a dokładnie do roku 2014 w którym to ginie żona głównego bohatera, a on będąc w roku 2015 odbiera telefon od żony, która pozostała w 2014 roku. Fabuła jest tak zagmatwana, że w momencie można się pogubić. Film jest tak przekombinowany, aż nadto. Dlatego też nie dziwne, że finałowa scena wyjaśnia wszystko, czyli że to był sen głównego bohatera, który dzień wcześniej spożył sporo napojów wyskokowych. Za mocno powojowali z fabułą, niestety na dobre to nie wyszło.
Nieco inaczej odebrałam ostatnią scenę. Cała sprawa ze śmiercią żony nie była snem. Ona naprawdę zginęła, ale później dzięki telefonom udało się zmienić przeszłość. Główny bohater wrócił do domu, w którym zastał włamywacza/mordercę i udało mu się uratować żonę. Dzięki temu otrzymujemy happy end, jednak... film zamyka scena dzwoniącego telefonu i prawdopodobnie chodzi o telefon od żony (z dnia jej śmierci). Historia zaczyna się od nowa. 
 
Całe zajście nie było snem, a rzeczywistością, którą główny bohater zdołał rozegrać tak, by jego rodzina przeżyła.