Denzel wychodzi z samochodu. Idzie. Patrzy na trupy. Składa ręce w geście "o mamusiu". Wszystko w zwolnionym tempie.
Do typowo hollywodzkich zagrań typu "dotknij samochodu a ten wyleci w powietrze" oraz takowego zakończenia, dołożono piramidalne bzdury. Wyszedł całkiem strawny gniocik, choc pod koniec brzuch mnie bolał ze śmiechu.