Scott po raz kolejny udowadnia dlaczego Hollywood nazywane jest Fabryką Snów. "Deja Vu" to bajka, fantastyczna, totalnie niewiarygodna historyjka. Jednak istotne jest jak została ona opowiedziana. A tu widać Scotta pełną gębą. Mamy akcję, napięcie, uczucie, wszystko dobrane w odpowiednich proporcjach. Reżyser wykorzystuje tylko najlepsze składniki, dzięki czemu powstaje znakomite kino rozrywkowe. Kto by przypuszczał, że taka pogoń w czasie i przestrzeni może być ekscytująca?! Scott udowodnił, że może. Wszystko, co kiedyś napisałem przy okazji "Człowieka w ogniu" i tym razem pozostaje prawdziwe. Scott popełnia czasem niemiłosiernie głupie błędy, jednak dzięki sprawnej narracji, łatwo przymknąć na nie oko. To nie jest kino z ambicjami i w fakcie nie ukrywania tego leży dodatkowa siła. Jeśli więc ktoś chce się rozerwać, a przy tym nie wymęczyć się, to "Deja vu" jest z całą pewnością dobrym wyborem.
Moim jedynym problemem jest Denzel Washington. Choć w tym filmie jest dobry, to z niepokojem obserwuję, jak zakres jego ról coraz bardziej się ogranicza. Dobrze by było, gdyby w końcu zagrał coś odmiennego!
Zgadzam się :) Denzel staje się etatowym agentem/policjantem, co nie zmienia faktu, że wcale nie obniża lotów :P
W ciągu ostatnich paru miesięcy to jeden z lepszych filmów na jakich byłem w kinie, chociaz myślę że gdyby nie zakończył się happy endem to wcale by mu nie zaszkodziło :)