Niestety nierozumiem skąd zachwyty nad tym filmem. Niec mnie w nim nie urzekło ani "ta wspaniała" rola Meryl ani scenariusz ani charakteryzacja.
Czytałam książkę i uważam, że jest ona bardzo ciekawa, przyjemna a przedewszystkim dosadnie opisuje świat mody ze wszystkimi zaletami i wadami, absurdami i uroczymi słabościami.
Zacznijmy od postaci Mirandy. Naprawdę nierozumiem skąd te zachwyty. Moim zdaniem Streep zagrała dość zachowawczo i jako aktorka była bardzo łagodna dla literackiego pierwowzoru. Ja wyobrażałam sobie Mirandę jako rzeczywistego diabła, który pokazuje kły i kipy nienawiścią którą nieudolnie próbuje skryć pod idealnie skrojona sukienką. Zbudowanie tej roli powinno polegać na wyłapaniu jej nieszczęścia które wylewa z siebie jako jad i zatruwa nim redakcję i nie tylko.
Kolejna sprawa która razi w oczy to charakteryzacja męskiej części redakcji. Naprawdę nie mogę tego inaczej nazwać jak żałosne. Nic nie pozostało ze szczegółowo opisanych pięknych i wysportowanych homoseksualnych mężczyzn ubranych jak kosmici. Zamiast tego mamy podstarzałego Nigela ubranego jak wieśniak. W dodatku postać Christiana który miał być przystojnym brunetem pod trzydziestkę ubranym jak nastolatek a został czterdziestoletnim gogusiem. Naprawdę ciężko jest uwierzyć by dwudziesto trzy letnia Andrea poleciała na takiego dziadka.
A teraz czas wyżyć się na znajomych Andrei. Znowu z młodego studenckiego towarzystwa zrobiono jakichś starych snobów. Najbardziej nie moge odżałować Lily która była moją ulubioną postacią. Szaloną studentką literatury rosyjskiej bez umiaru i zasad w imprezowaniu i alkoholu. To co pozostało w niej w filmie szkoda gadać. Jeszcze gorszy jest chłopak Andrei. Po pierwsze niezbyt przystojny a wręcz odpychający w dodatku jego żałosny sposób by zachęcić Andreę do seksu. Po takich tekstach dziewczynie prędzej by się odechciało.
Podsumowując producenci znowu z ciekawej ksiażki zrobili załosny film mając zapewne "dobre" chęci by spodobał się wszystkim. W końcu to takie proste. Niestety nie na każdego działa kilka prześlicznych sukienek i ładnie podkolorowane włosy.
Chyba najlepsza była Hathaway. Zagrała z wdziękiem i podołała wyzwaniu. Postać Emily też mi się bardzo podobała i oczywiście jej kreacje ;)