PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620541}

Django

Django Unchained
2012
8,3 522 tys. ocen
8,3 10 1 522040
8,4 103 krytyków
Django
powrót do forum filmu Django

średnio

ocenił(a) film na 7

Jestem fanem Tarantino i lubie tak klimatyczne filmy ale niestety jest wiele niescislosci, a
moze innymi slowych slabych momentow w scenariuszu:

1. Dr Schultz wpadl niby na genialny plan z kupnem walczacego niewolnika, a wystarczylo
samemu pojechac po Broonhilde wylozyc dajmy na to $3000 a zaargumentowac to tym ze on
jest niemcem a ona mowi po niemiecku. Biznes pewnie doszedlby do skutku ale byloby
nudno:) tak czy owak plan Schullza byl do bani - duzo kombinowania a dziewczyne mozna bylo
dostac na legalu bez kombinowania.

2. 99% ludzi w tamych nie dalaby Django tak kiepskiej kary. Rownie dobrze mogl zostac na
farmie przywiazany do jakiegos slupa a przynajmniej wszyscy mieliby ucieche i poczucie
zemsty. Wybrali jak wybrali, a skonczylo sie jak skonczylo.

3. Ucieczka Django byla strasznie naciagana... jestem jeszcze w stanie zrozumiec motyw tego
ze przekonal konwojujach go ludzi(choc juz bylo naciagane), ale zupelnie nie rozumiem jakim
cudem nikt im nie powiedzial kim on jest kiedy go brali:)

ocenił(a) film na 7
eltomasso

ze swojej strony tylko dodam ze Trantino oceniam za scenariusz, a nie za rezyserie. W tym drugim sprawdzil sie jak zwykle bardzo dobrze a gra niektorych aktorow to naprawde istrzostwo swiata.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
zasada22

Podobnie, jak autor tematu, też się zawiodłem na Django. Nie broniłbym tak jednak Quentina pod względem reżyserii, ale o tym później.

Najważniejsze, scenariusz, bo to mnie najbardziej bolało zaraz po obejrzeniu filmu. Heh, za co ten Złoty Glob, nie mam pojęcia, w równym stopniu zasłużył na niego którykolwiek z Kill Billi, tak samo prosta historia. Może ten cały podstęp Schultza i Django tak bardzo zaimponował krytykom w akademii, a może ktoś sypnął kasą, żeby wypromować ten film. Mniejsza o to. Cały plan bohaterów może i ciekawy (ale na pewno nie oscarowy), jednak przykryty głupotami i zwykłymi uproszczeniami fabularnymi - dla mnie to było najbardziej widoczne. Teraz, odnosząc się do tych 3 punktów:

1. Tak, zgadzam się, prawdopodobnie nie odkupiono by Hildy w ten sposób, tym bardziej, że doktorek nie miał zamiaru wydawać tyle kasy. Poza tym nie byłoby filmu, więc tutaj punkt dla zasady22

2. W tym momencie straciłem wszelką nadzieję, że będzie jeszcze dobrze z filmem (po wcześniejszych słabiznach, które byłem w stanie jednak przełknąć). Tja, być może bardzo sprytny/przebiegły Stephen myślał, że wysłanie całego i zdrowego Django do kopalni będzie dla niego największą karą, ale... jak można być tak tępym? Przecież ten człowiek właśnie mógłby żyć później przez cały czas z nadzieją, że uda mu się uciec, i zapewne w końcu by to zrobił. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że jest to prawdopodobnie najniebezpieczniejszy człowiek z jakim kiedykolwiek miał do czynienia Stephen (mało mu, że omotał ich wokół palca na długi czas a potem wybił kilkunastu ludzi w jego własnym domu?!), I przechodzimy do punktu następnego:

3. Ucieczka była strasznie naciągana (podobnie jak kilka innych momentów w filmie). Dobra, jeśli mega-sprytny Stephen tak bardzo chciał wysłać Django do kopalni, bo w jakiś dziwny sposób stwierdził, że ciężka praca (do której były niewolnik jest w pewnym stopniu bardziej przyzwyczajony) jest dla niego najgorszą karą, to dlaczego był na tyle głupi, żeby wysłać go w eskorcie bałwanów. Wiedział, że Django ma gadane, i może ich przekabacić, wiedział, że wystarczy mu chwila sposobności, żeby ich pozabijać, wiedział, że wtedy wróci do niego i go zatłucze jak psa. A może nie wiedział? I może nie wiedział też, że Django ma dość spore szanse uciec z kopalni wykorzystując swoje skille? Może tak, ale to by oznaczało, że jest idiotą, a coś tu nie gra, że idiotą jest osoba, która zorientowała się, że to Broomhilda jest celem wyprawy doktorka i Murzyna. Rażąca niekonsekwencja, rażące uproszczenie fabuły, aby tylko dopchnąć go do happy endu. Tak niepodobne do wcześniejszych filmów Tarantino...

Mógłbym wymieniać dalej, a jest w czym. Django (niewolnik) po raz pierwszy wsiada na konia i od razu umie na nim jeździć, Django przy słabej widoczności (jest noc) trafia za pierwszym razem w jadącego na koniu człowieka (ze "snajperki", z którą nigdy wcześniej nie miał do czynienia). Django przez cały film nie jest nawet draśnięty, chociaż jest ku temu 1000 powodów (słaby, schematyczny zabieg reżyserski, mający pokazać, jaki to główny bohater jest niepokonany). The Bride też była niepokonana, ale solidnie się jej obrywało po drodze - i dzięki temu QT przekonał mnie w swoich Kill Billach, że z jej wrogami nie ma żartów, a ja zacząłem bardziej się przejmować jej losem. Natomiast Django nie kibicowałem. W końcu jego przeciwnicy to łamagi, którzy nawet jak mają go na talerzu, to go brzytwą nie drasną ;) . Najgłupszy był jednak moment zabicia Calvina (tu znowu mamy przykład, jak inteligentny człowiek (tym razem Schultz) zamienia się w skończonego kretyna. Albo nie czułego drania, sam nie wiem...). Otóż nie ulega wątpliwości, że zaprzyjaźnił się on z Django, był w stanie zrobić dla niego bardzo wiele. I co robi na koniec? Ulega jakimś śmiesznym pobudkom, zabija Calvina, wiedząc, że jego przydupas może w każdej chwili rozwalić Django i Hildę, a przecież ich głównym celem, do cholery, było uratowanie jej!
Szkoda więcej czasu, na rozwodzenie się na temat logiki, jaką kierują się postacie w tym filmie. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jest to najsłabszy scenariusz, jaki spłodził QT (obok Death Proof).
I jeśli chodzi o reżyserię, o której wspomniałem na początku - nie podobało mi się to, że Tarantino po raz pierwszy zastosował w swoim filmie coś w rodzaju lekkiej, wesołej atmosfery, a humor, wcześniej oparty na nietypowym i ostrym czarnym humorze, skłaniał się bardziej w stronę lekkich komediowo scenek, typowych dla Amerykanów. Nie z tego Tarantino zasłynął, nie tego oczekiwałem po "geniuszu" kina. Kolejna rzecz to te zapożyczenia z jego poprzednich filmów, szczególnie z Kill Billa (np scena, w której do posiadłości wbiegają najemnicy Calvina, w czasie tej rozpierduchy, rozbiegają się na boki, głośno i szybko tupoczą nogami, łudząco przypomina to Crazy 88). Nie chce mi się więcej wymieniać już, i tak ten post wyszedł za długi. Chodzi o to, że Tarantino zaczyna parodiować, przerabiać samego siebie, i to jest bardzo przykre, heh.

ocenił(a) film na 7
eltomasso

1. W filmie było powiedziane, że Calvin nie chciałby się targować ani odsprzedać nieznajomemu niewolnika za 3000$ więc Schultz i Django musieli użyć podstępu

ocenił(a) film na 7
qwertyu123

Ad. 1. niby tak bylo powiedziane a jak przyszlo co do czego to jednak pomimo odkrycia spisku byli w stanie ja sprzedac za $12000(czyli odpowiednie pieniadze mogly ich przekonac). Cos tu chyba nie gra? moze wiec jednak byliby w stanie potargowac sie o Hildi tymbardziej ze argument o celowoosci zakupu(umie mowic po niemiecku) byl naprawde dobry(przynajmniej mozna bylo sprobowac)
Ad.2-3. Dzieki Cruzer za wsparcie bo wlasnie o to mi chodzilo... po pierwsze bylo 1000 powodow aby zemscic sie na Django w inny sposob - propozycja Stephena niosla wiele niebezpieczenstw na przyszlosc(ja osobiscie nie chcialbym zyc z poczuciem ze gdzies tam zyje gosc ktory zrobi wszystko by wrocic po mnie i zabic mi cala rodzine). Druga sprawa.... jesli juz podjeto decyzje ze Django ma trafic do kopalni LeQuinta to czy bylo wielka filozofia konwojowanie go z obstawa swoich wlasnych ludzi(rozumiejacych niebezpieczenstwo jakie niesie Django - t co bylo w filmie bylo bardzo naiwne)?

Zgadzam sie tez z Cruzerem, ze Dr Schullz w ostatniej scenie z wielkiego taktyka zmienil sie w glupca... powiedzmy sobie szczerze wszystko zmierzalo do w miare dobrego zakonczenia, ale jak domniemam Trantino potrzebowal rozkrecic akcje wiec zrobil to co zrobil, w tym tylko tylko problem ze bylo to najzwyczajniej naciagane.

I jeszcze jedno. Jaki byl sens udzialu Django w zakupie niewolnika/wojownika? rozumiem ze mial to byc specjalista od tego typu walk problem tylko w tym ze byl on czarny(co juz budzilo obawy i zwracalo uwage), a do tego bylo pewne ze wczesniej czy pozniej spotka on Broonhilde. Mowiac innymi slowy udzial Django gwarantowal problemy.. i tak bylo. Gdyby tym tematem zajla sie tylko Schullz problemu by nie bylo.



eltomasso

Co do ostatniego akapitu, to myślę, że Django postawił taki warunek, a Schultz się na to zgodził, bo był jego przyjacielem (tak przypuszczam, nie chodziło tu chyba o jakieś pobudki w stronę czynienia dobra). Django postawił pewnie taki warunek, bo chciał to mieć pod kontrolą i zareagować w razie niebezpieczeństwa. Dlatego nie zważał na dodatkowe ryzyko, bo w sumie swoje życie mało cenił.
Tak to widzę, starając się usilnie zrozumieć chociaż ten aspekt filmu ;)