Jeśli szukacie "pre-giallo", albo klimatu rodem z gotyckich horrorów, z których zasłynęły późniejsze filmy krimi, to nie ten adres. Jedno zabójstwo w czarnych rękawiczkach w filmie jest, ale generalnie film się skupia na tkaniu intrygi, w lekko humorystycznym nastroju. Fabuła jest bardzo dobra, zdjęcia również. Nawet nie przeszkadzało mi, że tożsamości zabójcy domyślić się było łatwo. Cały film kradnie Siegfried Lowitz, kiedy tylko pojawia się na ekranie, a to nie jest takie proste zadanie, bo Karin Dor też świetnie wypadła w swojej roli.