leciał na Polsacie, to musiałem natychmiast obejrzeć. przygotowałem coś do picia, włączyłem TV, zgasiłem światło i usiadłem na kanapie. seans się zaczął. od razu przypadła mi do gustu zabawna, a zarazem dobrze zrobiona muzyka. Alan Howarth w najlepszej formie(znamy go przecież ze świetnych ścieżek dźwiękowych do m.in. Halloween 2). a potem pozytywne zaskoczył mnie Corbin Bernsen. odwalił b. dobrą robotę. aktorstwo innych jest bardzo przeciętne, rozwalił mnie Mark Ruffalo, kiedy go zobaczyłem - proszę, proszę - zaczynał na "Dentystach", skończył na komediach romantycznych z gwiazdami u boku:D. klimat dość charakterystyczny. Yuzna zresztą zawsze wyrobi jakąś dziwaczną atmosferę. ale to nie znaczy, że była ona zła. przeciwnie. sceny tortur znakomite, ale nie rekompensują wszystkiego. po pierwsze - jest tu sporo dłużyzn, po drugie - po obejrzeniu czujemy niedosyt(tak samo miałem jak po "Dr. Giggles"). ogólnie - nic specjalnego, jednak całkiem dobra zabawa. można obejrzeć.