Chłopak zrobił dziewczynie niespodziankę i na wspólny kilkudniowy wyjazd zaprosił kolegę, którego dziewczyna po prostu nie lubi. To typowe zachowanie chłopców, spragnionych cieszyć się dziewczęcym towarzystwem. Potem akcja się rozkręca. Jadą do średniowiecznego zamku i to takiego, wokół którego rozciąga się pięćdziesięciokilometrowa strefa ochronna (to prawie dwa razy więcej, niż zona wokół elektrowni w Czarnobylu) – jak stwierdza pomysłodawca wycieczki, po prostu ludzie nie chcą mieszkać w pobliżu budowli. Bohaterowie oczywiście koczują wewnątrz. Rzecz prosta, miejsce od lat dosłownie pochłania rozliczne ofiary, co ma mieć bezpośredni związek z okrucieństwami, jakich w zamierzchłych czasach dopuszczali się rezydujący w zamku arystokraci. Dzieciaki biegają po nocy z kamerą i krzyczą. Potem idą spać, a za dnia się nudzą i kłócą. Gdy zapada zmierzch, wszystko się powtarza i tak w kółko, aż do pozbawionego znaczenia finału.