Ok. Założyłem tu konto głównie aby skomentować ten "film" i ostrzec potencjalne ofiary ażeby nie dały się obedrzeć z kasy i zmarnować fajny wieczór piątkowy czy sobotni. Podkusiło mnie żeby pójść na "to" bo zobaczyłem Tomasza Kota na plakacie i dla mnie to była jak dotąd wystarczająca rekomendacja. Niestety z zaproszeniem Kota do tak naprawdę drugoplanowej roli, to był cyniczny chwyt marketingowy twórców owego "dzieła" aby przyciągnąć do kas jak największą liczbę widzów. Film z powodzeniem może konkurować z "Ciacho" lub "Kac Wawa" do największego gniotu filmowego ostatniej dekady. Spodziewałem się, że będzie to jakaś satyra na disco polo , jakaś zwarta fabuła,dobre teksty..tymczasem to nuuuudna opowieść o drodze na skróty do sławy "gwiazdy" disco polo , dziwaczne wstawki typu płynący jacht po piasku, 80% czasu naparza discopolowa muza kosztem dobrych dialogów,gdzie aktorzy musieliby się wykazać kunsztem-po prostu ŻENUA. Recz w tym , że trudno zakwalifikować to do gatunku filmowego - spodziewałem się komedii ale komedie przeważnie wywołują śmiech wśród publiczności-chociaż od czasu do czasu tymczasem kinie była cisza jakby ludzie "Katyń" oglądali a miny wychodzących i pytajniki w oczach dookoła-bezcenne. Zdecydowanie najgorszy film jaki obejrzałem z Kotem w obsadzie. Widzę że wśród komentujących są pomagierzy producentów "filmu" próbujących ratować dzieło że kto się nie śmieje ten ma kij w d...ale czyżby 100% milczków wychodzących z seansu miało ten kij?