Cóż tak często bywa gdy reżyser próbuje sie zmierzyć z tak kultowym filmem jak Dirty Dancing. Jego druga część w sposób banalny nawiązuje do swojego prekursora. Zawiera wiele analogizmów, które w niektórych scenach bywają wręcz nużące. Jestem wielkim wielbicielem tańca sam często szaleje na parkiecie często przy muzyce latynoamerykańskiej. Musze przyznać, że zdziwiłem się, że w przedstawieniu tańca wykorzystano tam tak proste układy, które jedynie częściowo ukazują bardzo bogaty charakter tego tańca. Miło, że wydarzenia umieszczono w tak istotnym dla Kuby czasie przełomu.
Ogólnie film oceniam na dostateczny. Bez wątpienia można go obejrzeć jednak nie wróże mu najlepiej. Jego najwiekszy atut to oczywiści e tytuł, który sprawi, że wiele miłośników tanica pójdzie do kina z samego sentymentu dla jego poprzednika.