"Nic się nie stało, rozejdźcie się do domów". I dokładnie takie miałem wrażenie wychodząc z kina. Tego filmu mogłoby równie nie być i w zasadzie świat by nie zapłakał. Z początku dobrze budowane napięcie i groza zostały zakopane głęboko w ziemi przez wywody smutnego, starego żyda i nawalonego lekarza - który swoją drogą - jako jedyny podtrzymywał mnie potem przy ekranie, skupiając na sobie więcej uwagi niż powinien. Nie wiadomo co się dzieje i nikt nie stara się, abyśmy chcieli wiedzieć, co się stało. Został tylko smutny kac moralny -na co mi to było?
Był chłop -ni ma chłopa - historia skończona.