To powinno być wyryte wielkimi literami nad wejściem do każdej szkoły reżyserskiej na świecie.
Co za popłuczyny po Weselu Smarzola. Jedyna różnica - tam mieliśmy kilka wątków do ukrycia przed światem a tu jeden szkielet + kopiuj wklej postacie od orkiestry olewającej robotę po rzutkiego ojca panny młodej. Samo wesele jako impreza sama w sobie to najgorzej oddane wesele w historii kina.
Drętwiej niż na stypie było.