Zrobili z melodramatu muzycznego musical i się cieszą.. Cały klimat filmu zabity przez śpiewanie, a taniec byle jaki, skoro już chcieli zrobić kopię 1:1 to chociaż finałowy taniec mogli odwzorować, bo to co zaprezentowali tutaj to tragedia. W ogóle finałowa scena to był koszmar - Johnny wcale nie męski i chcący coś udowodnić, tylko chłopaczek który skupia się bardziej na tym żeby zaśpiewać niż zatańczyć. Dobrze że Patrick Swayze nie musi na to patrzeć..