wyrażają swoje SUBIEKTYWNE zdania na jego temat. A, jak wiadomo, gdzie dwóch Polaków, tam co najmniej trzy opinie. Opisy, gatunki nie wyrażają emocji, jakie film za sobą niesie, a chyba o to nam chodzi w chodzeniu do kina? ;) Po prostu rozejrzyj się po swoim profilu, znajdź ulubionych reżyserów, aktorów, scenarzystów, muzyków itd. - i ich nazwiskami się kieruj.
Dzadzmara, cieszę się, że mnie nie ocieniasz:) kiedy pisałam to zdanie, które cytowałaś miałam na myśli, że film był po prostu przytłaczający i bardzo smutny, czego w ogóle się nie spodziewałam. Dla mnie komediodramat to np. Truman Show albo coś w tym stylu. Ja w "Debiutantach" po prostu nie dostrzegam niczego zabawnego i dla mnie to był tylko dramat. Bez "komedio" na początku.
Niczego zabawnego .A ojciec, ktory dzwoni w nocy aby wyśpiewać rytm z imprezy i zapytac się syna jaka to muzyka...? To było bardzo śmieszne..sceny z psem?..to była komedia przeplatająca się z tragedią normalego dorosłego życia
ja się z Tobą zgadzam. NIC śmiesznego tam nie było, ludzie w kinie wychodzili w połowie, też miałam ochotę.. Po prostu nudy nieziemskie..
Powierzchownie patrząc - rzeczywiście film pełen niedowiedzeń sprawiający wrażenie nudnego. Cały smaczek tkwił jednak w wielowarstwowości przekazu. Wystarczyło spojrzeć na życie bohaterów pod kątem ich historii opowiadanej w tle. Moim skromnym zdaniem łatwiej pojąć to wszystko ludziom po 30, mającym trochę bagażu doświadczeń. Z pewnością mogę ten tytuł polecić wszystkim szukającym "życiowej prawdy". Mnogość przemyśleń i bogactwo wątków prowadzących do różnych wniosków skłoni mnie na pewno do powtórzenia seansu. Polecam.
błędem byłoby określenie tego filmu komedią, dlatego na filmwebie figuruje jako dramat/ komedia. jak dla mnie - tragikomedia. ale szczerze mówiąc nie o opisy, nazewnictwo się tu rozchodzi. czy kogoś śmieszy, na pewnym poziomie - to już całkowicie subiektywna sprawa.
mi osobiście bardzo przypadł do gustu przewrotny humor - bo że całokształt był smutny nikt nie zaprzeczy. pies który mówi (i to jeszcze co mówi!), wiele scen z ojcem, dziwna w swej naturze a jednak zabawna zabawa matki w "strzelanie" do syna i jego "umieranie", wreszcie sugestywne rysunki/opowieści głównego bohatera - dla mnie to takie smaczki, wysubtelniające przewrotny smutek, melancholię filmu. a że nie wszyscy to wyłapują, albo nie wszyscy się na to łapią - to już kwestia gustu :)