Ofiara: Żydówka, jedyny miły i ogarnięty gość na weselu: Żyd. Ksiądz katolicki: arcytchórzliwy (co pokazali nie raz, nie dwa, ani nawet nie trzy razy, ale aż pięć), Polacy z różnymi przywarami. Tak Izrael kręci filmy. Muszą nas strasznie lubić. :D Znakomite zdjęcia, genialny (powtarzam: genialny) montaż, super aktorstwo. Grabowski bryluje. Jako horror super. Treść wiadomo jaka, Żydzi zawsze muszą był mili jak Troskliwe misie, a z naszymi to różnie bywa. Bardzo dużo humoru. Zawiera sporo Wesela Wajdy (Wyspiańskiego) i Wesela Smarzowskiego.
Na chwilę obecną takie mam oceny filmów o żydowskich trupach i złych Polakach:
Ida: 7/10 (ekstrakt tak zwanej antypolskości: 15%)
Pokłosie 8/10 (ekstrakt tak zwanej antypolskości: 85%)
Ziarno prawdy: 5/10 (ekstrakt tak zwanej antypolskości: 90%)
Demon: 8/10 (ekstrakt tak zwanej antypolskości: 10%)
Jak widać trzy z nich zdecydowanie mi się podobały. Pokłosie, które jest bardziej hollywoodzkim i prostszym w odbiorze kinem, o dziwo, nawet bardziej od artystycznej Idy (po prostu w swojej kategorii bardziej się sprawdza). W Ziarnie prawdy fajne były zdjęcia i aktorstwo. Oczywiście, że wszystkie te filmy, mniej lub bardziej, specjalnie jadą po Polsce i Polakach. Jeśli ktoś tego nie widzi, to jest ...(wstaw sobie dowolny niecenzuralny wyraz). :)
UWAGA SPOILER
Może i coś w tym jest, ale... Wystarczy trochę ruszyć głową, by domyśleć się, że Hanę musiał zabić ktoś z jej najbliższej rodziny, zatem... Żyd :)
SPOILER
Tak, tak powiedział "profesor" i wskazuje to, że zniknęła jeszcze przed wojną, gdy życie toczyło się normalnym rytmem. No ale jej szczątki znajdowały się tuz koło jej rodzinnego domu, na podwórku... Tylko jej rodzina mogłaby tam ukryć zwłoki. Gdyby mordercą był ktokolwiek inny, to przecież skrajną głupotą z jego strony byłoby zakopywanie zwłok w tym miejscu. Bo nawet gdyby jakimś cudem udało mu się to zrobić po kryjomu, to i tak rodzina ofiary zaraz zauważyłaby świeżo przekopaną ziemię na swoim podwórku. Oczywiście możnaby też uwierzyć, że morderca ukrył zwłoki np. w swojej piwnicy, a dopiero w czasie wojny lub po niej, gdy dom stał pusty, przeniósł tam zwłoki, ale... To chyba trochę przekombinowane, nie? Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest śmierć ze strony jej rodziny, zwłaszcza że przecież z opowieści "profesora" wynika ewentualny motyw.
Jeszcze poczekam z opinią aż obejrzę drugi raz. :) Możesz mieć rację.
Dlatego wolę oglądać filmy na DVD i potem sobie coś przewinąć i rozwiać wątpliwości, niż w kinie.
Witaj Sqrchybyku! Widzę, że bawisz na tym forum, choć samego filmu jeszcze nie wyceniłeś. :-P Ja mam zamiar się wybrać, dlatego robię wcześniejszy rekonesans - to jaki jest w końcu bilans strat i zysków? Warto, czy nie?
Cześć. Ocenianie wolno mi ostatnio idzie, głównie przez to, że zaliczam kilkudniowe nieobecności co jakiś czas i zawsze zbiera się wtedy kilka tytułów do oceny. Poza tym samo wystawienie oceny też mi idzie jak po grudzie, bo z opisem oceny biedzę się za każdym razem kilka minut. Chyba mnie jesienne odrętwienie dopadło czy coś :)
"Demon" na razie czeka w kolejce; zamierzam wystawić mu 8. Ogólnie warto dla klimatu, kilku niepokojących scen, świetnych zdjęć i montażu (choć nie genialnego, jak pisze założyciel tematu). Z drugiej strony pozostawił u mnie niedosyt i jakiś taki pustawy się wydał. Nie widzę tu też tej oryginalności, którą tak opiewano w Toronto. Najlepszym filmem Wrony pozostanie "Chrzest".
Pzdr.
PS Z trzeciej strony: za samo podjęcie tak nieobecnego w naszym kraju gatunku jak horror należy się reżyserowi uznanie.
Wiadomo, że takiego montażu jak w Palaczu zwłok to nie ma chyba nigdzie. Jeśli tam jest genialnie, to faktycznie o Demonie nie można tak napisać, ani o żadnym innym filmie, jaki widziałem. :)
Nie widziałem "Palacza zwłok"... Ale lepszy od "Demona" montaż mają, w moim odczuciu, choćby "Whiplash" czy "Miasto 44", czyli tegoroczni zdobywcy Oscara i Orła w tej kategorii. Tym niemniej "Demon" też ma świetny i jak dla mnie spokojnie może przyszłorocznego Orła dostać. Chociaż, "11 minut"...
To jest również jedna z opcji którą biorę pod uwagę - że Hanę zabili najbliżsi bo sprzeciwiła się woli rodziny by poślubić "jej przeznaczonego". Dla mnie było trochę niejasności w tej rozmowie z profesorem... W każdym razie wydaje się, że przeznaczono jej innego żyda w kochała polaka...
Moja interpretacja - http://www.filmweb.pl/film/Demon-2015-724565/discussion/Moje+przemyślenia+–+zapr aszam+do+dyskusji,2698140 bardzo zapraszam do dyskusji
Ja pomyślałam, że zamordował dziadek Żanety... Kochała się w nim. Może coś między nimi zaszło. To była dla mnie jedyna odpowiedź. No i to tuszowanie sprawy przez ojca Żanety. Może cos wiedział? No a film niezły, choć zapowiadało się, że będzie lepszy.
Ale, jak pisałem wyżej, gryzie się to z miejscem ukrycia zwłok. Dziadek Żanety mógłby je ukryć wszędzie, tylko nie na podwórku domu swej ofiary, gdzie (jak wynika z opowieści "profesora") wciąż żyli jej bliscy - to by był skrajny idiotyzm z jego strony...
W sumie: dlaczego idiotyzm? Najlepsze miejsce: na podwórku jej własnej rodziny albo nikt by ciała nie szukał albo - gdyby szukał - wina spadłaby na rodzinę Żydów, a to przecież dodatkowy 'plus' dla zabójcy (jeśli morderstwo miało podtekst antysemicki).
Poza tym Hana powraca jako dybuk, żeby dokończyć 'swoje sprawy' (jak wyjaśnia profesor). Opętuje ciało gościa, który wygląda jak jej mąż (Żyd, choć wiemy, że podkochiwała się w Polaku), ale te 'jej sprawy' zaczynają mieć związek z Polakami. I ci Polacy biorą i ją mordują (po raz drugi?) (tym razem w ciele Piotra). Nawet jeśli nie zamordowali jej wcześniej - zakopują ją w nim (w Piotrze, ciało Piotra) w tym samym miejscu, w którym spoczywały jej zwłoki.
Eee... Zabójca podrzucający zwłoki rodzinie ofiary, żeby zrzucić winę na nich, a ukrywający je tak, że oni MUSIELIBY je od razu znaleźć... No jakoś tego nie kupuję :) Poza tym gdzie w filmie była mowa o jakimś jej mężu?
No, może to był wciąż narzeczony. Niemniej na końcu jest zdjęcie ich razem: jego i Hany. Z mnóstwem ludzi (rodzinami? ) wokół.
???
Przecież na tym zdjęciu z Haną jest Peter... To aż za wyraźne nawiązanie do "Lśnienia" jest.
No przecież wiem, że to nawiązanie do "Lśnienia". Ale tak jak w "Lśnieniu" Nicholson z dzisiaj i Nicholson ze zdjęcia to nie do końca ta sama osoba - tak jest też tutaj.
Zresztą: Hana mówi, że opętała Petera, bo to jej facet. Nauczyciel tłumaczy jej: nie, to jest mąż Żanety. Ale ona nie wierzy.
Wydaje mi się oczywiste, że chodzi o tego Polaka, w którym się kochała za życia (dziadka Żanety?). A przecież on nie został jej mężem, ani nawet narzeczonym...
No właśnie nie jest to oczywiste w najmniejszym stopniu, bo Peter jest Żydem, nie Polakiem.
W ogóle sporo w tym wszystkim 'tajemniczych' elementów (może po prostu dziur fabularnych), ale to nieważne. Patrz: moja wypowiedź niżej.
Hmm, a czy gdzies w filmie było powiedziane, że jest Żydem? To, że gra go aktor z Izraela, wcale nie musi tego oznaczać :)
No niby nie, ale wybór aktora z Izraela nie jest raczej przypadkowy. Zresztą: ważniejsze, że nie jest to Polak. A wszystko w filmie sugeruje, że jemu łatwiej nawiązać łączność z dybukiem niż mieszkającym na miejscu Polakom. Co moim skromnym zdaniem sugeruje, że jest Żydem.
Znalazłem ciekawy tekst na temat filmu:
http://filmoznawcy.ug.edu.pl/?p=794
Wybór aktora z Izraela nie jest przypadkowy, ale wynikać może po prostu z faktu, że koproducentem filmu jest studio z Izraela właśnie. Wiesz dobrze, że warunkiem koprodukcji nierzadko bywa zatrudnienie aktora z danego kraju. Poza tym Tiran w wywiadzie mówił, że ze śp. Wroną znali się wcześniej i byli przyjaciółmi, tak więc z nieba ten aktor nie spadł...
Szukasz dziury w całym. Jeśli aktor z Izraela gra w polskim filmie postać, która zostaje opętana przez dybuka i gada w jidysz to zapewne nie dlatego, że Wrona nie chciał, żeby ktokolwiek pomyślał, że jego postać jest Żydem. Dobór aktora coś sugeruje - i to jest nieuniknione. Gdyby Petera grał Chińczyk to oczywiście podejrzewałbym, że jego postać jest Azjatą, a nie Polakiem o skośnych oczach. :P
Ale whatever. Próbujesz udowodnić wszystkim, że to Żydzi zamordowali Hanę, ale tak naprawdę nie da się tego udowodnić, bo film nie udziela takiej informacji w żaden sposób. Zresztą może w tym tkwi jego siła. :)
Ano właśnie, jest to co najwyżej sugestia - i nic więcej (jak zresztą większość elementów w tym filmie). Wiemy, że Peter nie jest Polakiem i że pochodzi z anglojęzycznego kraju... I tyle.
Podobnie jest w kwestii śmierci Hany... Jednak miejsce jej pochówku to IMO sugestia BARDZO mocna, że mogła zginąć tylko z ręki swej rodziny lub... własnej. Inaczej się toto kupy nie trzyma. No chyba, że tak miało być...
PS A oglądając "33 sceny z życia" nie podejrzewałeś przypadkiem, że główna bohaterka jest Niemką adoptowaną przez polską rodzinę? ;P
Oczywiście. :P
OK, masz rację, że to tylko sugestia - ale jednak jest to sugestia, której nie można całkowicie zignorować.
Zresztą może masz rację, że za szybko założyłem, że jest Żydem.
Ale whatever. I tak najciekawsze jest to, co w tym filmie rodzi się na styku różnych skojarzeń i odwołań - a to się nie zmienia, niezależnie od tego, czy był czy nie. Ewentualność, że był co najwyżej zwiększa ilość możliwych znaczeń.
Tak czy owak to niebanalny film. Daje do myślenia i może nawet domaga się powtórki. A to dobrze świadczy o filmie, który uznałeś za trywialne kino gatunkowe. :P
Za zbyt trywialny uznałem finał. Z takiej chmury, jaka się w jego toku formowała, powinien być większy deszcz na koniec :)
Był bardzo duży. To wyeliminowanie Petera (zresztą: czy na pewno? Może rzeczywiście zniknął, a dół zakopano i samochód zepchnięto w przepaść tylko po to, żeby nikt nie zadawał niepotrzebnych pytań?) jest bardzo wieloznaczne i nieoczywiste w podtekście.
Może i racja... W każdym razie w kinie byłem zawiedziony, że ot tak se po prostu zniknął. Być może nie wychwyciłem wtedy tych wieloznaczności. No nic, obejrzymy ponownie kiedyś...
Zresztą w tej scenie rozmowy między dybukiem a nauczycielem było coś o ślubie/narzeczeństwie Hany. Prawie jestem tego pewien, ale nie zacytuję Ci z pamięci.
Owszem, ale chyba w kontekście jej niezrealizowanych marzeń i niespełnionej miłości... Ale też tego już dokładnie nie pamiętam.
W sumie to nie wiadomo, kto zabił Hanę, ale raczej bardziej prawdopodobne jest, że zrobili to Polacy. To wyjaśniałoby, dlaczego później zakatrupiono Piotra.
Poza tym wiadomo jedynie, że domostwo było zamieszkiwana przez Żydów przed tym, jak przejęła go rodzina Żanety (a nie wybudował go 'dziadek' dziewczyny). Ten nauczyciel to pokolenie dziadka. I Hany. Z tym 'przed wojną' to może, nie pamiętam, kiedy się to dokładnie działo, ale przypominam, że II wojna wybuchła 76 lat temu. Hanę wydano za mąż zapewne w wieku (minimum) kilkunastu lat, a ten nauczyciel nie był chyba wiele lat od niej młodszy. Na 90 lat to mi nie wyglądał, choć może miał na tyle wyglądać. Ale raczej bardziej prawdopodobne jest, że do ślubu/morderstwa doszło jednak nieco później: w trakcie wojny lub zaraz po niej.
Ale w sumie mniejsza z tym. Niezależnie od tego, kto zabił Hanę próby ukrycia jej zabójstwa (prowadzące do 'usunięcia' Piotra) pokazują, że gdzieś tam są w polskiej historii jakieś traumy, które próbuje się ukryć. I twierdzę, że głównie o tym jest ten film.