O książce Lauren Weisberger nie słyszałem nic aż do premiery filmu. Modą nie interesuję się wogóle, a filmów Davida Frankela, jak nie trudno się domyślić nigdy nie widziałem. I pewnie gdyby nie Meryl Streep nawet przez myśl by mi nie przeszło by wybrać się do kina na "Diabeł ubiera się u Prady".
I to właśnie Meryl Streep nadaje charakter temu obazowi, dzięki niej cała historia toczy się do przodu. To ona jest tu gwiazdą. Gdyby nie ona - i jej kolejna genialna rola - film Frankela byłby żaden. A tak wszystko trzyma się dzięki genialej Meryl. Już od pierwszej sceny niejako czekamy na jej pojawienie się i całe szczęście niedługo musimy czekać by poraz pierwszy zobaczyć Mirandę Priestly.
Biedna, młodziutka Anne Hathaway stara się jak może by w swoich scenach wypaść jak najlepiej - wychodzi jej to średnio ale całe szczęście nie tragicznie - co jest pewnym sukcesem.
Zdziwiło mnie, że Meryl gra bardzo spokojnie, jej głos jest opanowany, mówi dość powoli, bez emocji. Przed seansem spodziewałem się, że będzie to postać wybuchowa, tryskająca energią, zmienna itp. Ale nie rozczarowałem się i takie, trochę inne podejście do postaci wrednej szefowej bardzo mi się spodobało. Jednakże wg mnie Miranda jest za mało diabelska. Co prawda widzimy jej ekstrawagancie, wymagające zachowanie - przynieś, podaj, wymyśl, bez gadania - ale jest ono pokazane w bardzo lekki, komediowy sposób. Nie czuć tego diabła, który pojawia się w tytule. Co prawda jak przemyślimy sobie sytuacje, przez które musiała przejść Andy, to zdamy sobie sprawę, że w normalnym życiu takie miłe one nie są, ale na ekranie wyglądają błacho.
Rozumiem, że "Diabeł..." miał być lekką komedią - takim właśnie filmem jest, luźną, poprawiającą humor, całe szczęście nieprzesłodzoną historyjką - ale możnaby dodać do postaci Mirandy małą iskierkę drapieżności, trochę pazura.
Na plus filmowi można zaliczyć całkiem dobry dobór muzyki, ładne zdjęcia i montaż - szczególnie w scenie metamorfozy Andy - i nieźle napisany scenariusz. Dodatkowo dla laików twórcy wrzucili garstkę informacji ze świata mody i o dziwo coś na przemyślenie i zatrzymanie się, czyli wypowiedź Mirandy o tym, że "każdy chce być na naszym miejscu"
8/10