Utwory niczym sie nie wyróżniają, są monotonne - to fakt. Ale sam film ma w sobie coś magicznego. Szczere przesłanie. Nie jestem wielką fanką bollywood'u, nie wzruszaja mnie ckliwe dramaty miłosne. Z natury jestem cynikiem. Z ogromnym spokojem patrzę jak ludzie w filmach umierają. Mniej lub bardziej dramatycznie i z patosem. Jednak ostatnia scena "Devdas" jest drugą w moim życiu (nie licząc filmów w których umierały zwierzeta) na której się popłakałam. A więc jeśli tak gruboskórna osoba, wzruszyła się sceną z bollywoodzkiego filmu, myślę że mogę spokojnie go polecić.