Zauważam dużo dobrych ocen w komentarzach doostatnio wyświetlanych filmów. Kłade to karb duzego optymizmu ogladajacych. Ja ostatnim czasem jestem z filmu na film coraz baddziej rozczarowany. Deja Vu zapowiadał sie obiecujaco, nawiązywał konwencją do Efektu Motyla i Częstotliwosci, niestety na zapowiedziach sie skończyło.
Schemat ograny: samotny super-inteligenty, bezkompromisowy (w dodatku przystojny)detektyw, działający indywidualnie,
Piękna kobieta w której się zakochuje i trochę akcji.....
Nie powiem Scott umie kręcić filmy z tempem - Top Gun, ciekawe sa efekty nawet powiem więcej momentami akcja zaczyna być interesująca, gdy pokazują się nie nachalnie pewne tajemnicze poszlaki, ale:
1.Siedza goście podgladają dziewczynę - ona ich nie widzi, ale widzi latarkę Denzela???
2.spogladają w przeszłość zdaje się tylko na 4,6 dnia???? może mi ktoś wyjaśni dlaczego nie na 1,315 lub 8,014??
3.Skąd mogą patrzeć w ten sposób - komputer nagle wpadł na trop lub gdzie jest wszystko-widzaca kamera, która pewne rzeczy widzi innych nie...szczególnie wtedy gdy patrzy Denzel.
4. Na koniec trzymajac sie logiki i teorii czasoprzestrzennej, a nawet konwencji filmowej: Zginął pod wodą zmienił kontinuum, a potem zmartwychwstaje jakby nigdy nic???
Myśle, że juz mam przesyt pewnym gatunkiem Amerykańskiego sposobu patrzenia na świat. Ech gdzie te filmy SF typu Blade Runner, Alien, Event Horizon...teraz wszystko idzie w kierunku efektów specjalnych!
Mocno sie czepiam, ale możliwosci techniczne rosną a wraz z tym wymagania, szereg twórców niestety idzie na łatwiznę dlatego film oceniam na 6,5>>ta połowka za role J. Cavaziela
Czasami wystarczy poszukać tematów z kilkoma/kilkunastoma odpowiedziami i znaleźć tam co najmniej wskazówki do nurtujących nas pytań.
Nie będę poruszać kwestii twoich oczekiwań, bo musiałbym zrobić to samo w połowie innych tematów o tym filmie. Wypowiem się o części "ale":
Ad.1. To nie była latarka tylko laser, można kupić za 4.50 w kiosku. Moim zdaniem jest to efekt skrócenia scenariusza. Poszło się na skróty wierząc, że widzowie przymrużą oko na ten szczegół. Jakkolwiek, zostało to sklasyfikowane jako błąd.
Ad.2. Dlatego, że udało im się stworzyć most o takiej a nie innej długości. Jak wyjaśnia jeden z naukowców, stworzyli oni to połączenie całkowicie przypadkowo. Nie mogą stworzyć sobie nowego mostu lub przesuwać istniejący bo najprościej w świecie nie mają pojęcia jak to zrobić.
Ad.3. Eee, mój iloraz inteligencji nie pozwala na zrozumienie tego pytania.
Ad.4. Tak to jest jak ktoś nie rozumie filmu i nie wysili się na poszukanie informacji w innych tematach. Ja ci życia w ten sposób ułatwiać nie będę.
Hmm, jaka jest róznica pomiedzy wpływem latarki a "laserka" (laser to to nie jest) na przeszłość....
To taka dygresja, generalnie nie chodzi mi o to by szukać dziury w całym
ale niestety gderliwość bierze się z roczarowania poziomem filmoteki ostatnich czasów (mam na myśli ogólnie dostępne)i z irytacji przekazem amerykańskiego stylu, gzdie albo muszą ci wyłożyć kawę na ławę, albo zarysują jakąś prostą nieprzekonywającą historyjkę.
<Częstotliwość> na przykład ma odp. klimat ,ciekawie ukazuje równolegle rozgrywającą się akcje w "teraźniejszości i przyszłości", dobre kreacje aktorskie, poza tym nikt nie sili sie na wykladnię w jaki to sposób jest mozliwy w <czasie> kontakt pomiędzy ojcem i synem, a zmieniające sie wersje przyszłości sa dla mnie przekonywujące.
Denzela też chyba stać na więcej - jakoś w <ostanich> filmach wydaję się powtarzalny...moze z wyjątkiem swietnych kreacji w : Sieci Zła i Dniu Próby.
heheeh wiesz co ja też całą noc medytowałem nad 3cim pytaniem i ... nic wpadłem w komplexy :D
Moje zdanie na temat filmu - do poscigu autostrada byl fajny, dalej sie posypal jak domek z kart. A happyendowe zakonczenie tak mnie rozsmieszylo, jak malo co ostatnio. Ale ogolnie fajnie bylo pojsc do kina i sie odprezyc. Jednak na szukanie tu jakiejs logiki, filozofii czy rozwodzenie sie nad kwestiami z fizyki relatywistycnej i kwantowej (o ktorej co nieco wiem) nie ma sensu, bo ten film to bajka.
Co do dyskusji:
1. roznica miedzy latarka a takim pseudo laserem jest zadna.
2. jaki tunel czasoprzestrzenny, jakie kontinuum - Amerykanie chyba jeszcze nie zrozumieli, ze WTC zdarzylo sie naprawde i nic tego nie odwroci, a przynajmniej zyja tak nadzieja.
3. sam Denzel nawet w niezlej formie, ale Val to tak sie roztyl, ze szok i zagral troszke sucho (gdzie te czasy "Goraczki"). Nie wiem czemu Rosatti pisala, ze sie z nim przespala - nie ma sie czym chwalic ;)
4. no i fakt, ze nie mogli nagrywac tego co sie wydarzylo, bo nie ma takich dyskow - to chyba lecieli na wersji beta oprogramowania, bo moim zdaniem mozna bylo spokojnie nagrywac fragmenty, chocby kompresowac Divx'em hahaha
5. co do fizycznych spraw, to zauwazcie ze w czasie tlumaczenia o co w tej technologii chodzi dyskusja przyspieszala do zawrotnej ilosci slow na minute, tak aby widz sadzil, ze to wszystko ma sens, tylko on cos przegapil - naprawde nie miala sensu.
Ogolnie wystawilem 6/10, czyli niezly
Oj umknęło Ci jedno: mogli nagrywać własne sesje, czyli to co oglądali. Nie mogli nagrywać całości, co też jest sensowne - skompresuj nawet do Divx'a wszystkie wydarzenia w każdej sekundzie oglądane z każdego możliwego miejsca by później sobie oglądać tak jak oni to robili. Tak więc rejestrowano jedynie to co mieli na monitorze.. Nie widzę w tym nic durnego.
Ad. 5.
Dyskusje były tak kręcone, bo to styl Scotta. Swoją drogą lekko byłem zawiedziony filmem, ponieważ jedynie w dyskusjach zauważyłem to na co poszedłem do kina - neurotyczny montaż.
"Częstotliwość" od strony fizyki była śmieszna, co nie przeszkodziło mi obejrzeć tego filmu kila razy. Podobał mi się.
W pewnych sprawach się z tobą zgadzam, po części zajmuję odmienne stanowisko.
Ad.1. Laser, latarka, wszystko jedno - tamta scena śmieszyła nonsensem. Chodziło mi tylko oto aby zasugerować ci lekko, że czasem przegapiasz szczegóły a one są w tym filmie wyjątkowo ważne.
Ad.2. Czy bajka o dwóch takich co ukradło Księżyc ma się jakoś do dzisiejszej rzeczywistości? Tak samo jak WTC do tego filmu.
Ad.3. W sumie, zagrał rolę drugoplanową. Gdyby nie był to Val Kilmer, nie miałoby to dla mnie różnicy.
Ad.4. Nie do końca wiem o czym mówisz. Nie mogli oni przesuwać w czasie obrazu pokazywanego na bieżąco na ekranie - conąć aby zmienić kont patrzenia, etc. Mogli nagrywać to co mieli na monitorach. Nagranie wszystkiego (kazde miejsce, kont patrzenia, etc.) raczej byłoby problemem ;)
Ad.5. Oglądałem ten film trzy razy (z czego pamiętam dwa) i rzeczywiście przy pierwszym podejściu niektóre elementy tej dyskusji mogły umknąć. Nie zmienia to faktu, że ma ona sens. Jeśli jesteś pewien, że sensu jej brakuje proszę przedstaw przykład i opisz go.
Nie zgadzam sie z Toba w dwoch kwestiach.
Ad. 2. Niestety tesknota Amerykanow, za czyms co mogloby odwrocic dokonane fakty jest spora. I jesli nie zauwazyles w tym filmie nawiazan do WTC to szkoda, bo mysle, ze bylo ich kilka. Dlatego poruszylem ten temat, bo sadze, ze jest on waznym tlem/aspektem tego filmu. Zauwaz jak jest zbudowana fabula: byl zamach -->> jest technologia ktora umozliwia podroze w czsie -->> bohater odkreca zamach, w ktorym ginie okolo 500 osob, sam ginac, choc nie do konca ;)
Ad. 5. Czyli chcesz sie klocic, czy jest mozliwe podrozowanie w czasie i co jest po drugiej stronie czarnych dziur. Otoz ja nie mam zamiaru, bo na dzien dzisiejszy cos takiego nie jest mozliwe i nikt nie zna odpowiedzi na takie pytania. Dlatego ta dyskusja o technologii jest jedna wielka mystyfikacja i nawet jesli brzmi naukowo dobrze, to jest to bajka. Zauwaz jedna rzecz: jak moglo byc w jednym czasie dwoch Dougow (jeden zginal pod woda, drugi zyl)? Co by bylo jakby sie spotkali? A skoro bylo dwoch Dougow w jednej czasoprzestrzeni, to zostala zachwiana podstawowa zasada kosmosu mowiaca o stalej masie czy ladunku. To mogloby zaburzyc cala strukture wszechswiata. Zgodnie z filmem mozna by do jednego kosmosu przeslac powiedzmy dwie takie same galaktyki, tylko ciekawe skad by wziac na nie miejsce. I czy ktokolwiek z tworcow filmu zdawal sobie sprawe z ilosci energii potrzebnej do teleportowania rzeczy (nawet takiej kartki), ale w obrebie jednej czasoprzestrzeni (fizycznie teleportacja jest mozliwa, gdyż czastka moze pokonac bariere potecjalu i przeniknac na druga jej strone, ale nie jakies podroze w czasie i mowimy o czastkach elementarnych, a nie o ludziach czy kartkach).
Podsumowujac, to jesli Ty masz dowody, ze podroze w czasie sa mozliwe, to wal smialo. Na pewno "Science" czy "Nature" poswieca Ci pierwsze strony.
Pozdrawiam
Ja jedynie Ad.4.
Końcowa scena jest właściwie najważniejszą w filmie - to ona wyjaśnia jaką filozofię obrano przy tworzeniu fabuły i na jej podstawie powinno się oceniać fakt, czy film ma dziury czy też nie.
Ale do rzeczy... jak to zmartwychwstaje? Przecież na miłość boską to czy umrze okazać się miało dopiero kilka dni po wybuchu kiedy to przeniósłby się w przeszłość i zginął. Jak więc w dniu wybuchu miał zginąć jeśli jego trup to on sam za kilka dni? Zamach został powstrzymany, Doug się więc nie przeniesie się w czasie kilka dni później - czyt. nie umrze.
Piszesz, że to typowe kino tego typu, ale właśnie po raz pierwszy nie zastosowano tych debilnych uproszczeń, podług których Doug nie powinien się na końcu pojawić. Logicznie patrząc całkowicie sensownie to rozwiązano.
Właśnie się zastanawiam, nad tym co napisałeś i he, he przyznam się trochę się zapętliłem...
Ja rozumuje prosto: teleportował się w czasie z dn ok. 8 cyklu (jesli przyjąć dzień podglądania po wybuchu za pierwszy)do dn. ok.4 i zmienił przyszłość i zginął to go chyba nie ma...? Poza tym relacje czasoprzestrzenne nie rozgrywają się chyba tylko w cyklach 4,6 dn.?
Była taka książka, swoją drogą interesująca jak tajny ośrodek nazistowski w czasach II wojny prowadził podróze do czasów przyszłych (żeby było ciekawiej, bardzo podobały im się UZI...)i pewien młody oficer zainteresował się pewną amerykańską pisarką i dla niej zaczął robić prywatę oraz sterować jej życiem, by nie spotkało ją kalectwo. Sterował jej losami na zasadzie regulowania biegu strumyka - zmieniał koryto...
przy czym nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie.
Swoją drogą jesli ktos kiedyś w prosty sposób wyjaśni te zapętlnia czasoprzestrzenne zasłuży napewno na...pare skrzynek najlepszego browaru ;)
Pozdrowienia!
Zapętliłeś się i postanowiłeś owym zapętleniem podzielić z innymi ;) W ząb nie rozumiem o co ci chodzi. Metodą dedukcji, z dodatkiem głębokiej wiary, wywnioskowałem, że nie możesz pojąc dlaczego Doug żyje (ostatnia scena filmu) skoro umiera (ginie w wybuchu bomby). Hmm...
Załóżmy, że rano odbierasz telefon i jakiś zdenerwowany kobiecy głos mówi: "Odejdź od komputera, nie podchodź dziś do komputera, bo..." Hmm... Jakaś wariatka?! Wieczorem siadasz do kompa i piszesz ten komentarz. Przez niego dochodzi do masowego samobójstwa. Kilka dni później masz możliwość cofnąć się w czasie do dnia w którym go pisałeś. Robisz to. Biegniesz do swego domu aby spotkać samego siebie i się/go powstrzymać przed naciśnięciem "wyślij"'. Niestety giniesz wpadając pod jakiś samochód. Chwilę przed wyzionięciem ducha szepczesz kobiecie płaczącej przy twym zmasakrowanym ciele: "Zadzwoń pod nr 0 700 555 XXX i powiedz żeby on nie pisał... nie dotykał komputera..." Kobieta łapie komórkę i dzwoni. Nieszczęśliwie komórka rozładowuje się po kilku słowach rozmowy (pierwszy cytat). Kobieta zakładając, że to ważne biegnie do najbliższego kiosku, kupuje kartę i biegnie do najbliższego aparatu telefonicznego. Co za pech, wpada pod samochód.
I co się dzieje? Mimo, że zginąłeś nadal żyjesz i napiszesz ten komentarz, ludzie zginą, skoczysz w czasie.
Jeśli napiszesz, że nie chodziło ci o to... popełnię samobójstwo. ;)
Wiecie co
A załóżmy tak teoretycznie ze Denzel rozbraja bombe, nic nie wybucha nikt nie ginie. wychodzi na brzeg z niunią, i gdzieś tam spotyka samego siebie. I tu cytat ciśnie sie na usta, (denzel do denzela): "hej stary odwaliłem za ciebie kawał dobrej roboty"
po czym z uśmiechem na ustach odchodzi z Claire. :):):)
i powtórzę to co napisałem juz na forum gdzie indziej
I deja vu było by super filmem gdyby:
1. Claire Kuchever została znaleziona jako jedna z ofiar wybuchu (o odpowiedzniej godzinie, a nie godzine wcześniej) a Denzel w jakiś tam sposób wpadł ze znała zamachowca. następnie denzel musialby zginąć podczas próby rozbrojenia ładunku, tak zeby z niego nic nie zostało. A Claire martwa i popażona wyrzucona za burtę.
2. Denzel powinien sie dowiedzieć ze jego partner nie zginął podczas wybuchu, tylko podczas przypadkowej strzelaniny w dokach.
3. statek oczywiście wybucha, bo nie może niewybuchnąc, zeby było logicznie.
no i mielibyśmy cudo dramat thriller SF i wychodze z kina z uśmiechem na ustach.
a tak to dokleili Happy End i wyszła chała bez ładu i składu
A.
Ok umrze, nie umrze:)
no to skoro sie nie przeniesie za 4 dni w czasie i nie bedzie musiał ratować statku, bo koniec końców nie wybuchł, to z jakiej paki mamy denzela w samochodzie pod wodą ginącego w wybuchu:)
nie dziwi cie koszmarny brak logiki
bo ja nie moge przymknąc na to oka:)
Co by było gdybym cofnął się w czasie i zabił samego siebie? Jak bym mógł wtedy cofnąć się w czasie i to zrobić?!
Tok rozumowania wydaje się logiczny? Owszem, chyba że wiesz co nieco o fizyce. Wiele teorii jest teoriami ponieważ nie mamy wiedzy pozwalającej je potwierdzić tak jak i nie mamy wiedzy aby je obalić.
Nie wiem jak i ile razy oraz w ilu tematach muszę to kolejny raz pisać. Słyszałeś o teorii wielowymiarowości wszechświata? Wyobraź sobie dwie dokładnie takie same rzeczywistości. Wszystko dzieje się dokładnie tak samo. W obydwu dochodzi do wybuchu bomby atomowej. Jeśli skaczesz w czasie w przeszłość to tak jakbyś ze swojej rzeczywistości skoczył w drugą rzeczywistość. W twojej nic się nie zmienia. Zmieniasz tą do której skoczyłeś. Jeśli udaje si się powstrzymać wybuch ty z drugiej rzeczywistości nie masz powodu aby "maszyny czasu". Ty (skoczek) jesteś tylko gościem. W twojej oryginalnej linni czasu nic się nie zmieniło. Ty zniknąłeś i już.
To nie jest brak logiki. Np. zeznanie koronera lub sukienka w jaką ma nas sobie martwa dziwczyna - to mogą być nielogiczne elementy filmu. Scenarzyści przechytrzyli samych siebie w pewnych szczegółach, które już omówiliśmy w kilku tematach. Ty nie zarzucasz nielogiczności fabule filmu lecz teorii linni czasu, której po prostu nie znasz albo nie rozumiesz.
Na dzień dzisiejszy uznaje się, że podróż w przeszłość jest niemożliwa. Dlaczego tak się uważa to długa historia. Jakkolwiek, faktem jest, że jeszcze jakiś czas temu tak nie uważano. O tego typu szaradach w świecie naukowym przeciętny widz nie ma zielonego pojęcia. Jeśli scenarzyści posłużyli się przestarzałą teorią to nie ma to znaczenia. Ważne jest, że zrobili to prawidłowo. Potkneli się w miejscach, które nie omieszkałem wyliczyć (w kilku tematach) i powinni się wstydzić. Jednakże ty zarzucasz im błędy tam gdzie ich nie popełnili.
Dosyć mam tego. Idę do kina obejrzęć jakiś inny film bo dyskusje wokół tego już mnie dobijają. Swoje opinie już wyprodukowałem, więcej dodać od siebie nie mam czego. Ktoś chce - ktoś poszuka.
ja dałem 1
cavaziel git ale mimo wszystko nadal 1 bo za mało jest go w tym filmie:)
pozdro
nie az taki zly wyluzujcie....... na 1 napewno nie zasluguje jesli juz cos to od 6 w gore
Wiecie co
A załóżmy tak teoretycznie ze Denzel rozbraja bombe, nic nie wybucha nikt nie ginie. wychodzi na brzeg z niunią, i gdzieś tam spotyka samego siebie. I tu cytat ciśnie sie na usta, (denzel do denzela): "hej stary odwaliłem za ciebie kawał dobrej roboty"
po czym z uśmiechem na ustach odchodzi z Claire. :):):)
i powtórzę to co napisałem juz na forum gdzie indziej
I deja vu było by super filmem gdyby:
1. Claire Kuchever została znaleziona jako jedna z ofiar wybuchu (o odpowiedzniej godzinie, a nie godzine wcześniej) a Denzel w jakiś tam sposób wpadł ze znała zamachowca. następnie denzel musialby zginąć podczas próby rozbrojenia ładunku, tak zeby z niego nic nie zostało. A Claire martwa i popażona wyrzucona za burtę.
2. Denzel powinien sie dowiedzieć ze jego partner nie zginął podczas wybuchu, tylko podczas przypadkowej strzelaniny w dokach.
3. statek oczywiście wybucha, bo nie może niewybuchnąc, zeby było logicznie.
no i mielibyśmy cudo dramat thriller SF i wychodze z kina z uśmiechem na ustach.
a tak to dokleili Happy End i wyszła chała bez ładu i składu
A.
Wyprodukowałem się odrobinę wyżej.
W ramach PS:
Napisz dlaczego jeden Doug nie mógłby zagadać do drugiego? Dlaczego? Nie mogliby uścisnąć sobie dłoni, na to jest jakieś prawo fizyczne ale... dlaczego nie mogliby ze sobą pogadać?
Jeśli znasz lepiej niż ja prawa fizyki to wskaż mi kierunek. Gdzie mam szukać dowodów na nielogiczności które wymieniałeś?
Męczą mmnie już tego rodzaju rozmowy. Sam napisałem już chyba wszystko co miałem do napisania. Wiele tematów, wiele osób nierozumiejących na czym oparł się ten film. Może choć jedna osoba napisze w końcu coś korzystjąc ze wzoru: "Ten film jest nielogiczny ponieważ (...)" i w miejsce kropek wstawi pożądne uzasadnienie poparte czymś więcej niż "według mnie tak nie mogło się stać".
drogi ragnarok.
oczywiście mogliby sobie uścisnąć ręce ale było by to kolejną bzdurką:) jak z serialu brazylijskiego.
Odnośnie logiki napisałem w podpunktach jak musiałby wyglądać scenariusz zeby owa logika była.
i nie tylko ja o tym pisałem ale wiele osób. spróbuje jeszcze raz.
najwiekszym błedem logicznym jest to ze statek na początku filmu wybucha. potem w skutek działań bohtera nie wybucha.
i denzel zadowolony odjeżdża z panienką. czyli nic co oglądaliśmy, tak na prawde sie nie wydaży. denzel nie trafi do jakiejś tam tajnej komórki co zakrzywiła czasoprzestrzeń, nie bedzie "podglał" przeszłości.
koniec końców nie przeniesie się w czasie itp, można mnożyć sprzeczności. Film jest niespójny z punktu widzenia przedstawionych w nim zdażeń, a nie mojej zewnętrznej opini, sam sobie przeczy, i nie pokryje tych nieścisłości żadna teoria o rzeczywistościach równoległych bo tu się wszystko rozłazi.
no mam nadzieje ze teraz juz Ci wytłumaczyłem co i jak, jak dadal nie wiesz o co mi chodzi, to juz jaśniej nie potrafie chyba zebym napisał elaborat:):)
i twoja teoria na temat światów równoległych i ogólnych teorii związanym z podrózami w czasie jest ok. i mozesz sobie znaną sobie skąd inąd teorie przyłożyć do tego filmu.
ja nie jestem fizykiem tylko filmoznawcą. jezeli film jest, powiem jeszcze raz, sprzeczny ze względu na świat w nim przedstawiony, czyli fabuła i sjużet (takie fajne okreslenie filmowe) to po prostu nic go nie tłumaczy zadne teorie fizyczne,
pozdrawiam
Cytuję: "no to skoro sie nie przeniesie za 4 dni w czasie i nie bedzie musiał ratować statku, bo koniec końców nie wybuchł, to z jakiej paki mamy denzela w samochodzie pod wodą ginącego w wybuchu:)"
Nic nie tłumaczy braku logiki w Twoim rozumowaniu. Nawet fakt spoglądania na opisywany film z punktu widzenia "filmoznawcy".
Pozwolę jednak ostatecznie nakreślić - sytuacja, w której "sie nie przeniesie za 4 dni w czasie i nie bedzie musiał ratować statku, bo koniec końców nie wybuchł" nastąpi dopiero w skutku śmierci Douga (skoczka) w samochodzie, a więc dopiero po przynajmniej jednokrotnej podróży w przeszłość. Tak więc Doug w rzeczywistości, w której nie doszło do wybuchu nie przeniesie się w przeszłość i być może zabije go, któregoś dnia wizyta w McDonald's, nie zaś sama śmierć w samochodzie.
Doprawdy mam Deja Vu... wydaje mi się, że piszę to po raz setny w tym serwisie.
właściwie to Alipa ma racjię. bo nawet jeśli przyłozymy tu teorię światów rónoległych to też są konflikty
Załóżmy ze pierwsza linia czasowa w której statek wybucha ( gł bohaterka ginie, a D Washigton trafia do maszyny czasu) to ciąg zdażeń D E F G
natomiast druga linia czasowa po tym jak DW przeniósł sie w czasie to ciąg zdażeń A B C D
jeślibyśmi zastosowali tu teorię wielowymiarowości wszechświata te 2je linie powinny być niezależne.
bohater cofa się w czasie, tworzy nowe kontinum, porywa karetke, ratuje kobiete -czyli ABCD., a tamto DEFG albo przestaje istnieć, albo toczy sie niezmiennym rytmem w którym DW znika.
A tutaj nie wiadomo dlaczego te 2je linie czasoprzestrzenne nakładająsie na siebie i to chaotycznie w zależności jak sie tam producentom pasowało.
bo skoro w lini czasowej ABCD, DW dokonuje zmian, które widać w lini czasowej DEFG, - czyli karetka, litery na lodówce, bandarze, itp. to zmiana w postaci zapobiegniecia wybuchu statku tez powinna być widoczna w lini DEFG, ergo statek nie powinien wybuchnąć!!!!!.
Rozwiązaniem byłoby stworzenie teorii trzeciej lini czasowejD' E' F' G', która sie dopiero rozegra po tym jak DW i bohaterka odjeżdzają samochodem,
Ale w ten sposób mozemy w nieskończoność mnożyć byty nieistniejace i tworzyć 10tki teorii aby wytłumaczyć bark logiki w sztampowych hollywoodzkich produkcyjniakach,
gdzie przystojny i waleczny gł bohater, musi uratować "świat", musi być kilka wybuchów, jakiś tam pościg, po czym bohater nasz powinien rozwalić "tych złych" aby wpaść w ramiona kobiety.
Drodzy miłośnicy kina
Hollywood to nie siedlisko sztuki i logili, to maszynka do zarabiania pienędzy, scenarzysta dostanie 5 000 000 za scenariusz. I nie przejmuje sie tym, czy coś sie nie zgadza. (jak ktoś chce mieć do czynienia z logicznymi historiami kryminalnymi to niech poczyta książki Agaty Christie:)
rezyser bierze scenariusz i robi to co do niego należy, dostaje za to 15 mil. i tez ma gdzieś to czy scenariusz jest logiczny.
aktorzy dostana po kilkanaście, kilkadziesiąt mil. i też są zadowoleni
Za połowe tych pieniedzy nakręciłbym każdą chałe, albo w niej zagrał. albo chociaz postatystował.
a Deja vu jet po prostu szablonową tandeta Hollywoodzką, jakich było wiele i jeszcze wiele bedzie, z masą róznych koszmarnych błedów.
a wy sie kłucicie ze tu była taka piosenka tam ja powtózono, temu zadzwinił telefon tamtemu nie.
echhhhhhhhhhhhhhhhhh
bawcie sie dalej w piaskownicy filmowej, nie zdając sobie sprawy kina godarga greenewaya, jarmana bubuela allena i wielu wielu innych.
ukłony tylko dla pana Alipa, z tego co poczytałem jest krytykiem filmowym i przynajmniej widzi co jest z tym filmem na "minus"
na plus też jest pare rzeczy np Pani Zenobia pracujaca w małym kinie na prowincji dostanie premie za sprzątanie bo reklam przyciagnie do kina większą ilośc widzów niz z regóły
pozdrawiam
"a wy sie kłucicie ze tu była taka piosenka tam ja powtózono, temu zadzwinił telefon tamtemu nie.
echhhhhhhhhhhhhhhhhh
bawcie sie dalej w piaskownicy filmowej, nie zdając sobie sprawy kina godarga greenewaya, jarmana bubuela allena i wielu wielu innych."
Cokolwiek by nie mówić kolega zdaje się w tej samej piaskownicy brudzi sobie rączki. Nazwiskami nie strasz... przytaczanie ich nie sprawi, że będziesz mądrzejszy. Zresztą powyższy cytat jest przykładem próżnych nadziei.
"ukłony tylko dla pana Alipa, z tego co poczytałem jest krytykiem filmowym i przynajmniej widzi co jest z tym filmem na "minus""
Fakt - nikt tak się nie zna na tworzeniu filmów jak statystyczny nadczłowiek - krytyk. Nigdy nie napisał scenariusza, nie sfilmował jednej sceny, nie zagrał żadnej postaci... niemniej jednak uczył się o tym i każdemu wskaże jak robić to należy. Swoją drogą jeśli w łódzkiej filmówce uczą jedynie generalizowania w kwestii poziomu artystycznego Hollywood to nie dziwi w ogóle kondycja polskiej kinematografii, w której zgraja nieudaczników poklepując się wzajemnie po plecach kręci filmy dla samych siebie oczekując jednocześnie wprowadzenia podatku na sztukę filmową od przeciętnego obywatela.
Jeśli chodzi o logikę filmu - polecam powtórny seans plus analizę filmu na spokojnie, bez filmoznawczego przekonania o zatrważającym poziomie intelektualnym kina amerykańskiego. Po otrzymaniu dojrzałych wniosków warto też zapoznać się z zasadami ortografii.
Do powyżej przytoczonych nazwisk dodałbym jeszcze kilka: Jarmusch, Weir, Lynch, Kurosawa, Bertolucci, Bergman, Von Trier czy ostatnio Innarritu... tylko co zmienia ta badziewna licytacja? Niemniej jednak wymieniłem więcej więc pewnie racja jest po mojej stronie i to ja jestem ten mądrzejszy. Czyż nie?
liszu zgadzam sie z tobą co do stanu polskiej kinematografii. i najbardziej wkurza mnie takie wzajemne poklepywanie sie po plecach, np taki "Z odzysku" fabickiego nad którym rozpływała sie zgraja zaprzyjaźninych miejscowych pojechał do USA i słuch o nim zaginał:)
Amerykańska tandeta zatrważa mnie i nie tylko mnie.
Dla odrobiny wiedzy powiem ci ze uczą nas pisac scenariusze, musimy też zrobić jakiś film na zaliczenie
i zagrać w nim również,
tylko nie w filmówce, lecz na UŁ gdzie miałem zajęcia z kolesiem z filmówki, uczącego właśnie praktycznych aspektów sztuki filmowej, jak: scenopisarstwo, rezyseria, zdjecia filmowe itp
do tych nazwisk które wypisałeś ty mogłbym dopisać jeszcze duzo, ale fakt nie ma sensu sie licytować.i na pewno nie bedzie to wykładnikiem mądrości.
odnośnie ortografii to oczywiście sorki ale jak szybko pisze to sie walne, potem patrze jakie błedy posadziłem i mnie też oczy bolą.
a kino amerykańskie jest jakie jest, w wiekszości wtórne i sztampowe, robia takie same filmy od lat, bohater ma problem, rozwiazuje go, znajduje dziewczyne. zmieniają sie tylko dekoracje. Dejavu niestety nie wybija sie ponad inne, i przeprowadzenie akademickiej analizy tego filmu to czywiście strata czasu. mozna sobie popykać na necie.
przeprowadziłem juz setki takich rozmów i nie przekonam cie, bo z racja jest jak z d... :):)
każdy wie o co chodzi.
"Amerykańska tandeta zatrważa mnie i nie tylko mnie. (...) kino amerykańskie jest jakie jest, w wiekszości wtórne i sztampowe, robia takie same filmy od lat, bohater ma problem, rozwiazuje go, znajduje dziewczyne. zmieniają sie tylko dekoracje. Dejavu niestety nie wybija sie ponad inne, i przeprowadzenie akademickiej analizy tego filmu to czywiście strata czasu. mozna sobie popykać na necie. "
Oczywiście, że tak. Tym bardziej dziwi mnie "linia obrony" Twojego kolegi (Alipa), który postanowił nas przekonać, że nie zrozumiał filmu, gdyż ten jest po prostu dla niego za głupi. Wydaje mi się to delikatnie niestosowne i, co gorsza, ubliżające uczestnikom tutejszej dyskusji (że już o autorze wypowiedzi nie spomnę). A dyskusja ta to nie test na inteligencję, głębię emocjonalną i Bóg jeden wie co jeszcze, a jedynie dywagacje co do szczelności fabuły. Skoro nawet komercyjny wtórny i sztampowy film prowadzi do takich akademickich analiz... cóż, zamknijmy w więzieniu ludzi za to odpowiadających :)
"Dla odrobiny wiedzy powiem ci ze uczą nas pisac scenariusze, musimy też zrobić jakiś film na zaliczenie i zagrać w nim również"
Skłamałbym gdybym napisał, że to dla mnie nowinka. Nie zmienia to nic - "jakiś film na zaliczenie" to nie wyprodukowanie filmu zarabiającego 100 mln dolarów. Szkolna teoria nie jest niczym specjalnym dla mnie. Ja nauczyłem się swojego fachu samodzielnie, a rady kupują (dosłownie) ode mnie ludzie po studiach z "mgr" przed nazwiskiem. Możliwe, że nie doczytali...
Napisałeś wcześniej, że stąd taka Twoja ocena filmu, bo patrzysz na niego obiektywnie. Hmmmm... jesteś humanistą - jak napisałeś - wiesz więc z pewnością, że obiektywizm to pojęcie fikcyjne. W Twoim przypadku jest to prawdą, aż nazbyt - piszesz o tandetności w amerykańskim kinie, przekonujesz, że z racji niskiego pułapu filmów Made In Hollywood dyskusja tu jest stratą czasu i generalnie nie ukrywasz swojego wstręu do produkcji wysokobudżetowych zza oceanu jednocześnie wyraźnie "nie łapiąc" fabuły Deja Vu (nie dziwię się - trudno po jednym seansie poskładać to do kupy). Na końcu zaś podkreślasz, że wyniku Twojej jedynej tutaj obiektywnej oceny werdykt brzmi: film jest głupi i posiada ewidentne błędy widoczne nawet dla przedszkolaka. Zgodzę się jedynie co do tradycyjnego wykonania. Wszystkie filmy Bruckhaimera są w pewnym sensie takie same. Scott kręci dużo lepsze kino bez niego.
LISZU TA FABUŁA JEST ZA PROSTA ZEBY JEJ NIE ZLAPAĆ,
NIE TWIERDZE ZE BŁEDY SA DO ZOBACZENIA PRZEZ PRZEDSZKOLAKA, LECZ PRZECIWNIE, NIE CZYTASZ MNIE UWAZNIE, POWIEDZIAŁEM ZE WIDZ ZACHWYCAJAC SIE TAKIMI FILMAMI POZOSTAJE W FILMOWYM PRZEDSZKOLU. :)
I NADAL ROZMAWIANIE NA TEN TEMAT UWAZAM ZA BEZSENS, ZEBY WYTŁUMACZYC CI MOJ STOSUNEK DO AMERYKAŃSKIEGO KINA; I KINA JAKO TAKIEGO MUSIELIBYSMY ZEJŚC SIE NA PIWIE I SPĘDZIĆ NAD NIM Z 5 GODZ,
JEST WIELE PRODUKCJI WYSOKO BUDRZETOWYCH AMERYKAŃSKICH KTÓRE MI SIE PODOBAJĄ, I NIE ŻYWIE NIENAWIŚCI DO KINA USA. TWIERDZE ZE JEST MIAŁKIE W WIEKSZOŚCI. ALE JE OGLADAM CZASEM DLA ZARTÓW CZASEM BY SIE POŚMIAĆ.
JEDYNE CO MNIE DŻAŹNI TO SYTUACJIE KIEDY FILMOM NIJAKIM PRZYPISUJE SIE BÓG WIE JAKIE GŁĘBIE I WARTOŚCI.
POZDRO JUZ NIE MAM SIŁY TŁUMACZYĆ SWOJEGO STANOWISKA
BO BY MUSIAŁ KSIAŻKE NAPISAĆ. NARA
No i zostałem przekrzyczany Caps-Lockiem, po czym obejrzałem plecy rozmówcy. Jedyne w co nie uwierzę to pierwsze zdanie powyższej wypowiedzi. Jak dotąd wszyscy zarzekający się, że zrozumieli aż nadto nie zauważali przynajmniej kilku kluczowych momentów w tej amerykańskiej historii.
widzisz nie ma logiki w filmie, a nie w moim rozumowaniu. a ze sam tego nie widzisz to juz nic nie poradze (mówie to bez złośliwości).
napisze jeszcze raz: w ostatnich minutach filmu denzel z przeszłości ginie w wybuchu samochodu pod wodą. później na nabrzeżu widzimy żywego denzela który o niczym nie wie, ale z racji iż statek nie wybuchnął, on nigdy nie trafi do maszyny czasu i nigdy nie przeniesie sie w czsie.
notabene nie bedzie sie mógł znaleźć pod wodą w samochodzie z ładunkami wybuchowymi.
jak wiem ze to pogmatwane, ale przecież nie przez ze mnie, tylko przez scenarzystów. mozna wiadomo przypiąć do tego teorie światów równoległych, ale z tego napisał profix, wynika ze teorie też sa niespójne:):)(do tego to tylko teoria) ja mówie o faktach fizycznych dotykalnych, jakimi są film i scenariusz :), a na upartego do każdego fimu mozna dopiąć dowolne teorie tak by pasowało widzowi. jak Deja vu obejrzy grupa feministek to napisą artykuł o przedmiotowym traktowaniu kobiety. i też to bedzie ich teoria:):) i nikt im nie wytłumaczy ze w filmie chodzi o coś innego.
Ja patrze na ten film obiektywnie
pozdrawiam
popełniłem pare lirerówek w nazwiskach
chodzi o Greenawaya, Bunuela, jarmana allena,
a Lipa ma po uszach ze wchodzi na moim logie.
ok pracujemy razem. ale w 95 % sie zgadzamy.
łódzkie filmoznawstwo górą:):)
"(...) bo skoro w lini czasowej ABCD, DW dokonuje zmian, które widać w lini czasowej DEFG, - czyli karetka, litery na lodówce, bandarze, itp. to zmiana w postaci zapobiegniecia wybuchu statku tez powinna być widoczna w lini DEFG, ergo statek nie powinien wybuchnąć!!!!! (...)
Wystarczy żebyś zmienił perspektywę patrzenia i statek nie wybuchł, co widzisz na końcu filmu. Czy wam to trzeba narysować? Proszę bardzo http://img136.imageshack.us/img136/6631/liniedouga1af.jpg
Punkt startowy strzałek (skok Douga) powinien znajdować się dalej na prawo (pomyłka spowodowana pośpiechem) ale to szczegół.
Nasz Doug na filmie widzi bandaże etc. pozostawione przez Nieznanego Douga, który skoczył do "niebieskiej" linii czasowej i nie udało mu się uratować dziewczyny, ani promu. Nasz Doug skacze do "brązowej" linii czasowej w dokładnie ten sam moment i miejsce co zielony Doug i kreuje wszystko dokładnie tak samo jak zielony Doug do momentu w mieszkaniu dziewczyny, kiedy uświadamia sobie, że robi dokładnie to co jego "poprzednik". Jedyne co Nasz Doug wiedział, to że dziewczynę znaleziono martwą przed wybuchem promu i jedyne co mógł zrobić (aby mieć pewność, że nie podąża "tą samą" ścieżką) to zabrać dziewczynę z sobą. Jest to moment zwrotny dzięki któremu dalsze wydarzenia w tej linii czasowej wyglądają inaczej niż te zapamiętane przez Naszego Douga.
Wszystko jest na miejscu, wystarczy tylko założyć, że koroner pomylił się nieznacznie określając czas zgonu dziewczyny na dwie godziny przed wybuchem promu. Zresztą to nie musiało być dokładne: koroner powiedział np. "od godziny do dwóch" a Doug użył tej drugiej w rozmowie z FBI.
Samą kolejność i dokładne godziny wydarzeń opisywałem już w innych tematach. Jeśli chcesz oponować, najpierw zajrzyj do nich i sprawdź czy nie odpowiedziałem już na pytanie/wątpliwość które cię nurtuje.
Więcej się nie wypowiem bo nie mam żadnego interesu w waleniu głową w mur.
"profi, sorki ze napisałem z twojego konta zapomniałem sie wylogować:)alipa"
Błahaha! Kółko wzajemnej adoracji, czy może rozdwojenie jaźni? ;)
Nie komentuj tego.
generalnie teoria ją stworzyłeś dla potrzeb tego filmu jest wporzadku, i bylo by wszystko dobrze, gdyby DW podczas rozmowy z jakimś tam Fizykiem ją widzom przedstawił. i zapoznalibyśmy się z róznymi wariantami czasoprzestrzeni od scenarzystow, i wiedziałbym ze ludzie któzy robili ten film sami wiedzą o co chodzi.
moja kolezanka medyczka, jak obejrzy film w którym pacjentowi podano nie ten lek, albo nie tą dawke, lub pacjent z alzhaimerem zachowuje sie wg niej jak taki ze schizofrenią, to ona skreśla film.
ty robisz to samo, tylko w drugą strone, przykładając do DEja vu metafizyczne, niesprawdzalne teorie, aby zgodziło ci sie to co zobaczyłeś, i masz do tego prawo..... jesteś gośc bo potrafisz spokojnie przedstawić swoje argumetnty.
Ale filmów nie robią lekarze ani fizycy, tylko ludzie po szkołach filmowych kulruroznawstwach, scenariusze pisza ludzie po polonistyce,
i podejrzewam ze gdybyś pokazał swój wykres panom Bill Marsilii , Terry Rossio (scenarzyści) to sami zrobiliby duże oczy:).
no ale nie o to chodzi
my tzn ja i lipa jako humaniści opieramy sie na materiale filmowym skończonym tworem filmowym, analizując to co jest w filmie.
i nam sie nie zgadza, nie będziemy szukać domnienanych teorii, ani zakładac ze koroner mógł sie pomylić itp. twojej teorii nie da sie obalić ani udowodnić, ale przykładać ją do filmu........
to tak samo jakby pana tadeusza tłumaczyć prawami matematycznymi.
generalnie sie da, ale film i fizyka, (która o jakiegoś czasu jest coraz bardziej metafizyczna) to na prawde 2je rózne przestrzenie działania.
i nie jestem w stanie cie o tym przekonać nawet jakbym przebił głową mur.
z szacunkiem
profi
PS. na pewno w świecie filmowym jest kilku lekarzy czy fizyków piszacych, czy kręcących. i na pewno dawki leków są w ich filmach są odpowiednie, a teorie fizyczne ładnie i spójnie skonstruowane:):)
ale czy o to chodzi w filmie. :)
Co ciekawe wszystkie informacje w filmie zostały przedstawione. Nie zrobił tego główny bohater, bo nie on był tam ekspertem w tych sprawach. Nie jest to jednak z pewnością teoria stworzona na potrzeby bronienia filmu. To ogólna koncepcja ustosunkowująca się w tej produkcji do teorii czasoprzestrzeni i - w przeciwieństwie do chyba wszystkich poprzednich produkcji na świecie - jedyna konsekwentnie zrealizowana. A już na pewno najbardziej przemyślana.
Tytułem zakończenia:
Do filmu podszedłem dokładnie tak jak podchodzi się do teorii naukowych. Najpierw zakładałem, że kolejność zdarzeń była taka a nie inna i potem starałem się znaleźć dowody na obalenie moich założeń. Nie robiłem tego sam, gdyż na film trzy razy chodziłem razem z moimi znajomymi z uniwerka.
Teoria czasoprzestrzeni wykorzystana przez scenarzystów a opisana tu przeze mnie nie powstała w ich głowach ani w mojej. Musieli oni, przy pisaniu scenariusza, skonsultować się z fachowcami w tej dziedzinie.
Po obejrzeniu tego filmu pierwszy raz nie zrozumiałem go w pełni ale nie zarzuciłem mu z miejsca braku logiki. Miałem masę wątpliwości i po kolei rozwiewałem je, również dzięki dyskusjom toczącym się na FilmWeb.
Nie możesz mnie przekonać do swoich poglądów gdyż nie podałeś mi żadnych konkretnych dowodów na nielogiczność filmu. Nie podważyłeś przykładami mojego sposobu myślenia, co jest podstawą dyskusji.
Odnośnie twojej ostatniej wypowiedzi. Ja nie stworzyłem żadnej teorii, jedynie rozszyfrowałem fabułę filmu. "Zeznanie koronera" uznałem za błąd scenarzystów, o czym pisałem w innym temacie. Jakkolwiek, tak jak powiedziałeś, mojego założenia o "zeznaniu koronera" nie da się obalić ani potwierdzić. Przemawia to na moją korzyść gdyż odrzucenie go kompletnie nic nam nie daje, zaś przyjęcie go uściśla nam fabułę i z drugiej strony fabuła nasuwa nam takie rozwiązanie.
Kiedy Doug dowiaduje się czym na prawdę jest urządzenie podsłuchowe jeden z naukowców tłumaczy mu teorię czasoprzestrzeni. Nie każdy ma na tyle dużą zdolność abstrakcji żeby ją zrozumieć ale nie można powiedzieć, że film jest nielogiczny dlatego, że go nie rozumiemy.
Ktoś kto na zajęciach fizyki omawiał zagadnienia dotyczące czasoprzestrzeni zrozumie ten film bez większego wysiłku ponieważ jego skojarzenia będą nasuwały się niemal natychmiast. Zakładam oczywiście, że ten ktoś posiada przynajmniej przeciętny iloraz inteligencji. Jesteś humanistą więc w twoim przypadku jest to trudniejsze. Twierdzę, że twoja opinia o tym filmie jest błędna i wynika z braku wiedzy.
Mogę się zgodzić, że z twojej perspektywy ten film jest źle skonstruowany. Ty widzisz w nim dziury których ja nie jestem w stanie dostrzec. Jednakże odnośnie logiki filmu będę uznawał za prawdziwe swoje przekonania dopóki ktoś nie przedstawi dowodów na ich błędność.
film jest nielogiczny nie dlatego ze, jak twierdzisz, nie rozumiem teorii, lecz prezentowane teorie nijak sie maja do tego co tak na prawde widzimy na ekranie. Twierdzisz na innym forum ze scenarzyści przechytrzyli samych siebie i stąd nieścisłości. to jest twoja teoria
moja jest taka ze sie nie przyłozyli do roboty i skopali scenariusz:):)
zaleski tez zauwazył błedy + jeden wiecej motyw którego ani ja ani ty nie wzielismy pod uwage, tzn że tajna komorka od badań czasu ogląda nie swoją przeszłośc tylko ta po rozczepieniu.
ale to kolejna fajna teoria.
generalnie tak czy siak w filmie placzą sie miedzy sobą teorie czasów : cytat "czy ingerencja w przeszłość losowo oddziałuje liniowo albo rozgałęziając czas, czy też po prostu ktoś nie posiedział nad scenariuszem dostatecznie długo? "
op cit zaleski
jeszcze raz wielkie dzieki za poparcie.
na temat jakości filmu wypowiedział sie Luke skywalker, w innym poście.
też sie z nim zgadzam.
Najprawdopodobniej każdy z nas ma rację po części. Jako że brakuje nam w dyskusji osób odpowiedzialnych za film możemy się jedynie domyślać, co chcieli pokazać na ekranie, co wg. nich pokazali, a co jest tylko naszą interpretacją. Ja widzę w tym filmie logikę (długa droga do tego prowadziła) a ty nie i wszystko jest ok, gdyż nasze opinie i tak wagi wielkiej nie mają.
Pozdr.