Hm, osobiście uważam że pierwsza część tego filmu jest znacznie lepsza. Założę się że wiele osób popiera moje zdanie. Dirty Dancing 2, to marna kopia pierwszej części.
Podobieństw pewnie nawet nie da się zliczyć.
a ja jestem innego zdania. ,,Dirty Dancind 2" bardziej mi się podobał. Taki prawdziwy klimat tańca, bo KUBA!
Moim zdaniem faktycznie pierwsza część była lepsza, ale druga tez mi się bardzo podobała. jest to całkiem inny klimat. W sumie podobne w tych 2 filmach jest to ze jest chłopak i dziewczyna, którzy chcą być razem, połączy ich taniec i jest jeszcze jakiś tępy laluś, który myśli że jest najcudowniejszy na świecie. Jednak bez Patricka Swayze'a w roli głównej to już nie to samo.
Jedynka jest, dla mnie przynajmniej, kultowa. Dirty Dancing 2 jest gorsze, ale ma podwójną przewagę na nad DD1: po pierwsze jest wątek polityczny: rewolucja kubańska (liźnięty tylko, ale zawsze) i muzyka - absolutnie boska! Ale nikt nie zastąpi młodego Patricka Swayze, nawet on sam - starszy.
Zgadzam się, 'Dirty Dancing" jest kultowe i nic mu tego nie zabierze. Podobnie podobaja mi sie dwa wątki główne w dwójce. Wzbogaciło sens filmu. Tylko szkoda, że zabrało mu lekkość. A Patricka Swayze nie da sie nikim zastapić w tej roli. Oceniłam słabiej niz jedynke, ale obejrzałam z przyjemnością.
nie ma porównania do pierwszego Dirty Dancing, gdzie są niezapomniane piosenki i klimat filmu o wiele ciekawszy
To nie jest kopia! Nie można tego porównywać,to są całkiem inne filmy, gdyby nie patrick i tytuł,nie miałoby ze sobą wiele wspólnego! Mi się baardzo podobały obie części,może nawet bardziej druga,bo ta salsa była całkiem inna,o wiele lepsza niż w jedynce ;) A ja mam fioła na punkcie sallsy,wybaczcie... ;)
Jeśli DD2 jest drugą częścią DD to "Życie jest piękne" jest drugą częścią "Terminatora" ponieważ w obu filmach występuje motyw wojny i ratowania dziecka......;)
To jest naprawdę fajny film, który skrzywdzono nadając mu tytuł sugerujący jakieś związki z Dirty dancing i przez to wymuszając porównywanie. Jaka to jest druga część? Ani to kontynuacja, ani bohaterowie ci sami. Te filmy łączy tylko motyw miłosnego mezaliansu i tańca. To za mało.
Ditto :). Producenci chcieli podwoić zyski, a w efekcie wymusili porównanie i niestety na rynku amerykańskim z tego powodu ten film padł.
Widzę, że jestem w tym odosobniona, ale jedynka, jakkolwiek kultowa by nie była, jest dnem i nie da się jej oglądać. Swayze jest tak strasznie słabym aktorem, że umieszczenie go w głównej roli jest po prostu samobójstwem. Tańczy bardzo dobrze, ale niestety - mimo tytułu - nie tylko to się liczy. Gdyby jeszcze ta jego partnerka nadrabiała aktorstwem za niego, ale nie, też cieniutka.
DD2 na pewno nie jest majstersztykiem, ale zawsze oglądam go z przyjemnością. Garai sobie radzi, a Luna po prostu nieźle gra. Muzyka jest świetna, montaż ładnie zrobiony, scenariusz jest całkiem w porządku. W DD mogę oglądać tylko sceny tańca, a tu wszystko. I jeszcze ten Luna, ach ;).
Jeśli uważasz Patricka za słabego aktora, to się mylisz, najlepszym dowodem jego umiejętności aktorskich były chociażby "Uwierz w ducha" czy serial "Północ południe", więc nie gadaj głupot!
Widziałam "Uwierz w ducha". Tam też słabo gra - lepiej niż w DD, ale nadal słabo. I jeśli posiadanie innego zdania niż Ty jest głupotą, to cóż, chyba wolę być głupia.
To jest twoje zdanie, polecam serial "Północ Południe" ale to serial dla ludzi inteligentnych, nie wystarczy obejrzeć 1 odcinek, poza tym w trakcie choroby grał jeszcze genialnie w "Bestii".
Pewnie, że moje, przecież nie wygłaszałabym nieswojego zdania :P.
Łał, a to, że jak coś oglądam, to tylko zaczynam i porzucam (a później oceniam), wziąłeś skąd? I naprawdę nie rozumiem, dlaczego cały czas mnie obrażasz. Zwłaszcza, że brak obeznania z filmem wcale nie znaczy, że ktoś jest nieinteligentny, za to naskakiwanie na kogoś i oskarżanie go bez pokrycia o głupotę, można już nazwać wskazówką :P.
Ja cię wcale nieobraża, weź wyluzuj, ja też mam swoje zdanie niestety przeciwne, widziałem wiele filmów z Patrickiem dlatego go nie uważam a właściwie nie uważałem za słabego aktora, po raz kolejny polecam serial "Północ Południe" nie tylko ze względu na rolę Swayze ale świetna fabuła.
To jeden z najlepszych seriali jaki powstał.
Toż ja jestem wyluzowana xD. No ale dobrze, skoro uważasz, że ten serial jest taki świetny, sięgnę po niego.
Czytając Waszą rozmowę a także inne posty zastanawiam się nad jednym. Jakie kryterium określa, że ktoś jest dobrym lub złym aktorem? Osobiście nie uważam aby Swayze był super aktorem - nie dla mnie. Bo przecież o to chodzi prawda? O gust. Jedni lubią jabłka, inni gruszki. To że lubię jabłka nie oznacza że Ci co lubią gruszki są gorsi bo tak. Sebastian dla Ciebie Patrick jest dobrym aktorem i pasuje do roli. Jak chcesz z kimś rozmawiać, z kimś kto ma inne zdanie, napisz dlaczego pasuje On do tej roli. Napisanie "bo jest super" nie jest żadnym argumentem.
Gust w ocenie gry aktora ma niewielkie znaczenie. Co innego to, czy aktora lubię. Np. nie przepadam za Eastwoodem, ale nie mam nic do zarzucenia jego grze, za to lubię Clive'a Owena, mimo że w większościach ról jest słaby. Tu chodzi o to, jak aktor radzi sobie z rolą, a nie czy "mi" do niej pasuje. O to, czy gra naturalnie, czy sztucznie. Czy wypowiadane przez niego kwestie, jego ruchy - czy to wszystko trzyma się kupy. Czy jeśli musi pokazać po sobie większe emocje, to potrafi je wiarygodnie zagrać. Gra Swayzego jest płaska i papierowa. Przynajmniej w Dirty Dancing.
Co decyduje o tym czy dla Ciebie aktor gra naturalnie czy sztucznie? Czy potrafi pokazać emocje czy też nie? Dla niektórych Patrick zagrał fenomenalnie dla innych nie. Pewnie są jakieś ramy do oceny aktora ale aby móc z nich skorzystać powinno się mieć porównanie kilku aktorów grających tę samą rolę. Aby móc ocenić czy Swayze grał dobrze czy źle tę role musiałbym obejrzeć ten sam film z innymi aktorami w roli głównej co jest niemożliwe. Taka selekcja odbyła się poza widzami, tak więc jedynie co mi zostaje do oceny to gust. Albo mi się dana osoba podoba w tej roli albo nie.
Wiesz, taką rozmowę można prowadzić w nieskończoność. Moim zdaniem własne odczucia mają tak mało do rzeczy, że są właściwie nieważne - w dyskusji, nie w przyjemności oglądania, oczywiście. Są filmy beznadziejne, słabe, średnie, dobre i genialne. Są tacy, którzy są w stanie z przyjemnością oglądać "M jak Miłość" czy "Plebanię", nie zauważając, jakie to jest dno. Większość osób w ogóle nie ocenia aktorstwa, jakby nie zauważa, że ktoś kompletnie nie gra - nie wiem, na czym to polega. Jestem w stanie pogadać, że nie lubię tego a tego aktora, więc to wpływa na moją ocenę jego aktorstwa, owszem, ale w przypadku Swayzego to widać - po prostu jest cienki (przynajmniej w tym filmie). Są aktorzy od niego gorszy, ale przecież nie będę porównywać w dół, prawda. Z grą jest jak z kimś, kto nie umie kłamać - od razu rzuca się w oczy, a jednak są tacy, którzy tego nie zauważają. Wtedy też mi powiesz: "O, ale tamten się nabrał, więc to tylko Twoje odczucie"?
Aaaaa, jeśli to sposób na rozproszenie nudy, to spoko. Ja tam wolę skakanie ze spadochronem, ale każdemu wg jego możliwości :].
Może i jest trochę lepsza nie mówie, ale to jeszcze nie powód, żeby temu filmowi dawać 1/10 - opanuj się człowieku.
Skąd wiesz, jakie czynniki miały wpływ na moją ocenę?
Myślisz, że tekstem: "opanuj się człowieku" będziesz mieć jakikolwiek wpływ na nią?
Śmiechu warte. Wystawiłam taką ocenę, na jaką ten film zasługuje.
Ja nie porównuję do siebie tych dwóch filmów. Pierwsza część zaczarowała mnie, gdy moja mama pierwszy raz mi to puściła na wideo jak byłam dzieciakiem. Do tej pory zajmuje szczególe miejsce w moim sercu. Ze względu na aktorów, klimat i opowieść. A druga część poruszyła mnie swoją ciągłością. Poruszyła problemy historyczne, zróżnicowanie narodowe, miłość w obliczu tragedii. Filmem jestem zachwycona od kiedy pierwszy raz go ujrzałam tak samo ja część pierwszą. Różnią się, nie porównuję ich, dlatego kocham je tak samo.
W ogóle filmy, gdzie jest pięknie pokazany taniec towarzyski, czy to do muzyki z lat 60-tych, czy latino, to świetna sprawa. Inna rzecz, że jest ich niewiele. Bo wygibywanie się osobno, robienie skomplikowanych figur i szczerzenie zębów do publiczności (a tak jest w "Step Up") to jeszcze nie jest opowieść o zmysłach. W obydwu DD partnerzy patrzą na siebie głodnymi oczami, i to jest wspaniałe :).
Moim zdaniem nie powinno się porównywać 1 części do 2 , bo to całkiem inne klimaty..
Jeśliby porównać obydwa filmy, to pewnie musiałabym się z Tobą zgodzić. Traktuję je jednak jak dwie odrębne niezależne od siebie produkcje.
Pierwsza część jest kultowa, oglądałam ją dziesiątki razy i jeszcze wiele, wiele razy do niej wrócę. Druga część nie jest zła, układy taneczne są niezłe, aktorstwo nie jest drewniane, muzyka jest dobrze dobrana no i przede wszystkim krajobrazy są piękne.
Co prawda, w przeciwieństwie do pierwszej części, nie jest to film, który przejdzie do historii, ale ogląda się go bardzo miło i ocena 1 jest dla niego krzywdząca, bo chociażby za te wspomniane krajobrazy zasługuje na dodatkową gwiazdkę.
DD2 ogladalam juz iks razy i zawsze chetnie do tego filmu wracam, kocham ten klimat, muzyke, cala historia mi sie podoba, glowni aktorzy, taniec, bardziej interesujacy w tej czesci niz w pierwszej.
Dirty Dancing pierwszy obejrzalam chyba tylko raz w calosci od poczatku do konca i nie urzekl mnie niczym, pomimo ze lata 80` bardzo lubie, to jednak nie wciagnal mnie tak jak czesc druga, momentami wrecz byl przynudnawy dla mnie. Mimo calej otoczki kultowosci dla tego filmu to nie potrafie sie do niego przekonac i jak chetnie wroce zawsze do DD2, to do pierwszej czesci nie mam nawet ochoty:)
Aczkolwiek zgodze sie ze zdaniem ze nie ma co porownywac obu filmow bo raz ze kompletnie inne czasy reprezentuja i opisuja, a po drugie inna muzyka sie pojawia, inne style tanca, wiec jak dla mnie ciezko je porownac do siebie bo dla kazdego co innego bedzie ciekawe :)