To dyskusja na temat masek-kapturów. Tarantino dość nieudolnie odgrzał tu swoje pomysły z Pulp Fiction i Wściekłych Psów.
Najgorsza? Byłem na tym w filmie dwa razy i za każdym razem cała sala płakała ze śmiechu w tym właśnie momencie
Nie zmienia to faktu, że była to najgorsza scena. Odgrzewany kotlet. Na dodatek nie pasujący.
Co konkretnego Tarantino skopiował z Pulp Fiction w Django? Jak użytkownicy powyżej, to jedna z moich ulubionych scen.
Nie tylko z Pulp Fiction. Chodzi mi o takie absurdalne, nie mające znaczenia fabularnego, dialogi. Wizytówka Tarantiny. Jest ich dużo w Pulp Fiction, w Wściekłych Psach i nie tylko. W tamtych filmach są świetne. Tu, nie pasują. Zwłaszcza, że są typowe dla niego. Gdy usłyszałem ten dialog, od razu pomyślałem: 100% Tatantiny w tarnantinie. Ale przegiął.
Faktycznie, ta scena nie wcale potrzebna, niczego nie wprowadza i wygląda jakby wzięła się z zwykłej komedii, ale jakoś kompletnie mi to nie przeszkadza i nadal uważam, że jest zabawna. Możesz uważać inaczej, ale takie jest moje zdanie.
Faktycznie najgorsza...na początku jest śmieszna, ale ciągnie się za długo i jak dla mnie w ogóle do Tarantino nie pasuje...bardziej jak Monty Python dla ubogich