film fajny, zrobił na mnie wrażenie, ale szczerze powiedziawszy spodziewałam się innego zakończenia. było za dużo nieścisłości i mogli zakończyć film tak jak się rozpoczął: wybuchem promu i śmiercią 543 osób. a morał byłby taki że nie da się zmienić przeznaczenia.
ale że film był dedykacją dla ofiar huraganu, musiało więc być szczęśliwe zakończenie ;)
a propo tych niescislosci... czy bieg wydarzen zmienil sie dopiero tuz przed wybuchem promu? bo w koncu dziewczyna zostala wczesniej uratowana (nie pojawiłby się napis na lodówce).
A ja się spodziewałem że terrorystą okaże się Minutti, po tym jak znalazł kartkę i nie oddał Dougowi.
on nie wiedział kim jest ta dziewczyna
tamten Doug który zginął w samochodzie pod promem był z przyszłości, a więc już wcześniej wiedział o niej i o zamachu.
ten co potem "miał porozmawiać" z kobietą dopiero co przyjechał na miejsce wypadku, nie miał pojęcia kto jest poszkodowany itp, natomiast dziewczyna go rozpoznała ;)
nie wiem czy o to Wam dokładnie chodziło i czy mnie zrozumieliście, ale starałam się ;)
co do początku, to chyba oczywiste. Chodzi o to, że jak przyjechał na miejsce wypadku, ona go rozpoznała i spytała czy jakby powiedziała mu o czymś nierealnym, czy by zrozumiał, czy jakoś tak. On odpowiedział: "próbowałbym" i uśmiechnął się (wcześniej on ją o to spytał i ona tak samo odpowiedziała, jednak wtedy on wiedział kim ona jest), więc dalej nie wiem czy on wiedział czy nie. Myślę, że ktoś zrozumiał o co chodzi.
no właśnie bardzo skomplikowane to jest :)
Filmy świetny tylko właśnie nie wiem czy on w końcu wiedział kim ona jest czy nie. Nie rozumiem czemu sie uśmiechnął
Nie pamiętam już dokładnie, ale na samym końcu jest taka scena, gdzie siedzą razem w samochodzie i on (?) spytał się czy się znają, a po chwili sie uśmiechnął. Dla mnie własnie pan Doug miał deja vu ;), czyli do końca sobie sprawy nie zdawał, nie wiedział kim ona jest, ale miał "dziwne przeczucie" i tyle. To moja troche naciągana wersja :)