Duet Scott plus Denzel powraca jak dla mnie we wspanialym stylu po "Man on Fire".
Swietna jak zwykle rola Denzela...rownie dobra Caviezela (czy lekko sfintuchowatego Kilmera:P)...pozytywnie zakrecony scenariusz...interesujaca muzyka Gregsona-Williamsa znakomicie dopasowana do tego typu kina i te zajebiste ujecia i praca kamery (widac na pierwszy 'rzut oka' reke Tonyego Scotta):D
Naprawde to co oczekiwalem od takiej produkcji zostalo spelnione w pelni...doskonala rozrywka w kinie i za to odmnie 9/10 a co sie bede...;p
W dalszym ciągu zapraszam wszystkich chetnych filmwebowiczow do udzialu w glosowaniu na moim blogu na najlepszy film 2006 r...a po obejrzeniu ow produkcji wydaje mi sie ze dla niej miejsce tez sie znajdzie:) Pozdr