PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99503}

Dirty Dancing 2

Dirty Dancing: Havana Nights
2004
6,6 87 tys. ocen
6,6 10 1 86535
5,3 7 krytyków
Dirty Dancing 2
powrót do forum filmu Dirty Dancing 2

wszyscy mówią, że Dirty Dancing 1 było takie super extra i trzeba to obejrzeć, a 2- była to była, fajnie się oglądało, ale jedynce ustępuje we wszystkim. z początku też miałam takie zdanie, ale teraz uważam, że to niesprawiedliwa ocena.
w sumie po zobaczeniu go zapomniałam o nim, dopiero niedawno sprzątając na komputerze znalazłam muzykę z ''Hawana nights'' i zachwyciłam się :) poprosiłam koleżankę, żeby przegrała mi całą płytę ze wszystkimi 12 utworami... a kiedy do niej poszłam wczoraj (bez celu właściwie) stwierdziłyśmy wspólnie, że mamy ochotę obejrzeć ten film.
spojrzałam na wszystko przychylniejszym wzrokiem. może dlatego, że dopiero teraz fascynuję się sambą (a to mimo wszystko bliższe klimaty DD2 niż 1) i kulturą brazylijską (w podobny sposób egzotyczną co kubańska) i może dlatego mogę zobaczyć w Hawana Nights więcej niż rozrywkę na jeden wieczór.
szczególnie, że w domu zdecydowałam się pomyśleć nad tym jeszcze raz i włączyłam dodatki specjalne. w opowieściach, układach i ogólnie zaangażowaniu pani choreograf widać autentyczną pasję, bo to jej historia z dzieciństwa (ta, która tańczyła z Patrickiem Swayze na początku, kiedy ten zaproponował Katey udział w konkursie). podobnie w muzyce zrobionej do tego filmu- wielu muzyków miało wcześniej powiązania z kulturą afro-kubańską bądź afro-brazylijską, choćby znane wszystkim Black Eyed Peas (moim skromnym zdaniem piosenka Dirty Dancing to mistrzostwo). no i gra aktorska- po pierwsze, wcale nie uważam, żeby Diego Luna był taki zły czy wyglądał na 12 latka :) zresztą, co ważniejsze podszedł b. poważnie do swojej roli, razem z aktorką grającą Katey musieli nauczyć się nowego akcentu, nauczyć się tańczyć i nie zrobili tego ''ot tak sobie''. pozatym Diego wczuł się w rolę Kubańczyka, mimo że jest Meksykaninem.
wszyscy włożyli w ten film ogromnie dużo, choć wiadomo było z góry, że nie osiągnie on takiego rozgłosu i sławy jak jedynka, robili to jak najlepiej potrafili. nie uważam, żeby wyszło im gorzej, a zupełnie inaczej.
z innych pobudek i (co ważne!) od początku do końca. nie od Patricka Swayze i Jeniffer Grey, a samodzielnie.
szkoda, że został nazwany kontynuacją, bo w innym wypadku zostałby pewnie odebrany inaczej.