nie podoba mi sie to co ten film probuje przekazac. rozumiem krytyke swiatka mody (swoja droga duzo lepiej przeprowadzona w pret-a-porte altmana - ale to tylko subiektywna opinia, kazdy lubi przeciez co innego) ale nie podoba mi sie ogolny rozwoj sytuacji. Rozumiem ze glowna bohaterka nie chce byc taka jak miranda ale.. dla kogo i czego rzuca te prace? dla przyjaciol i chlopaka ktorzy ani przez chwile nie okazywali jakiejkolwiek akceptacji wobec jej decyzji, dla ludzi ktorzy nie byli przy zadnym kryzysie dla niej wsparciem, dla chlopaka, ktory nie mogl zniesc jej kariery i chcial miec ja tylko dla siebie...
jest jedna rzecz ktora caly rozwoj wypadkow w moich oczach ratuje - jej pisarstwo, bo dazy do tego i widac, ze wie czego chce pod tym wzledem.