"Ku memu zdumieniu zamiast dobrego kina otrzymałem bełkotliwą powiastkę udającą kino minimalistyczne, lecz pozbawioną samodyscypliny, bez której tego typu projekty skazane są na porażkę. ".Takie zdanie widnieje powyżej w recenzji tego filmu i trudno z nim się nie zgodzić. Film jest amatorskim bełkotem bez specjalnej koncepcji i mysli. Takich filmów, ale o wiele bardziej wartościowych było w kinie wiele. Nic odkrywczego. Chyba, że ciągnące się w nieskończoność ujęcia np. falującej trzciny, wody, wbijania gwoździ czy powielokroć do znudzenia pokazywanie twarzy bywalców miejscowej knajpy to wiekopomne osiągnięcia? Kompletnie nie wiem czy kierowano się nagradzając ten bełkot w Cannes. To film dla zblazowanych kontenplatorów, którzy chcą osiągnąć trans w kinie. Można się przy tym filmie wyspać nic nie tracąc z akcji. Żałobna procesja na łodziach płynie, płynie, płynie i płynie. Jedynie muzyka z filmu Herzoga "Aquire gniew Boży" na chwilę wyrywa widza ze znurzenia. Podobnie na końcu kapok płynie rzeką i tak płynie, płynie, płynie. W ulotce z filmu widnieją zdania typu; "oryginalny, odkrywczy, odważny", lub "reżyseria z mistrzowską precyzją". Albo ci, którzy to pisali nigdy żadnych filmów nie oglądali, albo nie mają pojęcia co dobre kino. A te osoby, które na tej stronie dały wysoką ocenę temu dziełku, to chyba wysłannicy dystrybutora, których zadaniem jest zagnać widzów do kina. W mojej ocenie 1/10 punktów. Choć zasługuje na 0. Gdyby reżyser zrobił z tego krótki /15-minutowy/ metraż może byłbym mniej surowy w ocenie. Nie warto tracić półtorej godziny na te wypociny.