Na początku bardzo mi się ten pomysł podobał, ale od połowy zaczynał mnie irytować. Trochę przesadzili z tym "kombinowaniem" o zaginaniu czasu itp. Nie to, żebym tego nie rozumiał, bo rozumiem, ale wydało mi się za bardzo przekombinowane. Od pewnego momentu film zrobiony trochę jakby na siłę, bez polotu. Tylko Caviezel i Washington przez cały film trzymają swój poziom.